17. Panika

138 16 8
                                    

Siedemnaście

Panika



Nadeszła niedziela, która zaskoczyła ich wyjątkowo ładną pogodą, jak na koniec listopada.

Słońce świeciło już od rana i gdy tylko Akashi otworzył zaspane oczy, od razu spostrzegł, że Kuroko wygląda przez okno z niewielkim, choć wyraźnym zachwytem na twarzy. Nie zdążył się nawet przeciągnąć, gdy Tetsuya wspiął się z powrotem na łóżko i podpełzł do niego z uśmiechem na ustach.

- Może pójdziemy po śniadaniu na spacer?- zapytał.- Jest piękna pogoda.

- Mmm...- Akashi musiał najpierw porozciągać mięśnie. Uśmiechnął się leniwie i popatrzył na ukochanego.- Z chęcią. Gdzie byś chciał pójść? Do parku? Do lasu? A może miałbyś ochotę na jakąś wycieczkę? Możemy się gdzieś przejechać, skoro jest tak ładnie.

- Hmm, w takim razie przygotuję nam coś na drogę – stwierdził, kładąc się na moment na boku, tuż obok Seijuurou. Oparł dłoń o jego klatkę piersiową i pocałował go czule na powitanie.- Dzień dobry.

- Dzień dobry.- Akashi uśmiechnął się szerzej, całując go raz jeszcze.- Może dzisiaj ja zrobię śniadanie?

- Lubię moją rolę kucharza.

- W takim razie chociaż pozwól mi pomóc.

- Na to jeszcze mogę przystać.

Akashi cieszył się. Tetsuya właśnie w pewnym stopniu sprzeciwił mu się, nie zgadzając na to, by zrobił im śniadanie. Może więc rzeczywiście nie było tak źle, jak sądził? Może rzeczywiście nie było czego się obawiać? Kuroko owszem, w większości spraw się z nim zgadzał, ale przecież tak było zawsze.

Byli do siebie podobni. Mieli podobny sposób myślenia. Może nie podobne gusta, ale przed... wypadkiem... często chodzili na kompromisy i rzadko kiedy się kłócili.

Tetsuya był taki jak zawsze. Nic się nie zmieniło.

Było im razem wspaniale.

Aż do tego popołudnia.

Za punkt wycieczki obrali sobie Kiyomizu-dera, starą buddyjską świątynię położoną na górze Otowa w Kioto. Byli tam już parę razy, bo nie mieszkali daleko od tego miejsca, a Tetsuya przepadał za jego historią i architekturą; budynek pochodził z 798r, a jego wysoki taras zapewniał wspaniałe widoki na malowniczą okolicę.

Błękitnowłosy przygotował dla nich przekąski oraz napoje. Planowali spędzić na zewnątrz przynajmniej połowę tego dnia, a ponieważ pogoda była ładna domyślali się, że w restauracjach będzie masa ludzi.

Z mieszkania wyszli przed godziną jedenastą. Seijuurou upierał się, by do świątyni podjechać samochodem, ale Kuroko stwierdził, że nie ma sensu marnować paliwa na tak krótki dystans – nie przekonało go nawet, że mogliby zostawić torbę z jedzeniem w bagażniku. Był chętny nieść ją przez całą drogę.

Akashi był w coraz lepszym nastroju; jego niepokój zdawał się stopniowo oddalać. Pogoda była cudowna, spacer z Tetsuyą zapowiadał się na równie wspaniały, a na koniec tego dnia Seijuurou planował spędzić równie niezwykły wieczór we dwoje, w zaciszu ich sypialni. Zdążył już zapomnieć, czy raczej może zakopać głęboko w swoim umyśle wspomnienie tamtego spontanicznego seksu, kiedy to Kuroko zwrócił się do niego „Kise".

Czy raczej – gdy wydawało mu się, że tak się do niego zwrócił.

Akashi był przekonany, że właśnie to się stało, że zwyczajnie się przesłyszał. Przecież wówczas kilka dni wcześniej napotkali Kise, nic więc dziwnego, że automatycznie zrobił się trochę zazdrosny i doszukiwał się nie wiadomo czego.

PSYCHO | AkaKuroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz