10. Obawy

190 22 5
                                    

Dziesięć

Obawy


Czuł, że zaczyna się pocić.

Nie wiedział, czego świadomość przeraża go najbardziej: tego, że mężczyzna, który stał przed nim w nonszalanckiej pozie i z obojętną miną, jest powodem, dla którego Kuroko chciał odejść od niego ponad rok temu?; tego, że właśnie widzi mężczyznę, w którym Tetsuya się zakochał, do którego żywił tak samo ciepłe uczucia, jak do Akashiego na początku ich związku, jak sam przyznał tamtego feralnego dnia?; czy może tego, że ten oto mężczyzna być może znów będzie w stanie namieszać w ich związku, być może znów odbierze mu Kuroko, być może znów zrujnuje wszystkie starania Seijuurou i czerwonowłosy ponownie zostanie sam?

Nagle zniknęły wcześniejsze obawy, że Kuroko go oszukuje. Zniknął brak zaufania do Tetsuyi, zniknął strach, że pamięta o tamtym wypadku, że nadal ma za złe Akashiemu to, co mu zrobił, zniknęły wahania co do prawdziwych intencji Tetsuyi.

Teraz liczył się tylko on.

Tylko on.

I żaden inny mężczyzna, żaden Kise Ryouta, nie odbierze go Akashiemu.

Nigdy więcej.

- Co u ciebie słychać?- łagodny głos Kise był skierowany do Kuroko.

- Wszystko dobrze, dziękuję, że pytasz, Kise-kun.

- Trochę schudłeś...

Akashi wbił spojrzenie w blondyna. Zauważył? Był aż tak blisko z Tetsuyą, że dostrzegł, jak stracił na wadze? To nie była diametralna różnica; dla Akashiego oczywiście widoczna, bo widywał Kuroko codziennie od kilku długich lat, widywał go nago i bezbłędnie potrafił stwierdzić, kiedy przybierał na wadze, a kiedy chudł.

Oczywiście, podczas pobytu w szpitalu schudł całkiem sporo. Ale czy to wciąż było na tyle, by obca osoba mogła to dostrzec?

Nie... Nie obca. To był przecież Kise Ryouta.

Akashi zacisnął dłonie na uchwytach papierowych toreb, które niósł. Kise potrafił dostrzec różnicę, więc... byli blisko. Prawda?

Jak blisko?

Widział go nago?

Dotykał go?

Czy Kuroko oddał mu się wtedy, ponad rok temu?

Nie!

Akashi zagryzł mocno wargę. Nie mógł tak myśleć. Przecież zapytał wtedy Tetsuyę, czy ten go zdradził, a Kuroko zapewnił go, że nie, że nigdy nie zrobiłby mu czegoś takiego. Seijuurou musiał mu ufać. Nie, nie musiał! On chciał tego! Nie tylko chciał, nie tylko musiał, on po prostu to robił, to było zupełnie naturalne.

Ufa mu.

Ufa.

- Trochę tak – odparł Kuroko odrobinę zażenowany.- Aż tak rzuca się to w oczy?

- Niespecjalnie – powiedział z westchnieniem Kise, rozglądając się po galerii i w końcu wracając spojrzeniem do Kuroko.- To nic złego, chociaż wydajesz się trochę...

- Chory?

- Nie, nie...

- Zaniedbany?

- Kurokocchi!- jęknął z wyrzutem, po czym zarumienił się lekko i przeczesał dłonią włosy, odwracając na bok twarz.- Znaczy... Kuroko! Nie to mam na myśli...

- Może nie będę przeszkadzał i zaniosę torby do auta – powiedział cicho Akashi, spoglądając na Tetsuyę. Nie chciał tego robić, oczywiście, że nie, chciał tu być i pilnować sytuacji, pilnować, by Kise nie zaczął zadawać niewygodnych pytań, by nie zaczął starać się o względy błękitnowłosego! Ale jednocześnie nie mógł zostać, bo im dłużej stał między nimi...

PSYCHO | AkaKuroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz