Mieszkanie chłopaka było jak zawsze schludne i w nienagannym porządku, który wręcz przytłaczał swoim idealizmem. Moje ciało może i było tam obecne, jednak podświadomość zupełnie odleciała w inne miejsce. Dźwięk tłukących się o siebie szklanek wybijał mnie z własnego rytmu natomiast gdy tylko brunet pojawił się centralnie przede mną, wszystko zostało skierowane na niego. Podał mi szklankę z wodą i by nie zachować się niegrzecznie mimo, że wcale nie chciało mi się pić upiłam jednego łyka, by chwilę później odłożyć szklankę na podstawkę.
Cisza między nami nie była spowodowana tym, że nie mamy o czym rozmawiać tylko tym, że nie wiem jak ze sobą rozmawiać. Może właśnie to był nasz największy problem. W błogiej ciszy słyszałam własne bicie serca i całkiem głośne oddychanie bruneta, na którego nawet nie mogłam spojrzeć. Nie było to celowe z mojej strony, chociaż może właśnie w ciszy rozumieliśmy się najlepiej. Cisza razem z nim jest bardziej komfortowa niż rozmowa. Pewnie dlatego, że gdy tylko rozmawiamy, coś się dzieje i zawsze nasze „rozmowy" kończą się kłótnią. Być może przy sobie tracimy samych siebie.
-Wina?- Spytał nagle przez co niekontrolowanie mój wzrok poleciał na twarz bez żadnego wyrazu. Wzrokiem zaczęłam badać każdy kawałek. Oczy lekko zmęczone, chyba mało spał. Szczeka mocno zaciśnięta, że aż żuchwa mimowolnie robiła praktycznie niewidoczne ruchy. Usta nieco suche, ale wciąż pełne i zaczerwienione, a może to tylko złudzenie przez krew.
-Burbon.- Odpowiedziałam posępnie patrząc wzrokiem na szafkę z alkoholami. Może i to nie był wcale taki dobry pomysł.
-Burbon?- Powtórzył ze zdziwieniem.- Ty w ogóle możesz pić takie rzeczy?- Spytał szyderczo, unosząc jedną brew do góry. Wywróciłam oczami udając oburzenie.
-A ty w ogóle możesz się odzywać?- Zmarszczyłam czoło.- Nie przypominam sobie, żebym ci pozwoliła.
Ten nie odzywając się już wstał, podchodząc do szafki z której następnie wyjął kolejne dwie szklanki, które następnie wypełnił do mniej więcej połowy. Usiadł już bliżej mnie niż wcześniej i podał w moją stronę trunek.
Po upływie nawet nie wiem ilu nasze rozmowy stoczyły na bardzo nieznany tor. Nawet nie wiedziałam, że z nim się tak da. Rozmawialiśmy dosłownie o wszystkim, śmiejąc się przy tym tak głośno, że jestem pewna, iż ma już przesrane u sąsiadów. To wcale nie tak, że jesteśmy pijani, bo po jednej szklance się skończyło z nim po prostu da się rozmawiać. Tak ja też jestem w szoku.
-Bryce powiedz mi dlaczego akurat ze mną gadasz?- Przygryzłam lekko wargę.- Bo wiesz Aisha mi powiedziała, że zazwyczaj tego nie robisz, więc dlaczego?
-Koniec z pytaniami na dziś.- Odsapnął, rozkładając się wygodnie na kanapie.
-Dlaczego tak robisz?- Nie pytałam o to złośliwie, tylko chciałam go poznać. Poznać coś więcej.
-Jak?- Podniósł brwi do góry.
-Za każdym razem gdy wchodzimy na jakieś poważniejsze tematy i chce poznać twoją logikę ty to odcinasz i nie pozwalasz mi chociaż trochę się tam zbliżyć.- To trochę jak z różą chcesz ją zerwać, a nie wiesz jak bo ma kolce, które ci na to nie pozwalają.
-Wiesz, że jak się stresujesz to wyglądasz nawet uroczo.- Poczułam się zdezorientowana.
Podstępna szuja z ciebie.
-Bryce oficjalnie jesteś największym palantem jakiego w całym moim życiu.- Pokręciłam lekko głową śmiejąc się, jednak zaprzestałam kiedy zauważyłam, że brunet dokładnie się we mnie wpatruje natychmiastowo przestałam.
Włączył ogrzewanie czy tylko mi tak strasznie gorąco? Uchyliłam lekko usta czując się skołowana.
-Oddech ci przyspieszył.- Uśmiechnął się muskając swoje usta językiem.- I zaciskasz dłonie.- Moje serce przyspieszyło. W co on się teraz bawi?
CZYTASZ
Drive away
Teen Fiction„W życiu nie chodzi o to, aby mieć dobre karty, a o to, aby dobrze grać tymi złymi" I Część trylogii „TORMENT".