~1~

689 47 93
                                    

"Pytam czy to był przyjaciel
Czy kolega raczej"

— Zapiszmy się na letni obóz — powiedział pewnego razu Łapa do Huncwotów i obecnej w ich gronie Lily. Był początek pięknych, słonecznych wakacji, a piątka młodych czarodzieji postanowiła spotkać się wśród drzew, które dawały lekkie ukojenie od gorąca. Gałęzie rzucały cienie na leśną dróżkę, jednak pomimo tego było im gorącoo. Syriusz w tym momencie przeklinał samego siebie, że jednak nie obciął swoich włosów sięgających mu po ramiona. Nie tylko długość, a i kolor zaczęły mu doskwierać. Czarny podobno przyciąga słońce. W jego przypadku zapewne to się sprawdziło.

— Nie jesteśmy za starzy na takie zabawy? Mamy już przecież prawie po szesnaście lat — odparła sceptycznie nastawiona rudowłosa.

— Młodzi jeszcze jesteśmy Liluś, poza tym i tak właśnie przypadkiem tak jakby zapisałem całą naszą piątkę. Nie ma możliwości odwrotu... — James zaczął szczerzyć się do Evans i nadmiernie mrugać.

— Idiota — mruknęła przewracając oczami.

— Nie złość się skarbie, bo złość piękności szkodzi.

— Cudna rada, niech ci Bóg w dzieciach wynagrodzi — odparła odsuwając się od ciemnowłosego.

— Nasze dzieci zapewne... Ała! — Dostał w głowę od zdenerwowanej zielonookiej.

— Zamknij się, a wyjdzie to na dobre dla każdego.

— Ja wiem, że ty tak naprawdę kochasz mój głos — odpowiedział i porwał ją na ręce.

— Jam- Głuppoterze! Masz mnie w tym momencie postawić na ziemię! — wrzasnęła wyrywając się.

— Chciałaś nazwać mnie po imieniu, słyszałem! — wrzasnął uradowany.

— Ciszej! James, ile trwa ten obóz? — zapytał Lupin odwracając się w stronę okularnika.

— Dwa tygodnie! — odkrzyknął, nawet na niego nie spoglądając.

— Dwa tygodnie?! To prawie ćwierć wakacji! — oburzył się zielonooki.

— Nie chcesz spędzić wakacji ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi, do których należy między innymi najprzystojniejszy chłopak świata? — Black spojrzał na niego "urażony".

— I tak wystarczająco męczy mnie twoje towarzystwo przez dziesięć miesięcy rocznie — westchnął. Dwa tygodnie w swoim towarzystwie by im się bardzo przydały. Ostatnimi czasy zaczęli oddalać się od siebie. Cała piątka. Nie mieli do siebie aż takiego zaufania, by mówić sobie o dosłownie wszystkim, jak było wcześniej. Byli przyjaciółmi? Teraz już chyba tylko kolegami. Syriusz żałował bardzo, że zaczął wtedy tę kłótnię. Gdyby nie on, mogliby teraz przyjaźnić się jak zawsze. Od tamtego momentu zaczęli oddalać się od siebie. Zawsze byli dla siebie jak rodzina, wspierali się w ciężkich chwilach. Wiedzieli o sobie nawzajem wszystko.

— Remus, gdzie ty byłeś?! Dlaczego jesteś cały od krwi?! — przeraził się jedenastoletni Syriusz.

Boże, masz rozcięte ramię! — krzyknął James. Razem z Blackiem nieumiejętnie zatamowali krew.

Chłopcy, nie wiem, jak na to zareagujecie. Możecie mnie zostawić samego...

Ja cię nigdy nie opuszczę, Remi — powiedział i przytulił go, wcale nie przejmując się tym, że krew brudzi jego jak na jedenaście lat umięśnioną, odsłoniętą klatkę piersiową. James również go objął. Dotyk w miejscu licznych ran przysporzył Lupinowi bólu, ale nie skomentował tego.

Nie tak dawno zostałem zarażony likantropią — wyjaśnił, za nic nie chcąc spojrzeć im w oczy.

Co? — zapytali James i Syriusz w tym samym czasie. Nie rozumieli słów przyjaciela.

W każdą pełnię zamieniam się w wilkołaka.

Ile piętnastoletni Black dałby za to, by powrócić do tych czasów. By naprawić swe błędy, nie dopuścić do rozłąki. Najchętniej spędzaliby wtedy ze sobą czas na rozmowach i licznych grach 24 godziny na dobę, poświęciliby na to nawet noce.

Syriusz! — krzyknął trzynastoletni Potter, gdy butelka wskazała przyjaciela.

Wyzwanie odpowiedział, choć wszyscy wiedzieli, że młody Black zawsze wybiera tę opcję.

Pocałuj kogoś stąd — powiedział chytrze Frank.

Dobra — rozejrzał się. — Chwila, przecież tu są sami chłopcy!

Chciałeś wyzwanie — przypomniał Longbottom i poprawił się na swoim miejscu, by widzieć całe przedstawienie. — No chyba, że wymiękasz... — sprowokował go.

Ja?! Chyba śnisz. Remus, chodź no tu — zwrócił się do Lunatyka.

Co? Czemu akurat ja?! — Popatrzył na nich.

Całujecie się z Łapą albo kara, oboje. — Frank uśmiechnął się dumny z pomysłu.

Remus posłał mu zabijające spojrzenie, po czym wstał i stanął naprzeciwko Syriusza. Ich pocałunek był nieudolny, w końcu byli tylko dwójką, trzynastoletnich przyjaciół. Wyglądało to tak śmiesznie, że siedzący wraz z nimi James, Frank, a nawet Peter wybuchnęli śmiechem. Pocałunek był delikatny, ale mimo tego, że całowała się dwójka trzynastoletnich przyjaciół, obojgu się to podobało. Nie mieli zamiaru o tym nikomu mówić, ale obaj w głębi duszy pragnęli to jeszcze powtórzyć.

No co? — zapytał młody czarodziej, gdy oderwał się wreszcie od ust Lupina.

Śmiesznie wyglądaliście — odpowiedział Peter, bo tylko on z całej trójki potrafił się opanować. Potter leżał na ziemi dwa metry dalej, a Frank stał na szafce tańcząc i śpiewając do piosenki "A ram sam sam".

Po chwili przyłączyli się do niego James i Syriusz.

- A ram sam sam,
A ram sam sam.
Gul guli guli guli guli,
Ram sam sam,
A ram sam sam,
A ram sam sam,
Guli guli guli guli guli,
Ram sam sam,

Co wy wyprawiacie?! - Remus próbował przekrzyczeć hałas. Nie dostał odpowiedzi, a oni kontynuowali.

Byli tak bliscy sobie. Mimowolnie uśmiechnął się na te wspomnienie. Teraz nie wiedzieli o sobie praktycznie niczego nowego, nie śmiali się tyle ze sobą. Był taki głupi. Przez swoją niezdolność do logicznego myślenia doprowadził do utraty przyjaciół. W miarę blisko trzymał się jeszcze z Jamesem. A było urodzić się Krukonem... Może los obdarzył by go wtedy większym ilorazem inteligencji.

Z boku wyglądali na szczęśliwą piątkę uwielbiających się nastolatków, jednak tak nie było. Jak bardzo ludzie pomylili się co do nich... Często krążyły o nich plotki, jacy to zgrani nie są. W rzeczywistości było tak do niedawna. Może ten obóz poprawi chociaż trochę ich znajomość? Pozwoli im poznać się na nowo, zaprzyjaźnić raz jeszcze? Zostały im tylko dwa lata w szkole, które chcieliby spędzić jak za dawnych lat. Warto w to wierzyć. Przecież nadzieja umiera ostatnia.

____
Cytat na początku rozdziału: "Idź" Sanah

In anticipation of a miracle ➳ WolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz