Umrę piękna, młoda i szczęśliwa

527 26 16
                                    

Rose pov


-Musimy pogadać- powiedzieliśmy równocześnie, patrząc na siebie z powagą

- To może chodźmy gdzieś, gdzie będzie mniej ludzi- zasugerował James 

Opuściliśmy więc wieżę gryffindoru i weszliśmy  do jakiejś otwartej klasy. Chyba była to sala od zaklęć, ale nie jestem w stu procentach pewna.

- Dobra, to o czym chciałaś pogadać?- zaczął Potter

Usiadłam na ławce naprzeciwko niego:

- O Lily- okularnik wstrzymał oddech- a ty? 

- O czymś innym. A wracając do Evans, mówiła coś o mnie?- brunet popatrzył na mnie trochę niepewnie

- Emmm....jakby ci to powiedzieć- zawahałam się, nie chciałam psuć mu nastroju- tak trochę chciała mnie zabić.

Gryfon spuścił głowę w dół. Zrobiło mi się go żal i przez chwilę żałowałam, że nie skłamałam.

- Co takiego tam się wydarzyło?- zapytałam spokojnie

James spojrzał na mnie smutno:

-Zachowywałem się tak jak zawsze- westchnął, wzruszając ramionami- nie wiem czemu tak się zdenerwowała.

- Jesteś pewny, że zachowywałeś się jak James, a nie jak Potter?- popatrzyłam na niego przenikliwie 

- To jest jakaś różnica?- zdziwił się chłopak

- W odczuciu Lily- jest. Dlaczego nie pokażesz jej Jamesa, tego pogodnego, zabawnego i troskliwego Jamesa?- okularnik popatrzył na mnie bezradnie- może zróbmy tak: porozmawiam z nią i dowiem się co najbardziej ją w tobie irytuje- zaczęłam- a potem postaramy się to zmienić. Pasuje?

Chłopak uśmiechnął się delikatnie. Naprawdę mu zależało, tylko trzeba mu było trochę pomóc.

-Dzięki Rose- teraz oboje się uśmiechnęliśmy 

Siedzieliśmy tak przez chwilę w milczeniu. Nagle przypomniałam sobie o czymś:

- A właściwie to o czym chciałeś ze mną porozmawiać?- spytałam 

Potter momentalnie spoważniał. Po jego minie wywnioskowałam, że to nie będzie najprzyjemniejsza rozmowa.

- Bo wiesz....od tygodnia pewna sprawa nie daje mi spokoju- zaczął, a ja po cichu liczyłam na to, że może nie myślimy  o tym samym- i naprawdę nie chcę cię o to pytać, bo to raczej niekomfortowy dla ciebie temat- ciągnął, a ja mimowolnie się spięłam- i oczywiście nie musisz mi nic mówić, ale wtedy....podczas tej kłótni.....krzyczeliście na siebie i Syriusz.....no....on....on powiedział parę słów o.....emmm....twojej rodzinie......i....i ja chciałem wiedzieć czy to prawda- wykrztusił w końcu i spojrzał na mnie zmartwiony

Mina mi stężała, a serce zaczęło bić zdecydowanie za głośno. Przygarbiłam się i spuściłam wzrok na podłogę, która w tamtym momencie wydała mi się bardzo interesująca. Niby wiedziałam, że nie uda mi się ukrywać prawdy wiecznie i że w końcu będę musiała komuś powiedzieć, ale nie zdawałam sobie sprawy z tego jakie to będzie trudne. Zacisnęłam palce na końcówce szaty i wahałam się przez chwilę. Nie wiedziałam jak to powiedzieć, więc po prostu wyciągnęłam z kieszeni pomięty już list*, który dostałam od rodziców pierwszego dnia szkoły. Miałam go już dawno spalić, ale ciągle o tym zapominałam i nosiłam go w kieszeni żeby nikt go nie znalazł. Powoli wyciągnęłam kopertę w stronę Jamesa. Chłopak wziął ją, otworzył i zaczął czytać. Obserwowałam go spod rzęs. Jego mina z niepewności, zmieniła się w oburzenie, a kiedy skończył widniało na niej zmartwienie i troska.

Huncwotka,Gryfonka,BohaterkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz