Rose pov
- Poczekajcie chłopaki!- krzyknęłam widząc znikających za obrazem Jamesa i Syriusza
Przeszłam za nimi na korytarz.
- Mówiłem ci, że przyjdzie- okularnik spojrzał na Blacka z triumfem
- Po twoich namowach wolę nie wiedzieć co byś zrobił, gdybym się nie zdecydowała- powiedziałam patrząc na bruneta rozbawiona
Chłopak wyglądał na tak szczęśliwego, zupełnie jak mała dziewczynka znajdująca pod choinką gigantyczny domek dla lalek czy coś w ten deseń. Widać było, że ten sport wiele dla niego znaczy.
Udaliśmy się na boisko, gdzie czekała już cała drużyna i kandydaci na nowych członków. Zobaczyłam Mary machającą do mnie w stroju do quidditcha:
- Ale super, że będziemy razem w drużynie!- cieszyła się blondynka- w końcu nie będę jedyną dziewczyną
W istocie skład reprezentacji gryffindoru, nie wliczając Mary składał się z samych chłopaków .
- Narazie muszą mnie przyjąć- zaoponowałam
Z grupki wyłonił się wysoki brunet z mocno zarysowaną szczęką, głośno zagwizdał i kiedy upewnił się, że wszyscy go zauważyli, zaczął mówić:
- Nazywam się Billy Wood i jestem ścigającym, a zarazem kapitanem reprezentacji domu lwa- zaczął - widzę, że trochę was jest, dlatego niech osoby konkurujące o miejsca ścigających ustawią się po prawej, zaś osoby chcące pełnić rolę obrońcy- po lewej.
- Powodzenia- szepnął mi do ucha James
Udałam się więc na lewo, słysząc klepiącego się w czoło Syriusza oraz głośny haust powietrza nabrany przez Pottera. Zauważyłam również zdziwienie malujące się na twarzy Mary. Po ich reakcji wywnioskowałam że pójście na obronę nie jest dobrą decyzją, co z kolei wydało mi się dziwne. W Beauxbatons grałam właśnie na tej pozycji i całkiem nieźle mi szło. Ustawiłam się obok pozostałych dwóch kandydatów. Jeden był chyba w moim wieku, a drugi wyglądał na dużo młodszego. Oboje spojrzeli na mnie pobłażliwie, powstrzymując się od śmiechu. Ja zaś przewróciłam oczami, starając się nie zwracać na to uwagi.
- Dobrze, czyli mamy pięciu szukających i trzech obrońców- mówił Wood, nie zważając na zachowanie reszty- prosiłbym żebyście narazie wszyscy wsiedli na miotły i przelecieli się parę razy wokół boiska
Podeszłam do stojaka z miotłami i zaczęłam się rozglądać za jak najmniej zniszczoną, kiedy obok pojawił się ten chłopak kandydujący na obrońcę w moim wieku. Miał blond, prawie białe włosy i denerwujący wyraz twarzy. Niektórzy ludzie mają w sobie coś takiego, że wystarczy na nich spojrzeć, a już wiesz, że się nie polubicie.
- Wiesz w ogóle jak tego używać?- zapytał kpiąco kiedy wybrałam sobie miotłę
- Wiem- syknęłam krótko, bo nie chciałam wchodzić z nim w dłuższą konwersację
Oddaliłam się na bok z miotłą w ręku, ale ten idiota polazł za mną. Jak się pewnie zdążyliście zorientować, oazą spokoju to ja nie jestem i łatwo wyprowadzić mnie z równowagi. W dzieciństwie podejrzewali u mnie bordrlaina, ale okazało się że po prostu jestem emocjonalna. Wracając, ten gość zdecydowanie miał do mnie problem, a przez jego zaczepki nie mogłam się skupić.
- Zawsze jesteś taki nachalny?- zapytałam, siląc się na spokojny ton
- Czyżby przeszkadzała ci moja obecność?- uśmiechnął się złośliwie
- Przeszkadza mi że oddychasz tym samym powietrzem- odburknęłam mocno poirytowana
- Spokojnie, chciałem ci tylko pomóc wsiąść na miotłę, bo widzę że sobie nie radzisz- spojrzał na mnie pobłażliwie
CZYTASZ
Huncwotka,Gryfonka,Bohaterka
Fiksi PenggemarRose Night na swój piąty rok nauki przenosi się do Hogwartu. Ma wiele tajemnic i przeżyła znacznie więcej niż jej rówieśnicy. Posiada niezwykły dar wyczuwania ludzkich emocji i uczuć. Jednak co się stanie jeśli okaże się, że na pewną osobę to nie dz...