6. Realia

386 37 14
                                    

Sześć

Realia

Kiedy otworzył oczy, w sypialni było ciemno, i przez chwilę zastanawiał się, czy przypadkiem nie utknął w pętli czasu; budzi się na dwie sekundy przed telefonem, rolety w oknach są zasłonięte, a on wyczuwa, że jest po godzinie jedenastej rano.

Ale miejsce obok niego było chłodne i puste, a on był w pełni ubrany, nie zaś półnagi, w dodatku leżał na pościelonym łóżku, przykryty kocem. Wydawało mu się, że jest już wieczór, ale dlaczego kładł się popołudniu? Był zmęczony, znudzony, a może obolały...?

Nagle uprzytomnił sobie, co wydarzyło się tego dnia. Otworzył szerzej oczy i zerwał się z łóżka, ledwie wyplątując się z koca. Serce waliło mu niczym młot, gdy kierował się po omacku do drzwi; zapalił światło, gdy tylko do nich dotarł, po czym otworzył je szarpnięciem i wypadł na korytarz.

- Tetsuya?!- zawołał. Odpowiedziała mu cisza.- Tetsuya?!

Nadal nic. Akashi zapalił światło w korytarzu, ruszył nim pospiesznie, zbiegł po schodach na dół, ślizgając się w skarpetkach po marmurze. Kolejne światła rozbłysły w salonie, potem w kuchni i w korytarzu holu.

Nigdzie nie było Kuroko. Co gorsza, spod ściany przy drzwiach wejściowych zniknęły kurtki, buty oraz walizka błękitnowłosego. Akashi zatrzymał się przed wejściem, sapiąc wręcz ze stresu, spanikowany, nie mając pojęcia co robić.

Wtem usłyszał za sobą otwierane drzwi, zza których po chwili wychynęła głowa o błękitnych, wilgotnych włosach.

- Wołałeś mnie, Akashi-kun?

Seijuurou patrzył przez długą chwilę na Kuroko, zastanawiając się, czy jest prawdziwy, czy to może twór jego wyobraźni. Zapalając kolejno światła przeoczył to, które już paliło się w łazience – sądził, że tam zajrzał, ale nie.

- Tetsuya – mruknął Akashi z ulgą, podchodząc do niego.

- Tak?

Czerwonowłosy odsunął mocniej drzwi i przytulił się do Tetsuyi, wtulając twarz w zagłębieniu jego szyi. Odetchnął głęboko, jego serce powoli uspokajało się, jego bicie wracało do normalnego tempa. Kuroko po chwili wahania objął mężczyznę i poklepał go po plecach.

- Wszystko w porządku?- zapytał.- Jak się czujesz, Akashi-kun?

- Teraz już dobrze – wymamrotał w jego ciepłą po prysznicu skórę

- Ciągle jeszcze jesteś bardzo ciepły – powiedział Kuroko z odrobiną zmartwienia. Odsunął go od siebie na wyciągnięcie ramion i przyjrzał mu się dokładnie.- Powinieneś jeszcze poleżeć. Ale najpierw zjesz trochę ramen.

- Dobrze – westchnął Akashi. Zgodziłby się na wszystko, dla Tetsuyi. Na wszystko. Byle by tylko został. Byleby został taki, jak teraz, już na zawsze, zawsze, zawsze!- Już jadłeś?

- Zjadłem tylko porcję ramen, bo byłem trochę głodny – odparł Kuroko.- Przepraszam, powinienem był na ciebie czekać...

- Nie, absolutnie – powiedział Akashi, kręcąc głową.- To dobrze, ze zjadłeś. A takoyaki?

- Uznałem, że to akurat zjemy wspólnie.

- Dobrze.- Teraz skinął głową.- Podgrzejesz wszystko? Możesz użyć mikrofalówki, ja wezmę szybki prysznic.

- Mamy mikrofalówkę?

- Tak – przyznał z odrobiną zawstydzenia.- Było mi... trochę wygodniej, gdy mieszkałem tu sam.

PSYCHO | AkaKuroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz