Rozdział 13

640 30 3
                                    

Rok 1941

Rzesza siedział przy biurku patrząc na starannie napisany list. Wszystko w jego życiu zaczęło się walić i to przez jednego człowieka. Jego ukochany, przyjaciela nienawidzi go całym sercem i dołączył do aliantów zaraz po tym jak został zerwany pakt. Ameryka dołączył do wojny, co oznacza szybką porażkę niż się spodziewał, ale Hitler nadal trzymał przy swoim, że wygrają. Wszystkie kraje go nienawidzą, boją, tylko Faszystowskie Włochy i Imperium Japońskie nadal mu pomagają. Jednak widzi, że nawet zielonowłosy patrzy aby odjeść od nich.

Białooki zamrugał gdy poczuł łzy na policzkach. Szybko wytarł je z twarzy i kartki papieru. Jego brat od początku wojny przebywał w Polsce i pomagał dziewczynie podczas wojny. W liście przepraszał go za swoje czyny, gdy był aktywnym państwem. Uważał, że to on to wszystko zapoczątkował poprzez uznanie partii Hitlera. Wierzył, że to nie Rzesza wszystko wymyślił, że został do tego zmuszony. Przepraszał za wszystko i miał nadzieje, że kiedyś mu wybaczy.

- To nie twoja wina Weimar, tylko moja. – Powiedział cicho do pustego mieszkania.

Odkąd zerwał pakt został zamknięty w swoim mieszkaniu i miał zakaz opuszczania go. Mógł wychodzić tylko za zgodą Hitlera, co rzadko się zdarzało. Uważał, że w taki sposób nie dostanie swojego dziecka. Nawet nie mógł się kontaktować z rodzicami. Austro-Węgry bardzo go wspierał, a teraz nawet nie wie, że będzie mieć wnuka lub wnuczkę.

Usłyszał pukanie do drzwi co zdziwiło białookiego. Żołnierze zazwyczaj wchodzili na chama z Hitlerem albo dzwonili. Wstał z krzesła i od razu poczuł ból brzucha, bolał go od rana. Powoli podszedł do drzwi i otworzył je ukazując dobrze znaną mu osobę.

- Tato. – Powiedział zaskoczony patrząc na Austro-Węgry. Ten z uśmiechem wszedł do środka i szybko zamknął drzwi od razu przytulając syna.

- Jak dobrze cię widzieć całego. – Powiedział patrząc w jego białe oczy, takie same jak jego ojca.

- Co ty tu robisz? – Spytał odwzajemniając uścisk. – Nie powinno cię tu być.

Odkąd jego rodzice stracili tytuł aktywnego państwa nie mogli być widziany wśród niego i brata, ale oni mogli w każdej chwili ich odwiedzać. Teraz podczas wojny było to jeszcze bardziej niebezpieczne, ponieważ nikt nie widział ich prawdziwego wyglądu.

- I nie mogę długo zostać, ale musiałem wiedzieć, czy wszytko u ciebie w porządku.

Rzesza uśmiechnął się i zaprowadził rodzica do salonu gdzie usiedli na kanapie.

- Bywało lepiej. – Przyznał. – A co u was?

- Dajemy sobie radę, ale martwię się o ciebie. – Powiedział patrząc na syna smutno. – To jak on cię traktuje...

- To tylko i wyłącznie moja wina. – Dokończył. – Zaufałem cholernemu człowiekowi i zobacz co się stało. – Powiedział pokazując zza okno.

- Nie mogłeś wiedzieć. – Próbował pocieszyć syna.

- Wiedziałem, że jest z nim coś nie tak jak Weimar był aktywnym państwem. – Powiedział spuszczając głowę. Przy czerwonowłosym mógł zachowywać się jak wcześniej, zanim został aktywnym krajem. Mógł pokazać swój strach, bo wiedział, że nie zostanie za to zbrukany. – Zamiast się na tym zastanowić, zagłębić, zlekceważyłem to. I teraz mamy tego skutki.

Austro-Węgry spojrzał na niego smutno i przytulił czerwonowłosego kołysząc ich, tak jak był dzieckiem.

- Przykro mi, że cię to spotkało. – Powiedział głaszcząc go po włosach i ucałował go w czubek głowy.

- To miało się wydarzyć odkąd się urodziłem. Była to tylko kwestia czasu.

- Ale teraz nie będziesz sam. – Powiedział z uśmiechem kolorowooki. – I na pewno nauczysz swoje dziecko jak nie popełniać błędów.

- Skąd ty? – Spytał patrząc na mężczyznę zdziwiony.

- Mam swoje sposoby. – Powiedział tajemniczo wstając z kanapy. – Nie mogę tu dłużej zostać, w każdej chwili mogą tu przyjść żołnierze. Pamiętaj, że cię kocham i kiedyś wszystko się ułoży.

Białooki również wstał i mocno przytulił rodzica. Czerwonowłosy uśmiechnął się smutno i pocałował go w czoło.

- Obiecuje, że będę dobrym ojcem. – Powiedział Rzesza i pożegnał ojca zamykając drzwi i opierając się o nie. – Zrobię wszystko aby nie było tak naiwne jak ja.

***

Rzesze obudził donośny płacz dziecka. Szybko otworzył oczy i usiadł na łóżku rozglądając się spanikowany. Jego wzrok spoczął na nowo narodzonym dziecku, które było gołe i mocno płakało ściskając małe piąstki. Czerwonowłosy szybko wstał i wziął koc z krzesła aby okryć nim płaczącego chłopca. Usiadł na skraju łóżka trzymając blisko siebie niemowlę. Spojrzał na niego z uśmiechem przeczesując krótkie czarne włoski. Jego syn posiadał taką samą flagę co jego brat, ale bez żadnych symboli. Gdy dziecko otworzył swoje łzawe oczy, mógł zobaczyć piękne złoto patrzące bezpośrednio na niego, takie same co Zsrr. Poczuł jak zaczynają kłuć go łzy w oczy, nie mógł się napatrzeć na swojego syna. Wiedział, ze od teraz będzie w wielkim niebezpieczeństwie spowodowanym wojną, innymi krajami oraz samym Hitlerem, ale wiedział, że nie pozwoli aby jakakolwiek krzywda go napotkała.

- Nie martw się, zrobię wszystko abyś był bezpieczny Republiko Federalna Niemiec. – Powiedział przytulając Niemcy do siebie i obiecał sobie, że wychowa go na dobry kraj.

Stara  rzeczywistość - Zsrr x Rzesza CountryhumanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz