„Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro."J.W. Goethe „Faust"
*
„- Tak. A co pan zrobił, aby schwytać tego mordercę?(...)
- Co zrobiłem? Zabrałem z kuchni świeczkę..."
M. Bułhakow „Mistrz i Małgorzata"
*
Siedziałem w tym samym miejscu, co jakiś czas temu Shikamaru. Patrzyłem jednak w przeciwnym kierunku niż on wtedy. Moja wioska, cicha o tej porze, rozświetlona była tysiącem rozmaitych świateł. Kochałem to miejsce, ale ta miłość nie powstrzymywała mnie przed spotkaniem z jednym z najniebezpieczniejszych jej zdrajców. Pokręciłem głową. Czasem dzieje się tak, że o pomoc musimy zwrócić się do kogoś, kogo normalnie w życiu o nic byśmy nie poprosili. Tak rodzą się wzajemne relacje, przyjaźnie, a potem upadają królestwa. Ufamy sobie nawzajem, a potem skaczemy sobie do gardeł.
Obok mnie pojawiła się Sharona. Zmieniła swoje zwykłe ciuchy na wygodny, elastyczny strój z czarnego materiału. Włosy związała w wysoki kucyk. Zabrała też ze sobą swoją katanę, co oznaczało, że miała zamiar uciąć komuś głowę. Czasem za bardzo przypominała mi Sasuke. W takich momentach rozumiałem doskonale, czemu najstarszy Uchiha tak pieje nad swoją córeczką i nad jej oszałamiającymi zdolnościami.
- Sharono... - mruknąłem, kręcąc głową. Ja miałem być bez broni, Shimamura chyba jednek nie oczekiwał tego po Sharonie? – Idziemy tam prosić go o pomoc.
- Z takimi mendami się nie współpracuje! Jak pan w ogóle wpadł na ten porąbany pomysł?! Shimamura okantuje pana i tyle!
- Sharono, po raz ostatni proszę, uspokój się. Miej serce.
Zagryzła wargę.
- Serce dla kogoś, kto nie ma serca? – zapytała poważnie.
- Ruszajmy.
Zeskoczyliśmy z murów i jak dwa cienie pognaliśmy przez las. Słowa Sharony nie dawały mi jednak spokoju. Czy Shimamura nie miał serca? Nasze ostatnie spotkanie przeczyło stwierdzeniu Sharony.
*
Poprzez gąszcz pobliskich drzew na polanę sączyło się pomarańczowe światło zachodu. Stałem na jej skraju, ale szczerze, wolałbym być zupełnie gdzie indziej. Patrzyłem bezradnie na miotającego się po polanie, młodego człowieka o jasnych włosach, ubranego na czarno. Chłopak był zupełnie roztrzęsiony, patrzył dziko, dłonie i wargi mu drżały. Siłą powstrzymywał łzy. Po chwili jego wzrok zogniskował się i chłopak spojrzał na mnie. W jego spojrzeniu dostrzegłem wdzięczność, ale gdy przemówił, nie było po niej nawet śladu.
- Co pan tu robi? – warknął. Zrobił krok w moją stronę. Nie cofnąłem się jednak. Jeżeli choć przez chwilę myślał, że się go przestraszę, to zaraz się zreflektował i chyba najwyraźniej przypomniał sobie, kim jestem.
- Pomyślałem, że przydałby ci się tu ktoś... ktoś, kto by cię powstrzymał przed rozwalaniem wszystkiego dookoła – powiedziałem wolno, przekrzywiając głowę. Widziałem w jego oczach, jak bardzo jest załamany i jak ciężko mu utrzymać nerwy na wodzy.
- Zbytek łaski! – zakpił nastolatek, machnąwszy ręką. – Niech pan idzie do Sharony!
- Sharona jest ze swoją rodziną – powiedziałem spokojnie, choć i we mnie wszystko płakało.
W tym momencie Shimamura pękł. W rozpaczliwym jęku, który wydobył się z jego gardła, niemal usłyszałem dźwięk rozdzieranej na kawałki duszy. Osunął się na kolana. Teraz wyglądał jak zwykły, mały chłopiec, którym nigdy nie zdążył zostać. Do tej pory miałem go za rodzaj głazu, ożywionego jakimiś szatańskimi sztuczkami, za kogoś, kto nie czuł. Jak bardzo się pomyliłem? Nie byłem w stanie stwierdzić, jaka jest różnica między jego rozerwaną duszą, a moją okaleczoną duszą. Dla mnie zlały się one w jedno.
CZYTASZ
Hiroetsu | Naruto
FanfictionTOM PIERWSZY. Naruto jest Hokage Wioski Ukrytej w Liściach, jego żoną jest Hinata, ma także dwójkę dzieci, Mei oraz Mintao. Jego trzecie dziecko jest w drodze. Rodzinną sielankę burzy mu jednak sprawa Wioski Słońca, tajemniczego miejsca, które zosta...