#2

118 9 1
                                    

Merlin szedł spokojnie w stronę lasu, po zioła dla Gajusza.

Już miał wchodzić do lasu, gdy zobaczył rycerza na koniu wjeżdżającego na dziedziniec. Oczywiście nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to że rycerz był cały poraniony (tak samo jego koń) i ledwie trzymał się na swoim rumaku. Merlin natychmiast do niego podbiegł. 

- Co się stało? - zapytał, pomagając rycerzowi zejść z wierzchowca. 

Czarodziej spojrzał na jego twarz. Serce zabiło mu szybciej.  Ten człowiek był członkiem eskorty Gwen, kiedy ruszała w podróż kilka godzin temu.

- Zaatakowano nas - powiedział z trudem rycerz.

- Kto? I gdzie jest Ginevra? - mówił coraz bardziej zdenerwowany Merlin.

Rycerz spuścił głowę.

- GDZIE JEST GINEVRA!? - wrzasnął czarodziej, a jego oczy straciły wyraz.

- Ona... Królowa prawdopodobnie nie żyje.

Czas się zatrzymał. Merlin miał wrażenie, że nie wie gdzie i kim jest. Wyszeptał tylko:

- Kto was zaatakował?

- To były... Jakby szkielety, lecz czarne. Nieuchwytne. A przede wszystkim te monstra były...były... - szeptał rycerz.

Wtedy jego oczy znieruchomiały.  Czarodziej spoglądał na rycerza, ze łzami w oczach.

- Entachi. To były Entachi.

************

Merlin porozmawiał z Persivalem i  kazał mu natychmiast ruszyć szlakiem Gwen. Lecz gdyby zauważył niepokojące zjawiska lub istoty ma natychmiast uciekać.

Sam chciał jechać z Persivalem, ale Gajusz stwierdził że nie powinien . 

Gdyby Merlin chciał jechać, to już by go nie było, ale tym razem posłuchał Gajusza. Wiedział co się stało. Ginevra umarła lub straciła dusze. Bez magicznych zdolności przeciwko Entachi, nigdy nie dałaby rady uciec. 

Kilka godzin później wrócił Persival. Wrócił z Gwen i jej eksortą. 

Lecz wszyscy oni byli niczym puste marionetki. Bez duszy. Zostały tylko ich ciała.

Merlin nie powstrzymywał łez.

Wtedy odezwał się Gajusz:

- Właśnie rozpoczęła się...wojna.



Przygody Merlina : Oszukać PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz