9. Cel uświęca środki

2.3K 66 20
                                    

Czy ja aby na pewno nie mam koszmaru? A może to jakaś symulacja? To się przecież nie mogło tak po prostu dziać. Nie miałam nad niczym kontroli. Zero reakcji i zero uczuć. Mimo to oddawałam wszystkie pocałunki, bo niby dlaczego by nie? Ja przynajmniej będę mogła to zrzucić na wypity wcześniej alkohol, a on niby jaką będzie mieć wymówkę?

To było strasznie dziwne. Wszystko w tamtym momencie mi wirowało, a ciało nie próbowało się bronić, wręcz przeciwnie brnęło w to coraz szybciej i namiętniej. Jedyne, co czułam to rozluźnienie. To on dawał mi całkowitą ulgę i nie czułam już żadnych konsekwencji. Oczywiście nie mam zamiaru dawać mu z tego satysfakcji. Może, jednak?

Oddałam ostatni pocałunek i lekko odsunęłam się od chłopaka co dało mi możliwość odsapnięcia. Klatka niemalże błyskawicznie zaczęła się unosić i opadać. Podniosłam powoli swój wzrok na twarz bruneta. Ten błyskawicznie popatrzył w moją, stronę uśmiechając się zwycięsko.

-Za dużo mówisz.-Wyszeptał po chwili ciszy, wprost do mojego ucha.

-Nie, najzwyklej w świecie wykorzystujesz fakt, że jestem wstawiona.- Powiedziałam dumnie, składając ręce na klatkę piersiową. Przekręciłam głowę w bok, patrząc wyczekującą na reakcje z jego strony.

-Tak, to prawda.- Przybliżył się niebezpiecznie blisko mojej twarzy, na co wstrzymałam oddech.-Ale to ty po alkoholu robisz się łatwiejsza.-Mruknął i odsunął się.

-Za to ty jesteś łatwy nawet bez alkoholu.- Odpysknęłam, wstając tym samym z kanapy.- Wracam do domu.- Pomimo, że wcale nie miałam na to ochoty nie chciałam dawać mu więcej satysfakcji.

-Jesteś pijana i nawet nie wiesz, gdzie jesteś.- Podniósł się z kanapy, opierając się o ścianę. Miał racje co mnie straszliwie irytowało.- Znaj moje dobre serce i daj sobie pomóc.- Mrugnął w moją stronę, podchodząc bliżej.- Sypialnia jest na górze na wprost. Ja idę zadzwonić, a ty zrobisz co chcesz.- Odsunął się, wymijając mnie przy tym. Zniknął tak szybko, że nie zdążyłam się nawet obrócić, a jego już nie było.

Byłam zdziwiona, bo jednak nie miałam z nim bliższych relacji, a coś w środku mnie wolało, że robił to wszystko z czystej troski. Oczywiście zdawałam sobie sprawę z tego, że nie okaże tego wprost, ale wydaje mi się, iż doskonale wiedział jakie wrażenie robi czynami.

Kto by pomyślał? Bryce Wood nie jest taki zły jak go opisują.

Stojąc w salonie przypomniałam sobie o naszej ostatniej rozmowie. Doskonale pamiętałam o jednym pytaniu, które mogę zadać. W takich okolicznościach będzie jeszcze łatwiej.

Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w stronę wyjścia. Założyłam czarne trampki, otworzyłam na oścież drzwi i wyszłam, nie spoglądając na wprost. Może to był mój błąd? Podniosłam swój wzrok, i to, co wtedy zobaczyłam zwaliło mnie dosłownie z nóg.

Spodziewałam się tam jedynie bruneta, a jednak tuż obok niego stał ten facet z auta. Momentalnie zaczęło mi się ciężej oddychać, nogi stały się, jak z waty, a serce chciało wyskoczyć. Patrzyłam się wprost na starszego mężczyznę, który również zwrócił na mnie uwagę. Po chwili zobaczyłam, jak brunet podchodzi do mnie z niezbyt miłym wyrazem twarzy, ale co mu się dziwić.

-Co ty tu robisz?- Wycedził mi do ucha tak żeby mężczyzna za nim nie usłyszał.

-Cudownie, a więc jest nas więcej.- Uśmiał się facet w garniturze, podchodząc bliżej nas.- Nowa kompanka do jazdy?- Skierował się w stronę chłopaka, który momentalnie odwrócił się w jego stronę.- Zabierzmy ją.- Dodał po chwili.

Czułam w środku, jak wszystkie wnętrzności dosłownie się przewracały.

-Ona się źle czuje.- Odezwał się Wood.- Możemy już jechać. Jestem gotowy.- Chłopak zaczął iść w kierunku czarnego BMW. Niestety mężczyzna zatrzymał go, łapiąc za jego ramie.

Drive awayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz