#11

110 4 2
                                    

Jeżeli Gajusz był w szoku widząc Artura, to Merlin był wprost...zdruzgotany. Gdy zobaczył przyjaciela, nie mógł powstrzymać łez. 

Reakcja Artura była troszkę bardziej, jakby to ująć...chłodna, ale w końcu był duchem, nie można było od niego za wiele oczekiwać, jeśli chodzi o uczucia.

Gdy emocje opadły, Reina podeszła do Artura.

- Witaj Arturze Pendragonie. Ciesze się, że mogę cię poznać.

Przez chwile Pendragon i bogini mierzyli się wzrokiem.

- Ja również...się ciesze- rzekł powoli Artur, po czym dodał - Czy my się już kiedyś przypadkiem nie widzieliśmy?

Reina zaśmiała się. 

- Być może. Lecz nie w tym świecie. I nie za Twojego życia.

- Czy nie powinienem tego pamiętać? - spytał Artur, patrząc badawczo na dziewczynę.

- Nie mógłbyś tego pamiętać - odrzekła Reina, po chwili zastanowienia.

- Jednak... - zaczął król.

- Chciałbyś wiedzieć? Chciałbyś wiedzieć, w jakich okolicznościach się spotkaliśmy? - odgadła Reina.

- Tak - przyznał Artur. 

 - Zaraz po Twojej śmierci, gdy Twoja dusza miała ulecieć do Krainy Zmarłych, rzuciłam na nią czar. Odtąd zawsze będziesz powracać, gdy królestwo będzie cię potrzebować. W pewien sposób...oszukałam przeznaczenie. Bo mimo swojej śmierci, czuwasz nad królestwem.  

Artur wydawał się zaskoczony. Ale nie zły. 

- Jednak to, że tu jesteś... To nie jest do końca moja zasługa. Zaklęcie nie udałoby się ,gdybyś tego nie chciał. A Twoja dusza pragnęła chronić to królestwo - odparła Reina, a po chwili dodała - Być może wtedy Twoja dusza mnie ujrzała. 

Artur ciągle milczał.  I ta cisza stawała się nie do zniesienia. 

- Arturze - zaczęła bogini.

- Nic nie mów. Nie mam Ci za złe, tego co zrobiłaś. Cieszę się z tego, że mogę chronić moje królestwo. Dziękuję Reino.  Jednak teraz, muszę wracać do Krainy Zmarłych  - mówił Artur, a z każdym słowem jego ''ciało'' bladło, aż w końcu znikło całkowicie.

- Reino? Co się stało? Gdzie Artur? - spytał Merlin, rozglądając się ze zdziwieniem po Sali Tronowej.

- Odszedł tam skąd przyszedł. Ale wróci, gdy nadejdzie czas -odparła mu Reina. Wydawała się dziwnie poruszona. 

Na te słowa, Merlin nie poczuł się smutny ani zrozpaczony. Bo tym razem, w jego sercu gościła nadzieja.

- Rozumiem - powiedział tylko.

- Ja też muszę odejść - rzekła Reina. Blask otaczający ją, stał się jaśniejszy.

- Ale wrócisz?! - krzyknął Merlin, którego światło emanujące od dziewczyny zaczęło oślepiać.

- Gdy nadejdzie czas - odparła dziewczyna. Potem światło zgasło, a w komnacie został już tylko Merlin i Gajusz.

Melin stał tyłem do Gajusza. Nie płakał. Nie był smutny. W jego sercu gościła nadzieja i determinacja.

- No Gajuszu. Pora odbudować Camelot!

Przygody Merlina : Oszukać PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz