Na wstępie- przepraszam wszystkich studentów weterynarii. Nie mam zielonego pojęcia o tych studiach i mój piętnastominutowy research w google nic mi nie dał, więc popłynęłam z fantazją. XD
***
Trochę czasu minęło, zanim dziewczynie udało otrząsnąć się z szoku. Trwałoby to znacznie dłużej, gdyby nie interwencja Plagga.
-Ziemia do Marinette. -mruknął, machając jej łapkami przed twarzą.
-Jeszcze chwila i wszyscy umrzemy tu z wyziębienia. Możesz się ruszyć? Zaczynam wszędzie widzieć ser...- powiedział, szczękając ostrymi ząbkami. Niebieskooka spojrzała na niego nieprzytomnie, dopiero wracając do rzeczywistości.
-On ma rację. Wiem że się wystraszyłaś, ale nie możemy tutaj zostać. Czy znasz jakiegoś zwierzęcego uzdrowiciela?- zapytała Tikki, pierwszy raz wystawiając łepek z torebki.
-Weterynarza. -poprawiła ją automatycznie Mari. -Właśnie, weterynarz! - krzyknęła już całkiem świadomie. Delikatnie położyła kota na ziemię i sięgnęła po komórkę. Telefon był wprawdzie w błocie, ale na szczęście mniej więcej działał. Walcząc z odmawiającym posłuszeństwa ekranem wystukała numer przyjaciółki. Jak to ona, odebrała natychmiast.
-No co jest?
-Alya... - zaczęła ciemnowłosa, pociągając nosem. -Nora dalej studiuje weterynarię?
-Taak, zaczyna robić specjalizację na pająki i inne zwierzęta egzotyczne*. Wiesz, Anansi. -roześmiała się. -A dlaczego pytasz?
-A jest w domu?
-Marinette, czy ty widzisz różnicę pomiędzy kotem a pająkiem?- zajęczał Plagg, podsłuchujący rozmowę. -Na przykład taką podstawową jak ilość oczu i nóg?
-Ciiii, rozmawiam teraz. -syknęła Dupain-Cheng.
-Przecież ona i tak mnie nie słyszy!- obraziło się stworzonko.
-Ale ja słyszę!
-Mari, do kogo mówisz? -zdziwił się głos w słuchawce.
-Do nikogo. -mruknęła szybko.
-Jasne, teraz jestem nikim. Oczywiście. Poczekaj tylko. -prychnęło kwami.
-Jest w domu. Dziewczyno, czy ty tworzysz jakieś domowe zoo? Nie mów, że znalazłaś jeszcze jakiegoś pająka i wspaniałomyślnie postanowiłaś go przygarnąć.
-Nieee. Ale mam bardzo awaryjną sytuację z kotem, jest późno i jesteś jedyną osobą do której mogę się zwrócić... -westchnęła ciemnowłosa, spoglądając na futrzaka. Oddychał nierówno, ale utrzymywał z nią kontakt wzrokowy i wydawał się całkiem przytomny.
-Trzeba było od razu mówić że coś się dzieje z naszym kociakiem! Przychodź natychmiast, jakoś przekupię Norę. Czekam!
-Jak to "naszym"? -wybąkała Marinette, ale Alya już się rozłączyła.
Nastolatka delikatnie wzięła kota na ręce i zaczęła iść. Na szczęście Cesaire mieszkała niedaleko, więc droga nie zajęła jej dłużej niż dziesięć minut spacerem. Nawet nie zdążyła zadzwonić do drzwi, bo przyjaciółka czekała przy wejściu.
-Właź, jesteś przemoczona.- zawołała, niemal wciągając Mari do środka. Przekręciła zamek i przyjrzała się jej dokładnie.-Jasny gwint, co wam się stało? Wyglądacie okropnie. Chodźcie. - westchnęła. Zaprowadziła przemraźniętą dziewczynę z półprzytomnym kotem na rękach do salonu, gdzie na kanapie siedziała Nora Cesaire. Jak zawsze całą swoją postawą pokazywała światu, że z nią się nie zadziera. Ręce założone za głowę i ubiór jakby właśnie zeszła z ringu potęgowały tylko te wrażenie.
CZYTASZ
Czarny Kot [Miraculous] [Marichat]
FanfictionCo, gdyby po pewnej walce Czarny Kot naprawdę stałby się czarnym kotem? A Marinette musiałaby ryzykować wszystko żeby go uratować i przywrócić jego życie do porządku? Więcej nie zdradzę, zapraszam do czytania. 1 miejsce! #marichat 09.06.2021 3 miej...