~3~

301 37 44
                                    

"It's not like you to say sorry
I was waiting on a different story
This time I'm mistaken"


— Wybaczcie — powiedział Syriusz, gdy tydzień przed wyjazdem na obóz spotkali się w tym samym gronie, lecz dodatkowo był z nimi Frank. Longbottom gdy tylko dowiedział się o wyjeździe, postanowił, że również musi się tam z nimi znaleźć. Na ich szczęście (i nieszczęście innych obozowiczów) były jeszcze wolne miejsca.

— Co? O co ci chodzi, Łapo?

— Za tę kłótnię wtedy... To była moja wina.

— Czy ty właśnie nas przeprosiłeś?! — zdziwił się James, koloryzując trochę swoją reakcję.

— Co w tym dziwnego? — zapytał Black, nie rozumiejąc reakcji nie-przyjaciela.

— To nie w twoim stylu przepraszać — wyjaśnił.

— Czasem nie ma wyboru. — Mimo, że na codzień Łapa był niedojrzałym podrywaczem, w nielicznych sytuacjach potrafił zachować powagę. — Myślicie, że moglibyśmy się nadal przyjaźnić? Żeby było między nami jak wcześniej, jak w rodzinie. Oczywiście nie mówię o mojej, tylko o takiej rodzinie jak z bajek.

Black miał już dość samotnych, cichych dni, pragnął spędzać chwile tak, jak wcześniej. Śmiać się z przyjaciółmi, robić razem kolejne kawały. Rozmawiać tak wiele jak kiedyś. Nienawidził ciszy, była taka przygnębiającą, męcząca o wiele bardziej niż tysiąc słów wypowiedzianych na jednym wdechu. Całkiem inaczej wyobrażał sobie całą historię, miał nadzieję, że będą zawsze nierozłączni. Widocznie się mylił.

- Pamiętacie jak poraz pierwszy się spotkaliśmy? - zapytał Syriusz ze wspomnień.

- Jakbym mógł nie pamiętać - zaśmiał się James.

- Myślałem o tobie James jak o rozpieszczonym dzieciaku, który ma wrażenie, że jest królem wszechświata.

- Przecież wiesz, że to rodzice mnie do tego doprowadzili. Cały czas próbuję to opanować, oduczyć się tego. Mieliśmy tego nie wspominać.

- No tak, ale naprawdę widziałeś tylko czubek własnego nosa i...

- Syriusz, prosiłem cię wiele razy. Nie cierpię tego wspominać, żałuję tego i nienawidzę się za swoje zachowanie... - było to dla Rogacza okropne wspomnienie, które najchętniej wymazałby z pamięci.

To był tylko malutki fragment sprzeczki Huncwotów. Później zaczęły się już gorsze, ostrzejsze i bardziej agresywne słowa. Jednym z marzeń Łapy było

- Jeszcze pytasz? - zaśmiał się James.

- Co pan ćpał, panie Black? - zapytał Longbottom robiąc minę McGonagall. - Oczywiście, że chcę być pańskim kumplem. Na mocy nadanych mi praw, których nie mam, mianuję pana moim przyjacielem.

Reszta również się zgodziła, co spotkało się z radością Syriusza jak i wszystkich innych przyjaciół. Szli leśną dróżką, wśród gęstych drzew.

- Nawet nie wiecie, jak mi was bardzo brakowało... - odezwał się Syriusz.

Ucichli na chwilę, bo zauważyli kogoś idącego w ich stronę z przeciwka.

- Mocium panie - przywitał się Frank i zasalutował, mijając starszego mężczyznę w zielonym kapeluszu i koszem z paroma grzybami w ręku.

- Gutten Morgen - odpowiedział grzybiarz.

In anticipation of a miracle ➳ WolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz