12. Bóg dał, Bóg wziął

2.2K 61 31
                                    

W tamtym momencie coś mnie ukuło. Czułam się źle. Bardzo. Jeszcze kilka dni temu był miły i sam chciał dopowiedzieć do czegoś więcej, a teraz to ja mam sobie nie wyobrażać za wiele? Pierdolony Wood.

-Co mamy już w planach?- Pytanie Jo wyrwało mnie transu. Otrząsnęłam się i z niewielkim uśmiechem na ustach usiadłam na kanapie obok Ethan'a.

-W każdą noc odwiedzamy inny klub. To chyba jasne.- Prychnął Harris. Dlaczego miałam wrażenie, że blondynka siedząca obok niego jakby posmutniała?

-Nie zapominajmy, że trzeba się podzielić na pokoje.- Dodałam.- Mamy trzy pokoje dwuosobowe i jeden trzyosobowy.- Najlepsze w tym wszystkim było to, że hotel był w samym centrum, więc nie było możliwości na nudę.

-Zajmuje Dove!- Krzyknął blondyn i od razu zauważyłam, że jej oczy momentalnie błysnęły z radości.

Popatrzyłam na Jo, która uśmiechając się machnęła twierdząco głową w moim kierunku. Następnie wzrok przeniosłam na brunetkę, która patrząc na przemian to na mnie to na Jo zrobiła to samo, co dziewczyna. Ustalone.

-Ja, Liv i Jo zajmujemy trójkę.- Powiedziała dumnie z siebie.

-Przyjdę nauczyć was figur geometrycznych w nocy.- Wybuchłam niepohamowanym śmiechem na jego słowa. Peter jesteś największym dzbanem jakiego świat widział.

-A my cię nauczymy patrzenia na świat z perspektywy podłogi.- Uśmiechnęłam się fałszywie w jego stronę.

Nie wiem dlaczego, ale popatrzyłam się na Bryce. Patrzył wprost na mnie, dlatego jak tylko nasze spojrzenia się spotkały nerwowo przesunęłam swój wzrok na siedzącego obok Collins'a. Ten, natomiast był dość zajęty wpatrywaniem się w dyskutującą Steph z Ethan'em. Z tego będą dzieci.

-To my z Wood'em damy radę we dwójkę.- Poklepał go po ramieniu.- Ustalimy, kiedy i który wychodzi z pokoju na spacer.- Zaśmiał się chłopak.

-W takim razie Peter i Ethan mają wspólnie pokój.- Mruknęłam w stronę siedzącego obok chłopaka.

-Ustalone!- Krzyknęła entuzjastycznie blondynka.

-Idę się czegoś napić.- Uśmiechnęłam się, wstając z kanapy.- Chce ktoś?- Zwróciłam się do wszystkich.

-O to ja poproszę wodę.- Za każdym razem pije tylko wodę. Odpowiedziałam ciche okej w stronę blondynki i zaraz później skierowałam się w stronę kuchni.

Weszłam do środka, gdzie od razu zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu jakiegoś soku, ale jakoś nie mogłam go znaleźć. Otworzyłam lodówkę, w której odnalazłam sok pomarańczowy. Najlepszy jaki istnieje na tej planecie. Zapiszcie to sobie. Wyciągnęłam kartonik, zamykając za sobą lodówkę i sięgnęłam po jedną ze szklanek, do której następnie nalałam trochę soku. Przechyliłam całkowicie szklanek i na jeden raz wypiłam całą zawartość.

- Pomarańczowy.- Usłyszałam niski ton głosu. Popatrzyłam z automatu w tamtą stronę, natrafiając na szczerzącego się do mnie Nicka.

-Najlepszy.- Dokończyłam jego wypowiedź.

-Nie bardziej, niż ja, ale fakt.- Zrobił krok do przodu.-Jest dobry.- Zaśmiał się.

-Po coś przyszedłeś?- Dosłownie minutę temu pytałam się, czy ktoś coś chce.

-Tak, porozmawiać z tobą.- Moja mina zrobiła się całkowicie poważna. O czy chce porozmawiać? Dlaczego ja się stresuje, skoro nic złego nie zrobiłam?

-Ale o czym?- Zrobiłam krok do tyłu, aby oprzeć się tyłem o wyspę kuchenną.
Czuje jak gula w moim gardle robi się z każdą sekundą większa.

Drive awayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz