#5

102 5 0
                                    

Gdy Merlin wyszedł z groty, Reina już na niego czekała.

Nagle chłopaka oświeciło i powiedział:

- Emm... Nie spodziewałem się, że będę z kimś wracał do Camelotu. Wybacz mi, nie mam dla ciebie konia.

- Spokojnie, to nie problem. Mam własnego konia.

Dziewczyna wymamrotała coś pod nosem, po czym spojrzała na Merlina.

- Musimy chwile poczekać, on zaraz przyjdzie.

Nastała cisza. Merlin był trochę onieśmielony obecnością Reiny, więc bał się ją przerwać.

- Już tu jest. Czuje go - powiedziała Reina, wpatrując się w las.

Ku wielkiemu zaskoczeniu Merlina, zza krzaków wyłonił się jednorożec. Prawdziwy jednorożec!

- Będziesz jechała...na nim? - zdziwiony Merlin spojrzał na dziewczynę.

Ta nie odpowiedziała, tylko zwinnie wsiadła na nagi grzbiet jednorożca.

- Idź po swojego wierzchowca. Poczekam - rzekła tylko.

******

Gdy Merlin wrócił i wsiadł na swojego konia, Reina odezwała się:

- No to jedziemy. Na zachód!  - powiedziała i już miała ruszyć, gdy przerwał jej Merlin.

- Ale Camelot jest na wchodzie...

- A kto powiedział, że jedziemy do Camelotu?

Czarodzieja ponownie zatkało. Zanim cokolwiek powiedział, dziewczyna odezwała się ponownie:

- Camelot uratuje ktoś inny. Ja przybyłam, by uratować świat.

- Nie obchodzi cię los Camelotu? - czarodziej spojrzał na Reine spode łba.

- Jak pokonamy Entachi, to Camelot nie upadnie. Więc zróbmy to szybko. Ruszamy na zachód  - odrzekła lekko Reina, po czym kazała swojemu wierzchowcowi ruszać.

Merlin czując że nie ma wyboru, ruszył za nią.

********

- Jak sytuacja Persivalu? - odezwał się Gajusz.

- Tragicznie. Te monstra atakują kolejne wioski. Zabrały nam już wielu rycerzy i obywateli. W dodatku, nieuchronnie zbliżają się do Camelotu. Oprócz tego, nie mamy gdzie trzymać ludzi bez duszy, którzy potrzebują nadzoru i opieki.

Starzec westchnął.

- Wczoraj na spotkaniu Okrągłego Stołu, nie doszliśmy do porozumienia. Jedni chcą zamknąć Camelot przed ludźmi, ale wtedy Entachi zabiją lub pozbawią duszy cały lud. Za to drudzy chcą ratować ludność, lecz wtedy monstra zdobędą Camelot i nastąpi całkowita zagłada. Persivalu, nie wiem co robić... - Gajusz zakończył monolog kolejnym westchnieniem.

- Jest jednak jedna dobra wiadomość.

- Jaka? Merlin powrócił? - spytał z nadzieją Gajusz.

- Nie, Merlin nie... Ale Leon owszem.

- To...wspaniale - mruknął starzec.

Gajusz martwił się o Merlina. Oczywiście, wierzył w jego mądrość, ale jeśli zagadka okazała się za trudna... Merlin nie mógł umrzeć. 

A Gajuszowi pozostało tylko mieć nadzieje, że chłopiec wróci cały i zdrowy, z wiadomością jak pokonać okropne Entachi. 

A nadzieja umiera ostatnia.

Przygody Merlina : Oszukać PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz