13. Muszę ci coś powiedzieć.

849 77 87
                                    

Na wstępie- przepraszam wszystkich studentów weterynarii. Nie mam zielonego pojęcia o tych studiach i mój piętnastominutowy research w google nic mi nie dał, więc popłynęłam z fantazją. XD

***

Trochę czasu minęło, zanim dziewczynie udało otrząsnąć się z szoku. Trwałoby to znacznie dłużej, gdyby nie interwencja Plagga. 

-Ziemia do Marinette. -mruknął, machając jej łapkami przed twarzą.

-Jeszcze chwila i wszyscy umrzemy tu z wyziębienia. Możesz się ruszyć? Zaczynam wszędzie widzieć ser...- powiedział, szczękając ostrymi ząbkami. Niebieskooka spojrzała na niego nieprzytomnie, dopiero wracając do rzeczywistości. 

-On ma rację. Wiem że się wystraszyłaś, ale nie możemy tutaj zostać. Czy znasz jakiegoś zwierzęcego uzdrowiciela?- zapytała Tikki, pierwszy raz wystawiając łepek z torebki.

-Weterynarza. -poprawiła ją automatycznie Mari. -Właśnie, weterynarz! - krzyknęła już całkiem świadomie. Delikatnie położyła kota na ziemię i sięgnęła po komórkę. Telefon był wprawdzie w błocie, ale na szczęście mniej więcej działał. Walcząc z odmawiającym posłuszeństwa ekranem wystukała numer przyjaciółki. Jak to ona, odebrała natychmiast. 

-No co jest? 

-Alya... - zaczęła ciemnowłosa, pociągając nosem. -Nora dalej studiuje weterynarię? 

-Taak, zaczyna robić specjalizację na pająki i inne zwierzęta egzotyczne*.  Wiesz, Anansi. -roześmiała się. -A dlaczego pytasz? 

-A jest w domu? 

-Marinette, czy ty widzisz różnicę pomiędzy kotem a pająkiem?- zajęczał Plagg, podsłuchujący rozmowę. -Na przykład taką podstawową jak ilość oczu i nóg? 

-Ciiii, rozmawiam teraz. -syknęła Dupain-Cheng.

-Przecież ona i tak mnie nie słyszy!- obraziło się stworzonko.

-Ale ja słyszę! 

-Mari, do kogo mówisz? -zdziwił się głos w słuchawce. 

-Do nikogo. -mruknęła szybko. 

-Jasne, teraz jestem nikim. Oczywiście. Poczekaj tylko. -prychnęło kwami. 

-Jest w domu. Dziewczyno, czy ty tworzysz jakieś domowe zoo? Nie mów, że znalazłaś jeszcze jakiegoś pająka i wspaniałomyślnie postanowiłaś go przygarnąć.

-Nieee. Ale mam bardzo awaryjną sytuację z kotem, jest późno i jesteś jedyną osobą do której mogę się zwrócić... -westchnęła ciemnowłosa, spoglądając na futrzaka. Oddychał nierówno, ale utrzymywał z nią kontakt wzrokowy i wydawał się całkiem przytomny. 

-Trzeba było od razu mówić że coś się dzieje z naszym kociakiem! Przychodź natychmiast, jakoś przekupię Norę. Czekam!

-Jak to "naszym"? -wybąkała Marinette, ale Alya już się rozłączyła. 

Nastolatka delikatnie wzięła kota na ręce i zaczęła iść. Na szczęście Cesaire mieszkała niedaleko, więc droga nie zajęła jej dłużej niż dziesięć minut spacerem. Nawet nie zdążyła zadzwonić do drzwi, bo przyjaciółka czekała przy wejściu.
-Właź, jesteś przemoczona.- zawołała, niemal wciągając Mari do środka. Przekręciła zamek i przyjrzała się jej dokładnie.

-Jasny gwint, co wam się stało? Wyglądacie okropnie. Chodźcie. - westchnęła. Zaprowadziła przemraźniętą dziewczynę z półprzytomnym kotem na rękach do salonu, gdzie na kanapie siedziała Nora Cesaire. Jak zawsze całą swoją postawą pokazywała światu, że z nią się nie zadziera. Ręce założone za głowę i ubiór jakby właśnie zeszła z ringu potęgowały tylko te wrażenie.

Czarny Kot [Miraculous] [Marichat]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz