-Tikki, czy jako strażniczka powinnam znać tożsamość Czarnego Kota?- mruknęła Marinette, leżąc plackiem na łóżku. Wszystkie nowości w jej życiu zaczynały ją przytłaczać i nie była do końca pewna, czy kolejna rewelacja nie przygniotłaby jej do końca. Tyle możliwości co do tożsamości partnera, z którym ostatnio spędza najwięcej czasu przerażał ją.
-Myślę, że powinnaś. Tak na wszelki wypadek.
-Ale wtedy on też by chciał poznać moją tożsamość. A ja nie jestem jeszcze gotowa! Przecież zawiódł by się, gdyby dowiedział się że JEGO biedronką jest ekstremalnie niezdarna dziewczyna z piekarni. -Kiedy zrozumiała co właśnie powiedziała, usiadła gwałtownie i spaliła buraka.
-Jego w sensie partnerskim, nie romantycznym oczywiście. No mniejsza z tym. Co z kwestią bezpieczeństwa? Tak długo chroniliśmy swoje tożsamości i nagle mamy się wyjawić? Nie pokonaliśmy jeszcze Władcy Ciem. Wręcz przeciwnie, jest coraz silniejszy. - Potok słów dalej wypływał z jej ust, co znaczyło tylko jedno. Kwami westchnęło i usiadło na ramie łóżka, bacznie obserwując swoją właścicielkę. Ewidentnie przechodziła setny już podczas tego weekendu kryzys egzystencjonalny. A jest dopiero piątek.-Po pierwsze, musisz się uspokoić. W tym stanie do niczego nie dojdziemy. Wdech, wydech. -Czerwony stworek odczekał chwilę, aż rumieńce zejdą z twarzy dziewczyny, po czym kontynuował.
-Po drugie, wydaje mi się, że jest ci to bardzo potrzebne. Potrzebujesz kogoś, kto pomoże ci z ogarnięciem nowych obowiązków. Nawet jeszcze nie otworzyłaś szkatułki. A tylko on może cię zrozumieć. Macie wspólne obowiązki, obydwoje borykacie się z problemami życia superbohatera.
-Aaa! Szkatuła! Wiedziałam że o czymś zapomniałam! Mówiłam ci, nie nadaję się do tego!- Marinette zakryła twarz poduszką i teatralnie padła z powrotem na łopatki.
-Po trzecie, wy znaliście tożsamość strażnika. A on waszą.- Dokończyło kwami z uśmiechem, ignorując okrzyki właścicielki.
-Masz rację, jak zawsze. Czyli powinnam przy najbliższej okazji...?
-Mhm. -Zadowolone z siebie kwami zaczęło pałaszować makaronika, co oznaczało koniec rozmowy.
Dziewczyna zerwała się z łóżka i zaczęła chodzić w kółko po pokoju. Już postanowiła. Przy najbliższej okazji wyjawią sobie tożsamości. Nie stchórzy, nie będzie odkładać tego w nieskończoność. Już w jednej sprawie pozwoliła sobie na odwlekanie i nie skończyło się to dobrze. Nie ma się czego bać. Z resztą, miała dużo czasu. W tym tygodniu Władca Ciem już zaatakował, a rzadko kiedy robił to dwa razy w tygodniu. Może wymyślić co mu powie, zaplanować wszystko od A do Z. Ufa mu. Potrzebuje go.
Z zamyślenia wyrwał ją huk. Podbiegła do okna i zamarła, widząc jak przechodzień na jej oczach zmienił się w słonia.
"O matko, tylko nie to. Nie, nie, nie. Niech to nie będzie akuma. Jednak nie jestem jeszcze gotowa. A już postanowiłam.. "-pomyślała, czując przypływ adrenaliny i stresu.
-Powiedz że to nie to...Tikki...- jęknęła, przecierając oczy.
-Nie powiem. Widzisz, to znak! Nie ma odwlekania. Po walce wyjawiacie sobie tożsamości. Koniec, kropka. A, właśnie, co do kropek...
-No wiem, wiem...Obiecuję. Tikki, kropkuj!
I chwilę później Biedronka wyleciała z balkonu Marinette. Zatrzymała się na jednym z dachów i szukała wzrokiem złoczyńcy. W momencie gdy go znalazła, usłyszała znajome kroki.
-Witaj, Kropeczko. Co tym razem?-Czarny kot przystanął tuż za nią. Dziewczyna odwróciła się.
-Jeszcze dokładnie nie wiem. Ale wygląda na to, że jakiś wariat zmienia ludzi w zwierzęta. Jeśli się nie pośpieszymy, to będziemy tu mieli niezłe zoo. -Biedronka wróciła do obserwowania złoczyńcy i zmrużyła oczy, chcąc dokładnie przyjrzeć się działaniom ofiary akumy.
-Hmm. A jakby zmienił mnie w kota, to podrapałabyś mnie za uchem, Biedronsiu? Przyrzekam, że bym mruczał. A to podobno pomaga na stres...
-KOCIE!- Dziewczyna parsknęła, bo wyobraziła sobie, jak drapie za uchem partnera w aktualnej formie. Z mruczeniem. Chłopak chyba czytał jej w myślach, bo puścił do niej oczko. Przewróciła oczami, zawstydzona swoim rozkojarzeniem.
-Posłuchaj, nie ma czasu na żarty. Po walce mam bardzo ważną sprawę. Myślę, że czas wyjawić nasze tożsamości. Ufam Ci i potrzebuję twojej pomocy. Sama nie dam sobie rady jako strażniczka. Z resztą, bezpieczniej będzie, gdy będziemy wiedzieć do kogo iść w razie problemów.-powiedziała to na jednym wdechu, by nie spanikować. Chciała brzmieć profesjonalnie i pewnie.
-Mówisz serio?- Czarny kot myślał, że Biedronka stroi sobie z niego żarty. Tyle razy o to prosił, a teraz tak nagle sama to proponuje?
-Całkowicie serio.
-W takim razie chcę mieć już walkę za sobą. Też Ci ufam, moja Pani.- Skłonił się jej i obydwoje ruszyli do złoczyńcy. Już chwilę później znaleźli się w ogniu walki.
***
-Akuma musi być w apaszce! Wiesz co robić!- Krzyknęła bohaterka, sama zarzucając swoje jojo w taki sposób, by skrępować przeciwnikowi ręce. Jej szczęśliwym trafem był worek karmy, która skutecznie odwróciła uwagę innych zwierząt od niej i jej partnera. Chłopak zrozumiał w lot i natychmiast skataklizmował przedmiot, z którego wyfrunęła akuma. Biedronka odetchnęła z ulgą, jak zawsze gdy okazywało się że ma rację, i złapała owada w jojo. Po wykrzykniętej formułce obserowała lot białego motylka. Zanim jednak naprawiła zniszczenia swoją niezwykłą biedronką, odwróciła się, by przybić żółwika Czarnemu Kotowi. Ten jednak nie wyglądał za dobrze. Skulił się i objął ramionami.
-Kocie??
-Ccoś jest nie tak...Chyba mnie trafił.- Jęknął, padając na ziemie. Ona jednak wiedziała, że to nie może być to. Przemiany innych ofiar wyglądały inaczej. Z resztą Zoolog od paru minut był nieszkodliwy. Chłopak zaczął rozdzierająco krzyczeć, a Biedronkę zalała fala paniki. Uklęknęła przy nim i go przytuliła, z przerażeniem rejestrując, że jego ciałem wstrząsały spazmy. Próbowała uspokajać partnera, mówiąc, że będzie wszystko dobrze. Wtedy przyszła jej do głowy pewna myśl. Niezwykła biedronka!! Ona wszystko naprawia. Krzyknęła magiczne zdanie i z napięciem czekała na rozwój wydarzeń.
Biedronki naprawiły wszystkie zniszczenia. Wszystkie.
A ona na kolanach zamiast Czarnego Kota miała...czarnego kota.
Brzmiało to żałośnie, ale tak właśnie było. Miał czarne, lśniące futro, długie wąsy i przenikliwe, zielone oczy.
W panice kilka razy jeszcze spróbowała użyć swojej mocy, ale nic to nie zmieniło.
Wiedziała, ze to on, czuła to, w dodatku na łapie miał miraculum i bacznie ją obserwował.
A ona kompletnie nie wiedziała co zrobić. Klęczała zdezorientowana, gapiąc się tylko na zwierzę.
I wtedy kolczyki zapikały, informując superbohaterkę, że do jej przemiany zwrotnej została minuta.
---
Hej wszystkim!
Ogólnie to fabuła tego mi się przyśniła, calutka, więc zapowiada się niezły rollercoaster. Ale mam nadzieję że się spodoba. Bardzo proszę o komentarze i gwiazdki, motywuje mnie to. ^^"
Akcja rozwija się z czasem, więc nie zrażajcie się jeśli pierwszy rozdział jest nudny.
CZYTASZ
Czarny Kot [Miraculous] [Marichat]
FanficCo, gdyby po pewnej walce Czarny Kot naprawdę stałby się czarnym kotem? A Marinette musiałaby ryzykować wszystko żeby go uratować i przywrócić jego życie do porządku? Więcej nie zdradzę, zapraszam do czytania. 1 miejsce! #marichat 09.06.2021 3 miej...