~Porozmawiaj z nim!~

137 11 0
                                    

W niedzielny poranek moje myśli od razu powędrowały do wiadomości od Uraraki. Chwyciłem telefon i jeszcze raz przeczytałem wiadomość. Zamyśliłem się. Może on jednak mówi prawdę? Nie wiem. I tak na razie nie jestem nawet w stanie spojrzeć mu w oczy. Mimo wszystko to zbyt boli.

Wstałem, ubrałem się i poszedłem do kuchni na jakieś śniadanie. Zrobiłem sobie dwie kanapki i wstawiłem wodę na herbatę. Zjadłem, a kubek z gorącym napojem zabrałem na górę. Postawiłem go na biurku i postanowiłem spróbować się pouczyć, bo jutro ma być sprawdzian z angielskiego. W miarę proste tematy, ale wolałem sobie powtórzyć, żeby nie było, że pierwszą oceną po wakacjach będzie dwója. O dziwo udało mi się skupić i po półtorej godzinie chyba wszystkiego się nauczyłem.

Wyszedłem od siebie i skierowałem się do pokoju Ochako. Zapukałem i po chwili usłyszałem: „otwarte!". Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Dziewczyna siedziała skrzyżnie na łóżku, a obok niej leżał telefon i słuchawki. Patrzyła się na mnie pytającym i troskliwym wzrokiem. Po chwili odezwała się:

- Jak się trzymasz? – spytała.

- Lepiej – odparłem – tylko...

- Hm? – przekrzywiła lekko głowę.

- Nie wiem co myśleć o tym, że Bakugou upiera się przy tym, że nic nie wie...

- Był tu wczoraj – przerwała mi – jak powiedziałam mu co widziałeś... Tylko zatkał ręką usta i od razu wyszedł. Pewnie poszedł wtedy pod twój pokój – zrobiła małą przerwę – zależy ci na nim nadal?

- Ja... - zawahałem się – Tak, bardzo... - moje oczy zaszkliły się.

- Porozmawiaj z nim!

- Ale... Ja nie umiem na niego spojrzeć w ten sam sposób, co kiedyś – wyszeptałem, żeby nie zanieść się płaczem – po prostu nie potrafię...

- Kirishima, spójrz na mnie – powiedziała spokojnie wstając z łóżka – będzie dobrze. Jakoś się wam ułoży, wierzę w to. Jemu też na tobie zależy, to widać. Uspokój się i daj sobie czas, okej?

Skinąłem głową w odpowiedzi, objąłem dziewczynę i szepnąłem:

- Dziękuję, Ochako...

Staliśmy tak chwilę, a potem usłyszałem jakieś odgłosy na korytarzu, pewnie ludzie zbierają się na posiłek. W końcu była już pora obiadowa.

- Idziemy na obiad? – zaproponowała Uraraka.

- Chodźmy – wyszliśmy z jej pokoju i skierowaliśmy się w stronę kuchni.

Po obiedzie wróciłem do siebie i przeglądając się w lustrze stwierdziłem, że moim włosom przydałoby się farbowanie, bo było widać ślad czarnego odrostu. Przeszukałem wszystkie szafki w łazience i pokoju i w końcu znalazłem resztkę czerwonej farby. Wziąłem się za kolorowanie odrostów słuchając muzyki. Nareszcie wyglądało to znośnie, więc wszedłem pod prysznic, żeby zmyć nadmiar farby.

~

Dni mijały, a ja nadal nie mogłem zdobyć się na odwagę, by porozmawiać z Bakugou. Często na lekcjach czułem, że się na mnie patrzy i miałem lekkie wyrzuty sumienia, że tak go traktuję. Czasem w nocy nie mogłem spać, bo myślałem, jak mogłaby przebiec ta rozmowa. Bałem się, że za bardzo z tym zwlekam i Katsuki nie będzie się już mną przejmował, a zwłaszcza moimi wciąż gorącymi uczuciami do niego. Niekiedy stawałem przed lustrem i mówiłem do siebie, że znowu jestem tym samym Kirishimą z gimnazjum. Tym, co nie ma psychy się ruszyć, gdy trzeba komuś pomóc. Najczęściej wtedy dawałem sobie w twarz i odchodziłem od lustra.

Kaminari czasem zapraszał mnie na różne wyjścia. Dawało mi to poczucie, że jeszcze istnieję. Za każdym razem wmawiałem sobie, że jest kozacko, że tak powinienem żyć, choć w głowie miałem tylko blondyna o tęczówkach bardziej czerwonych niż najszlachetniejsze rubiny. Tak... Właśnie tak to wyglądało.

~

Pewnego czwartkowego wieczoru odblokowałem Bakugou na Messengerze. Nie jestem pewien, co miałem wtedy na myśli. Nie zamierzałem na razie do niego pisać. Jeszcze się bałem. Jednak... to on napisał do mnie pierwszy: „Eijirou, błagam pogadajmy w końcu", na co ja odpowiedziałem bez głębszego zastanowienia: „jutro, 18:30 na naszej ławce w parku".

Your love is gone? //kiribaku//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz