W rozdziale mogą pojawić się sceny erotyczne, które zostaną oznaczone dla osób wrażliwych!
Minął okrągły tydzień od dnia, w którym ostatni raz widziałam Bryce'a, czy nawet którakolwiek osobę z jego otoczenia prócz Petera, z którym chodzę na zajęcia. Mimo, że stara się ze mną rozmawiać to czuje te niezręczność w rozmowie. Ze Steph jest trudniej. Wiem, że nigdy nie chciała dla mnie źle, a tym bardziej sama sprawić mi przykrość. Chcę się jakoś przemóc i wyjawić jej dosłownie wszystko, ale wiem, gdzie chodzi wieczorami. Do kogo. Nie rozmawiam z nią za dużo. Co mnie bardziej przeraża, niż zwykle.
-Cześć Liv.- Przywitała się radośnie.
-Cześć Jo.- Odwzajemniłam jej radosny ton.
Bym zapomniała. Przez fakt, że Ethan wyjechał, zaczęłam więcej rozmawiać z Jose. Sprawiło mi to nie małą ulgę, zwłaszcza, że z Ross'em nie było normalnie. Na całe szczęście ona nie ma z nimi nic wspólnego i nie muszę się o nic martwić.
-Mam coś dla ciebie.- Usiadła tuż obok mnie. Z ekscytacją patrzyłam, jak szuka czegoś w torbie.- Znalazłam.- Prawie krzyknęła z radości.
Podsunęła w moją stronę niewielkich rozmiarów karteczkę. Marszcząc czoło spojrzałam co dokładniej na niej pisze i aż nie mogłam opanować emocji ze szczęścia.
-Jak ty to zrobiłaś?- Wstałam, przytulając dziewczynę tak mocno, że prawie jej nie udusiłam.
-Nie było to łatwe, ale jakoś to wyciągnęłam.- Usiadła lekko sapiąc.
Właśnie patrzyłam na karteczkę z krótkim adresem, który prześladował moje myśli przez każdą sekundę moich myśli.
-Niech ten cały Luca zacznie się bać.- Zaśmiała się krótko.
-Wyobraź sobie jego minę jak zamiast ciebie na spotkaniu zobaczy mnie.- Mimo, że przez krótką chwilę było mi do śmiechu to wciąż miałam obawy. Jak mogłabym go zmusić do przyznania się, że kłamał. Jak mogłabym tego dokonać?
W głowie tworzył mi się cały czas obraz, gdzie wszyscy dowiadują się w końcu prawdy. Chce, żeby było im głupio. Chce, żeby jemu było głupio.
-Masz w ogóle jakiś plan?- Pyta nagle, jednak moją uwagę przykuwa zupełnie coś innego.
Do kawiarni, w której chciałam spędzić miłe popołudnie. Dlaczego zawsze coś musi pokrzyżować moje plany?
Mój wzrok latał na wszystkie strony, jakbym dostała jakiegoś oczopląsu. W jednym momencie tlen przestał odpływać do moich płuc. Stałam się słupem soli. Nie ruszałam się, ani nie oddychałam. Słowa, które mówiła do mnie Jo przepływały ze mnie jak woda. Opadały i już więcej nie wracały.
Moje ciało, spotkało się z intensywnym spojrzeniem. Szafirowe tęczówki wbijały się we mnie zarówno z zaskoczeniem, jak i przejawem złości. Moje ciało, aż zadrżało. Chłopak wszedł do środka wraz z blondynem u swojego boku, który zauważając mnie posłał mi słoneczny uśmiech.
-Olivia!- Odparł radośnie, wchodząc do kawiarni. Znalazł się obok mnie tak szybko, że nawet nie mogłam się ruszyć.
-Harris.-Moje serce zabiło mocniej. Przecież on wyjechał. Miał wrócić dopiero na nowy rok.
-Niesepodziewałem się tak szlachetnego przywitania.- Zaśmiał się uszczypliwie, a ja dopiero zorientowałam się, że wciąż siedzę nieruchomo.
Otrząsnęłam się natychmiast i wstałam do chłopaka, przypierając do jego klatki na kilka sekund.
-Co ty robisz w mieście?- Sapnęłam.
Kątem oka spojrzałam na niewzruszonego bruneta. Trudno mi było stwierdzić co ma w głowie. Idzie się domyślić, ale dziwnie odrzucam tę myśl od siebie.
CZYTASZ
Drive away
Teen Fiction„W życiu nie chodzi o to, aby mieć dobre karty, a o to, aby dobrze grać tymi złymi" I Część trylogii „TORMENT".