18

2.9K 213 152
                                        

Taehyung siedział znudzony na kanapie i oglądał telewizję, której już praktycznie nie słuchał. Jeongguk znowu musiał pójść do pracy, przez co kolejny raz został sam. Przyzwyczaił się do jego obecności naprawdę mocno, no ale przecież nie mógł nic zaradzić na to, że dorosły człowiek ma swoje obowiązki.

Usłyszał dźwięk przekręcania klucza, więc podniósł się automatycznie. Oddał Jeonggukowi swój jeden zapasowy komplet, żeby mógł sam sobie wchodzić, skoro i tak codziennie tutaj przebywa.

Jeongguk otworzył drzwi, a zanim zdążył dobrze przejść przez próg, zamykając je za sobą, cudze ramiona owinęły się wokół jego torsu. Kim wtulił się w jego szyję, jakby nie widzieli się wieki. Trochę zaskoczony takim nagłym gestem na samym wejściu, dopiero po chwili odwzajemnił z uśmiechem uścisk.

— Ooo, witasz mnie jak stęskniony szczeniaczek, taki uroczy! — Cały uradowany zaczął bujać chłopakiem.

— Ile razy mam powtarzać, żebyś siedział cicho... — mruknął, udając zirytowanie, ale cieszył się z tego, że wrócił i nie dał rady powstrzymać uśmiechu.

— Musisz mnie znowu uciszyć — oznajmił zadowolony, odsuwając się. Nastawił buzie, patrząc zachęcająco w brązowe oczy Taehyunga i czekał.

Taehyung złapał go za policzki oraz powoli, nie urywając kontaktu wzrokowego, przysuwał wargi do jego twarzy. Kiedy uśmiechnięty Jeongguk już liczył na pocałunek, już prawie przymykał powieki, to Taehyung nagle zatrzymał się kawałek przed jego ustami i niespodziewanie pstryknął go palcem w nos, po czym się odwrócił, zostawiając tak osłupiałego chłopaka.

— Kim Taehyung! — zawołał za nim, prędko próbując go złapać. — Pożałujesz tego!

Starszy nie mógł powstrzymać się od śmiechu, gdy Jeongguk nie zdążył dobrze chwycić jego ramienia. Jeon czując, że ten chce uciec dalej, tym razem dopadł go, zaciskając ręce wokół jego talii. Mocno przyciągnął plecy Taehyunga do swojego ciała, kładąc mu od tyłu głowę na barku.

— I co teraz? — zaśmiał się, ale śmiech Kima ucichł. Chłopak się nie ruszał, a Jeongguk dopiero teraz zdał sobie sprawę, w jaki sposób się zachował. To było gwałtowne, zaborcze i silne, a on tego najbardziej nie lubił. Od razu go puścił, żeby móc spojrzeć na jego twarz. Chłopak stał ze spuszczoną głową oraz zamkniętymi oczami. — Przepraszam...

Taehyung wziął jeszcze raz głęboki wdech i wydech, po czym spojrzał na wystraszonego Jeongguka.

— Jest w porządku — powiedział cicho, zdobywając się na podniesienie kącików ust. — Szkoda, że to nie żart, bo twoja mina jest teraz piękna. 

— Jeżeli będziesz chciał tak ze mnie kiedyś zażartować, to błagam, nie rób tego. Wiesz, że bardzo się martwię...

— Dobrze. — Uśmiechnął się szerzej oraz rozłożył ręce. — Chodź.

Jeongguka nie trzeba było dłużej zachęcać. Objął go ponownie, szczęśliwy, że chłopak się w żaden sposób nie zraził. Wciąż jednak czuł się trochę nędznie, że nie pomyślał dokładnie co robi, a już mniej się opamiętuje w porównaniu do tego, jak było wcześniej.

— Przepra-

— Nie musisz. Cieszę się, że traktujesz mnie tak swobodnie. Nie jest już tak źle, jak kiedyś. Nie mam ataku, widzisz? Przy tobie potrafię nad tym zapanować coraz lepiej.

— Widzę, to naprawdę cudownie. — Podniósł jedną rękę, by z uśmiechem pogłaskać Taehyunga po włosach.

— Tęskniłem...

Curved perspective | taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz