Mieliście kiedy uczucie, które rozrywało was od środka? Mam tak dokładnie teraz.- Szczerze, nie obchodzi mnie co o mnie myślisz, ale Dove nie ma z tym nic wspólnego.- Okej, teraz się trochę pogubiłam.
-Nie obwiniam jej za to.- Niepewnie Spuściłam wzrok.
-Nie mam pojęcia dlaczego ona cię lubi, ale tak jest, więc przyjaźnicie się albo daj jej spokój.- Wyrzuty sumienia oblały mnie jak wiadro zimnej wody. On miała racje. Odpychałam od siebie Dove chociaż nic nie zrobiła.
-Ja ... to nie tak miało wyglądać.-Nerwowo pokręciłam głową.- Tu nie chodzi o nią.- podniosłam spojrzenie na jego twarz.- Tu chodzi o ciebie! Jak mogę spotykać się z Dove ze świadomością, że obok mnie siedzisz ty.- Nie, nie to nie miało tak zabrzmieć! Wycofaj się i wytłumacz to!
-Też nie pałam do ciebie sympatią.-Jakby mnie to jeszcze obchodziło.- Czas dorosnąć Brown.- Nie zdążyłam złapać oddechu, a chłopak zniknął gdzieś za rogiem. Cudownie zaczynamy.
On miał racje. Zachowywałam się samolubnie i nawet nie interesowało mnie co czuje Dove. Wtedy myślałam jedynie o sobie, a ona się martwiła czy wszystko u mnie okej. Jesteś bezduszną suką Olivio.
***
Postanowiłam, że pójdę dziś na miasto z Dove. Trzeba jej to wszystko wytłumaczyć i przeprosić. Z blondynką umówiłam się na osiemnastą, czyli mam ponad godzinę. Podążyłam szybko w stronę łazienki gdzie następnie zdjęłam swoje ubrania i wskoczyłam pod prysznic. Gorąca woda oblewała przyjemnie moje ciało. Może to oczyszczenie? W tamtym momencie to tak traktowałam. Nabrałam nieco waniliowego płynu i rozsmarowałam go na całym ciele. Całe budujące się napięcie automatycznie znikało, a na jej miejsce wpływała przyjemna ulga.
Pod prysznicem spędziłam około piętnastu minut, a tuż zaraz po nim zabrała się za suszenie włosów, co też nie zabrało mi zbyt dużo czasu. Wyszłam z łazienki i skierowałam się do garderoby gdzie jak zwykle wybrałam, pierwszy lepszy zestaw bielizny, a następnie wybrałam najzwyklejszą czarną sukienkę na ramiączka. Błyskawiczne założyłam wszystko na siebie i następnie wyszłam z niewielkiego pokoiku. Czy chce mi się poprawiać makijaż? Oczywiście, że nie.
Głośno, wzdychając podeszłam do szafki nocnej, na której leżał mój telefon. Zgrabnie sięgnęłam po urządzenie i w tym samym momencie po całym domu rozbrzmiał się dzwonek. Chwila przecież miała być za później. Odpaliłam telefon, a na wyświetlaczu pojawiła mi się osiemnasta godzina. Cóż, najwyraźniej nie umiem liczyć czasu pod prysznicem. Zabrałam torebkę z białej komody i jak najszybciej zeszłam na dół, zbiegając po schodach. Podbiegłam do holu gdzie otworzyłam szeroko drzwi wyjściowe i moim oczom ukazała się rozanielona blondynka z szerokim uśmiechem na twarzy. Ubrana była w krótkie czarne spodenki i bordowy topik na ramiączka, a jej twarz była jak zwykle nieskazitelna. Jak ona to robi? Przytuliłam mocno blondynkę i w przeciągu sekundy poczułam, że nie mogę oddychać. Chyba ktoś tu się stęsknił.-Udusisz mnie zaraz.-Powiedziałam prześmiewczo na co dziewczyna zareagowała śmiechem i puściła mnie.
-Ciekawa propozycja, rozważę ją.-Jak ja za tą dziewczyną tęskniłam!- Steph nie chce iść z nami?- Zapytała, gdy ja zaczęłam zakładać swoje czarne trampki.
-Steph się umówiła z koleżanką i niestety nie może.- Wymyśliłam coś na poczekaniu. Nie powiem jej przecież, że Steph była przerażona i opowiedziała mi całą historię jej znajomych przez co totalnie ją lekceważyłam.
-Oh to może następnym razem.- Oj uwierz mi, że z tym to będzie ciężka sprawa. Uśmiechnęłam się miło i pokiwałam lekko głową.
-Możemy iść.- Gwałtownie wstałam gdy założyłam już trampki. Blondynka uśmiechnęła się i wyszła na zewnątrz, a ja chwile później zrobiłam to samo.- A tak, zmieniając temat to gdzie my w ogóle jedziemy?- Nie ustalałyśmy tego wcześniej. Jestem za czymś co nie wymaga wysiłku fizycznego.
CZYTASZ
Drive away
Teen Fiction„W życiu nie chodzi o to, aby mieć dobre karty, a o to, aby dobrze grać tymi złymi" I Część trylogii „TORMENT".