„With the lights out, it's less dangerous
Here we are now, entertain us"— Przyjdę zobaczyć za pół godziny czy jesteście gotowi, to może zdążymy jeszcze pójść w jedno miejsce. Niedługo wyjeżdżamy, bądźcie gotowi o dziesiątej.
— Ale jak to wyjeżdżamy? Mieliśmy jechać dopiero wcześnie rano — zapytał Frank, odzyskując kontakt ze światem.
— Tak, ale zmieniły się plany. Wszyscy jadą na imprezkę po drodze. — Black nagle przyciągnął do siebie Remusa i posadził sobie na kolanach.
— Kto to wymyślił?
— Nie wiem, ja tylko przekazuję informacje, bo sami- — Urwała, zauważając położenie Lupina i Łapy. — O, jak słodko. A teraz naprawdę żegnam.
♡♡♡
Chłopcy, ku zdziwieniu Iris, byli gotowi na czas, więc zgodnie z obietnicą zabrała ich w pewne miejsce. Droga była długa. Frank, James i Lily marudzili, jedynie Remusowi i Syriuszowi pasował spacer w swoim towarzystwie. Trzymali się za ręce, nie zwracając na nikogo uwagi.
— To tu. — Rozległ się głos niebieskookiej. Przed nimi malowała się bajkowa polana. W powietrzu unosił się zapach rosnących niżej kwiatów. Stali na górce, z której idealnie było widać pole lawendowe, które zajmowało kilkadziesiąt metrów. Po bokach polany rosły drzewa o soczyście zielonych liściach. Czas się tutaj zatrzymał. Słońce dopiero wschodziło, choć była już dziesiąta trzynaście. Różowe kwiaty kwitły pięknie na drzewach, mimo, iż był lipiec. Pod skałami, na których stali płynęła niebieska, krystalicznie czysta rzeka. Ptaki obdarowywały pieśnią, a wiatr był im za instrumenty.
Nie było dla nich ważne, że niektórzy znają się niedługo. Doskonale się bawili. Biegali między lawendą, próbowali prześcignąć podążające razem z wiatrem liście. Tańczyli, śmiali się. Wracając do miejsca obozu musieli wyczesywać fioletowe kwiaty z włosów, ale nigdy tego nie pożałowali, a wspomnienia pozostały z nimi na długo.
♡♡♡
Kolorowe światła przyciągały wzrok przechodniów. Zwracały uwagę szczególnie o później porze, gdy całe miasto już spało, a tam dopiero zaczynała się zabawa. Lunatyk nie miał ochoty tańczyć, było tam tak wiele ludzi. Światła oświetlające parkiet jeszcze bardziej go zniechęciły.
Usiadł przy barze razem z szarookim i zamówili drinki. Chcąc pokazać przed swoją miłością, że nie jest taki delikatny, Remus wybrał najmocniejszy z alkoholi. Gdy płyn dotknął jego ust, skrzywił się, jednak nie dając po sobie tego poznać, przechylił ozdobną szklaneczkę, pijąc za jednym razem całą zawartość. Black popatrzył zmartwionym spojrzeniem na chłopaka, który jednym na pewno się nie cechował - mocną głową.
Dopiero gdy zgasły wszystkie światła, Remus poczuł się komfortowo. Normalnie by się na to nie odważył, ale wypity alkohol zaczął uderzać mu do głowy. Słychać było akurat spokojną piosenkę, idealną do tańca w parze. Chwycił rękę Blacka, a starszy splótł ich palce. Zanim Lunatyk zdążył się rozmyślić, Syriusz pociągnął go na środek parkietu. Jedną rękę umieścił na tali wyższego, drogą złapał jego dłoń. Lupin delikatnie umieścił rękę na ramieniu chłopaka. Już nie myśleli o tym, czy ktoś ich widzi. Była to jedna z piękniejszych chwil w ich życiu i oboje niezmiernie cieszyli się, że mogą ją ze sobą dzielić. Serca wypełniło nieopisane szczęście, w oczach zatańczyły najlepsze wspomnienia. Nie ważne, że ludzie trącali ich raz po raz, przeciskając się zawzięcie przez tłum sylwetek.
Gdy obaj się zmęczyli, opadli na stojącą nieopodal kanapę. Reszta przyjaciół gdzieś się zgubiła, ale przecież nie byli dziećmi. Umieją o siebie zadbać, więc para zajęła się sobą. Syriusz badał opuszkami palców każdy milimetr skóry na przedramieniu Lunatyka, łaskocząc delikatnie skórę młodszego. Zielonooki przysunął się bliżej ukochanego, stykając się z nim udami.
— Jesteś pijany — stwierdził Syriusz, patrząc ostrożnie na wyższego.
— Nie, czuję się świetnie — odpowiedział, uśmiechając się zalotnie. Łapa nie zakomunikował nawet chwili, w której wilkołak zmienił swoje miejsce siedzenia z kanapy na jego uda. Usiadł na nim w rozkroku, twarzą w twarz. Zielonooki przesunął dłonią po karku chłopaka, bezwstydnie schodząc ręką pod jego koszulę.
— To nie strefa z porno dla pedałów! — Przerwał im głos starszej kobiety. Black odkrząknął i posadził Remusa obok siebie, przytulając go lekko.
— Już mnie nie kochasz — mruknął pod nosem Lunatyk.
— Kocham cię bardzo, Remusie Johnie Lupinie. Jesteśmy po prostu w miejscu publicznym i w dodatku nie chcę byś zrobił coś, czego byś potem żałował. — Lupin popatrzył na niego urażony i wstał. Prędko zgubił się w tłumie, nie dając Łapie możliwości znalezienia go. Nie musiał jednak długo szukać. Jego ukochany stał obok jakiejś dziewczyny na barze i towarzyszył jej w tańcu. Syriusz był świadomy tego, że alkohol uderzył Remusowi porządnie do głowy, ale i tak bardzo go to zabolało. Mylili się. Gdy gasną światła jest bardziej niebezpiecznie. Nie wiesz, czy jakaś zimna, ubrudzona krwią ręką nie chwyci się nagle na nadgarstek, zaciskając swoje kościste paluchy. Lub - czy twój ukochany nagle nie zniknie, tańcząc na blacie z kimś innym, zostawiając cię sam na sam.
Odwrócił wzrok od chłopaka i wyszedł na zewnątrz. Każde wypowiedziane czule słowo, każdy najmniejszy dotyk, który tak bardzo kochał, teraz budził w nim smutek. Nerwowo sięgnął do kieszeni, byle tylko powstrzymać zbierające się w oczach łzy. Chwycił bez zastanowienia paczkę papierosów i wyciągnął jednego. Podpalił obiekt zainteresowania i przyłożył do ust. Zaciągnął się dymem, by chwilę potem wypuścić go z ust. Zdołał się uspokoić. Rzucił niedopałek na asfalt i ugasił butem.
Popatrzył w milczeniu na gwiazdy i wszedł do środka, już całkiem spokojny. Podszedł do baru i siłą odkleił pijaną dziewczynę od pijanego Remusa, po czym wziął na ręce ukochanego, mimo jego protestów.
Ale coś było nie tak. Plany Lunatyka nie wychodziły tak samo na papierze. To nie miało się zdarzyć. Wyciągnął gumkę i spróbował zmazać wcześniejsze słowa. Te jednak nie chciały zejść z zeszytu. Zaklął pod nosem. Nie powinien był spisywać wymyślonych historii, w których jest ze swoim przyjacielem w związku. Nie miał wyjścia. Po prostu zgasił latarkę. Nie mógł teraz przeczytać starannie stawianych liter. Bo kiedy gasną światła, jest bezpieczniej.
~Ciężko mi to pisać,
Bo wiem, że ty nie piszesz o mnie~_______
Cytat: "Smells like teen spirit" Nirvana_______
Chciałabym z całego serca podziękować tym, którzy dotrwali do końca. Jestem Wam wdzięczna za każdą świecącą na pomarańczowo gwiazdkę, każdy miły komentarz. Mam nadzieję, że do zobaczenia w przyszłych pracach ♡♡
CZYTASZ
In anticipation of a miracle ➳ Wolfstar
Fanfiction❝Ciężko mi to pisać, Bo wiem, że ty nie piszesz o mnie❞ I chciałby opisać, Jak słodko się do niego śmieje, Ale to nieprawda, Tylko marzenie, które nie istnieje. Lecz przecież nikt nie miał prawa Zabronić mu marzyć, W oczekiwaniu na cud, Który ni...