- Ej, Syriusz, oddaj mi to! - krzyknął zdenerwowany Lupin, gdy rozbawiony Black uciekał z jego zeszytem.
- Co się tak boisz? Przecież wiemy o sobie wszystko, po co te tajemnice? - zapytał otwierając zapiski zielonookiego.
Nie zdążył niczego zobaczyć, bo wściekły Lunatyk odzyskał własność. Znajdowali się w drodze na obóz, do którego trzeba było przejść przez las. Liście miło szeleściły, dawając im chociaż trochę cienia podczas letnich upałów. Drzewa były gęste, ale słońce i tak świeciło na leśną dróżkę.
- Nawet więcej nie próbuj - ostrzegł.
- Chciałem tylko zobaczyć.
- A nie przyszło ci do głowy, że może ja nie chcę by ktokolwiek grzebał w moich rze... Rogacz? Gdzie przepadł James? Chwila, Franka też nie ma!
- Remus... Black zniknął - odezwała się Lily, która jako jedyna stała z nim jeszcze na ścieżce. Peter się rozchorował (pewnie z tych ton słodyczy, które na codzień zjada), więc nie pojechał z nimi na obóz.
- Nie no, oni nie powinni znajdować się sami w tym składzie - zrezygnowany westchnął.
- Jest z nimi aż tak źle? - zapytała rudą.
- Nie, wcale nie jest źle... Jest okropnie. Pół roku temu jak zostawiłem tą niezrównoważoną trójkę debili samych na dwanaście minut w dormitorium to naćpali się dropsami Dumbledore'a, które nie wiem skąd mieli i pomalowali ściany na fioletowo. Pod łóżkiem nagromadzili kilkanaście jakiś zmutowanych kur, a zamiast obrazów powiesili na ścianach karykatury Ślizgonów. Zastałem ich w czasie grania w Monopoly junior, jak mnie zobaczyli to Black zaczął przeżywać, bym go ratował, bo ruska mafia go śledzi...
- Dobra, stop. Wolę chyba nie słyszeć o ich wymysłach, bo dostanę migreny przez tych idiotów - przerwała mu Evans.
- Pst! Liluś - usłyszała głos znad siebie.
- Głuppoterze, co do jasnej Anielki wyprawiasz na drzewie?!
- Jaka Aniela? Nie znam żadnej.
- To jest powiedzenie. Zresztą nieważne, zchodźcie z drz- Niech cię szlak trafi, Potter! - krzyknęła czując, że ktoś z góry z drugiej strony dotyka jej rudych włosów.
- Jaki znowu Potter. To, że się w nim kochasz nie oznacza, że możesz każdego chrzcić jego nazwiskiem - Longbottom próbował zachować powagę, uciekając przy tym przed kamieniami rzucanymi przez Lily.
- A idź do diabła.
- Lepiej nie, bo Szatan zyska godną konkurencję - wtrącił dotąd milczący Remus.
- Wiem, że mnie uwielbiasz, ale już jest zaplanowany twój i Łapy ślub, honey. Jaki chcecie wzór firanek do okien wspólnego domu? A może lepiej...
- Co ty do cholery wygadujesz? - zapytał Lupin powstrzymując uśmiech. Cieszył się z podejścia Franka, ale obawiał się, czy jego uczucie do czarnowłosego się nie wydało.
- Remi, nie denerwowuj się - Black zamrugał przesadnie oczami.
- Nie ma słowa „denerwowuj".
- Oj tam.
Lunatyk rozmarzył się. Czemu wizja wspólnego życia z tym irytującym pchlarzem
Korzystając z nieuwagi Lupina odebrał mu notatnik.
- Pchlarzu, oddaj mi to! - krzyknął, ale Łapa zdążył uciec. Stracił go z pola widzenia.
Tymczasem Black kartkował zeszyt w poszukiwaniu czegoś, co go zaciekawi. W pewnym momencie natrafił na szkic nijakiego Syriusza i Remusa, leżących razem na trawie. Był piękny, ale szarooki zastanawiał się dlaczego nie ma na nim ich innych przyjaciół. Pewnie jeszcze nie skończył, jest wolne miejsce, jak na razie zdążył narysować tylko nas dwoje - tak sobie to tłumaczył. Przypatrzył się dokładnie odwzorowanym rysom jego twarzy. Potem spojrzał na łąkę, na której wcześniej się nie skupiał. Dopiero teraz dostrzegł, że na kartce papieru trzyma się za rękę z Remusem. Do twarzy mu tak ze zmierzwionymi włosami. Wygląda tu naprawdę uroczo... Nie, stop, opanuj się. Gdy oderwał wzrok od szkicu postanowił znaleźć jeszcze coś ciekawego. Pominął liczne notatki z zielarstwa i inne rzeczy, które go nie interesowały. Więcej uwagi poświęcił jednemu z licznych wierszy. Nie był w jego stylu, ale spodobał się mu. Cieszył się, że przyjaciel podziela jego pasję do pisania poezji. Pochyłe litery stawiane przez zielonookiego tworzyły spójną kompozycję:
„Gwiazdka"
Dziś uświadomiłem sobie,
Jak bardzo lubię patrzeć w gwiazdy.
Są tak odległe, a tak jasne.
Pożądane, a zarazem niechciane.
Niczym srebrny brokat na czarnej kartce papieru.
Nieznane, choć tak bardzo upragnione.Obiecuję, że nigdy cię nie opuszczę.
Nie spojrzę już nigdy w stronę innej z gwiazd,
Ty jako jedyne z ciał niebieskich świecisz wystarczająco jasno,
By onieśmielać moje smutki.Wiem, że tylko ty spadniesz dla mnie z nieba,
By moje życzenia się spełniły.
Jesteś w stanie zrobić dla mnie wszystko.
Przynajmniej taką mam nadzieję.
Mam do Ciebie pytanie:
Chcesz zostać moją Gwiazdką?Spojrzał jeszcze na inne szkice, które zazwyczaj przedstawiały trzymające się dłonie na tle nocnego nieba. Jeszcze jedno z dzieł przyciągnęło jego uwagę. Było luźnym kawałkiem papieru, włożonym między strony notatnika. Miała nadpalone rogi, by dodać odpowiedniego klimatu. Tym razem byli na nim Lily i James. Evans siedziała na huśtawce powieszonej między dwoma dębami, a Potter stał obok trzymając jej dłoń. Miała we włosach wianek że stokrotek. Białe kwiaty ładnie współgrały z ognistymi włosami. Znajdowali się na wzgórzu z idealnym widokiem na zachodzące słońce. Ten był najwyraźniej w pełni dokończony. Miał nawet kolory, nie był tylko szkicem. Włożył go z powrotem i w podziwie oddał go właścicielowi.
- Mógłbyś przestać wreszcie wytykać swój ciekawski nos w nieswoje sprawy?! Nie musisz wszystkiego widzieć na te swoje piękne, stalowo szare oczy... - przerwał uświadamiając sobie, co właśnie powiedział. Gratulacje, idioto, właśnie przyznałeś, że jego oczy są piękne.
- O Jezu tak, Wolfstar is real! Kiedy ślub? Ja chcę być księdzem!
- Wol... co?
- Ship Remusa i Syriusza.
Na te słowa Lupin zdzielił go w głowę. Musiał zachowywać chociażby pozory. Zapoczątkowało to przepychankę, z której Remus prędko się wycofał.
- Jeśli oni nie rozwalą całej okolicy w ciagu pierwszych dni to... nie, to niemożliwe, już po pierwszym dniu wydadzą w powietrze pobliskie drzewa - spojrzała na nich zrezygnowana.
Teraz już było, jak na Huncwotów, spokojnie. Rozmowa ciągnęła się za rozmową, dopóki Syriusz nie dostał kamieniem w głowę.
- Ała! Kto to?!
- Na mnie nie patrz - bronił się Frank.
Zaczęli przekrzykiwać się nawzajem.
- Zamknąć się! Tu jest jakaś kartka. Gratulacje! Witamy na harcerskim obozie "Ruskie pierogi z czech". Drogi do obozu musicie dalej szukać sami. Podpowiedzi szukajcie tam gdzie mieszka ten, który jest niczym, a zarazem wszystkim. Powodzenia! Potter, co to za chory obóz?!
- No, podobno miał być dla fanów mitologii - odpowiedział przeczesując ciemne kosmyki palcami.
- Ty w ogóle wiesz co to znaczy?
- No... niezbyt
- Nie no, ja kiedyś przez tego idiotę zwariuję - szepnęła pod nosem i posłała mu zabijające spojrzenie.
______
Ten wiersz to kolejny z moich, pisałam to na tak zwanym "naćpaniu cytrynowymi dropsami Dropsa"
CZYTASZ
In anticipation of a miracle ➳ Wolfstar
Fanfiction❝Ciężko mi to pisać, Bo wiem, że ty nie piszesz o mnie❞ I chciałby opisać, Jak słodko się do niego śmieje, Ale to nieprawda, Tylko marzenie, które nie istnieje. Lecz przecież nikt nie miał prawa Zabronić mu marzyć, W oczekiwaniu na cud, Który ni...