To na pewno nie był dobry pomysł.
Początkowo wcale się nie martwiła. Poświęciła tę chwilę prywatności na sporządzenie notatek dotyczących tego, co wiadomo było o zaklęciu. Nie było to żmudne zajęcie, bo wiedzieli tyle co nic. Zapisała tylko trzy ogólnikowe zdania.
Później stwierdziła, że odrobi lekcje. Czas minął jej niesamowicie szybko i gdy skończyła nierówną walkę z francuskim, matematyką i resztą, z przerażeniem odkryła że minęły już dwie godziny. A Czarnego Kota nie było. Nawet Kwami nigdzie nie widziała.
-Plagg? Tikki?-zawołała, rozglądając się po pokoju. Po pełnej napięcia chwili ciszy stworki wyleciały z tylko im wiadomego miejsca. Dziewczyna odetchnęła z ulgą.
-Widzieliście Czarnego Kota?- Zapytała z nadzieją w głosie. Kwami pokręciły głowami. Marinette czuła powoli zalewającą ją falę delikatnej paniki.
-Co jak mu się coś stało? Porwał go Władca Ciem? Albo potrąciło auto?
-Mar...
- Albo porwała go któraś z tych stukniętych babek z kotami, które biorą do siebie każdego kota z ulicy? A może się zgubił?
-i...
-A może zabrał go koci gang? Albo założył koci gang??? A co jak pogryzł go pies??? I złamał łapę? Albo wszystkie łapy na raz? I ogon? I gdzieś leży i błaga o pomoc?
-nette!!
-A jeśli wpadł do Sekwany? Nie wiem czy potrafi pływać. Nic nie wiem, nie powinnam go wypuszczać, jak coś mu się stało to na pewno moja wina.
-Mari!
-A jak wpadł do kominka i jakiś Paryżanin go przypiekł?? Lub co jak wsiadł do pociągu bylejakiego i właśnie jest w drodze gdzieś nie wiadomo gdzie??
-Marinette!
-A może zaatakowały go myszy? Tak w ramach zemsty za setki lat prześladowań? Albo utknął na drzewie w parku i nie ma nikogo kto by go ściągnął, więc siedzi tam i miałczy o pomoc??
-MARINETTE!
-Albo Pan Ramier przerzucił się z gołębi na koty i został zaakumatyzowany, i teraz fruwa na Czarnym Kocie po Paryżu i atakuje mieszkańców?
Tikki próbowała do niej dotrzeć, ale ona pozostawała głucha na nawoływania Kwami, wymyślając coraz to gorsze wypadki jakie mogły spotkać jej przyjaciela.
Plagg popatrzył na nie, westchnął i zniknął w ścianie. Chwilę później wrócił, trzymając szklankę wody, i bezceremonialnie wylał ją na głowę dziewczyny. Ta, zszokowana, zachłysnęła się powietrzem i natychmiast zamilkła.
-Tak to się robi. -Kwami wyszczerzyło ostre ząbki. Czerwony stworek przewrócił oczyma. Cały Plagg. Zadziwiająco pomocny w swój oryginalny sposób.
-Uspokój się. Paniką nic nie załatwisz.
-Przepraszam was.- zarumieniła się nastolatka, gdy już doszła do siebie.
-Lepiej pójdę go poszukać. Tikki, kropkuj!- krzyknęła i nie czekając na reakcję jej towarzyszy, przemieniła się.
-Hej, a ja?- mruknął Plagg. Nikomu by się nie przyznał, ale brakowało mu jego blondaska. Może i był głupi, ślepy i głuchy, ale był jego właścicielem i przywiązał się do niego.
Biedronka spojrzała na niego czule. Teraz, z połączonymi zmysłami Tikki, czuła że kwami kota po prostu martwi się o właściciela i za nim tęskni.-Zostaniesz tu, dobrze? W razie gdyby wrócił sam.
-Ale ja jestem głodny, nie mogę w takim stanie nic pilnować! Co jakbym zemdlał z głodu akurat wtedy gdy ten głupek wróci? -dziewczyna przewróciła oczami na te jego zawodzenie. Mały szantażysta.
CZYTASZ
Czarny Kot [Miraculous] [Marichat]
FanfictionCo, gdyby po pewnej walce Czarny Kot naprawdę stałby się czarnym kotem? A Marinette musiałaby ryzykować wszystko żeby go uratować i przywrócić jego życie do porządku? Więcej nie zdradzę, zapraszam do czytania. 1 miejsce! #marichat 09.06.2021 3 miej...