W piątek od rana nie umiałem się skupić na lekcjach. Cały dzień zastanawiałem się, jak przebiegnie ta rozmowa. Nie ukrywam, stresowałem się okropnie. Nie docierało do mnie żadne słowo wypowiedziane w moją stronę. W głowie miałem najróżniejsze scenariusze naszej konfrontacji. Żaden jednak nie kończył się dla mnie dobrze.
Po lekcjach postanowiłem przejść się do miasta. Musiałem kupić sobie nowe perfumy, bo te, których aktualnie używałem były już na wyczerpaniu. Przechadzałem się spokojnie po ulicach centrum, gdy nagle poczułem, że ktoś chwyta mnie w pasie i wciąga w ciemną uliczkę.
Próbowałem się odezwać, zawołać po pomoc, ale ciemna postać zatkała mi usta swoją dłonią.
- Cicho bądź – odezwał się szeptem męski głos – poproszę cię tylko o jedno.
Przestałem się szarpać i stanąłem w bezruchu patrząc w stronę mężczyzny.
- Nie spotkasz się dziś z tym blondynem – rzekł nieznajomy – jeśli to zrobisz, jego albo ciebie spotka coś bardzo nieprzyjemnego – wypowiadając te słowa wypchnął mnie z zaułka.
Spojrzałem na niego ze zdziwieniem i niepokojem. Co chciał przez to osiągnąć? Nie chciał, żebyśmy się przypadkiem pogodzili? Tylko, dlaczego?
- Odejdź – nakazał, więc tak też zrobiłem.
Wolałem się nie odzywać. Jeszcze naprawdę stałoby się coś złego. Szybkim krokiem zacząłem wracać na teren szkoły. Wyjąłem telefon z kieszeni i napisałem do Bakugou, że nie możemy się dziś spotkać. Wszedłem do akademika i pobiegłem po schodach na czwarte piętro. Blondyn siedział pod ścianą na korytarzu. Starałem się nie zwrócić na niego uwagi, niestety bezskutecznie. Widziałem, że patrzy na mnie zawiedzionym i smutnym wzrokiem. Znalazłem się w swoim pokoju z prędkością Iidy używającego swojego daru. Zamknąłem drzwi na klucz i usiadłem tuż obok nich.
Ukryłem twarz w dłoniach nie wierząc w swoje nieszczęście. Dlaczego ten typ się do mnie przyczepił? Dlaczego nie pozwolił nam się spotkać? Dlaczego nie mogłem pozbyć się problemów, które ciążyły na mnie przez chyba najdłuższy miesiąc w moim życiu?
Wstałem i powlokłem się na łóżko. Moje policzki znów były mokre od łez, więc otarłem ręką twarz i leżałem wpatrując się w sufit. Przez tą sytuację stałem się cholernie niemęski. Powieki wydawały się coraz cięższe, więc w końcu odpuściłem i zasnąłem.
Obudziło mnie walenie w drzwi i jakieś wrzaski.
- Kirishima, otwieraj! Szybko! – usłyszałem głos Kaminariego i zerwałem się na równe nogi.
Podbiegłem do drzwi i błyskawicznie je otworzyłem.
- Złoczyńcy! – krzyknął żółtowłosy – Nauczyciele zarządzili ewakuację, pospiesz się, wychodzimy!
Nie mogłem uwierzyć w to, co właśnie usłyszałem. Złoczyńcy.
- Skąd się tu wzięli? – zapytałem, gdy zbiegaliśmy już po schodach.
- Nie mam pojęcia, ale pan Aizawa kazał nam zebrać się przed akademikami i poszedł walczyć. Mam nadzieję, że sobie poradzi.
- Ja też... - odpowiedziałem niepewnie.
Cholera, dlaczego? Czy ten napad miał coś wspólnego z tym typem w mieście? Błagam, nie... Kurde, muszę się ogarnąć. To nie moja wina. Nie miałem na to wpływu, prawda? Wykonałem jego polecenie, więc nie powinien zrobić nic mi, ani Bakugou, ale co z resztą?!
Staliśmy już całą klasą przed budynkiem, jednak ja nie mogłem bezczynnie czekać na rozwój wydarzeń. Zerwałem się nagle i pobiegłem w stronę odgłosów walki.
- Kirishima! – usłyszałem za sobą krzyki przyjaciół.
- Przepraszam...- wyszeptałem i biegłem dalej.
Dotarłem na miejsce i zobaczyłem... Ligę złoczyńców, tylko jakąś niepełną? Był Shigaraki, ten gość od teleportacji i jeszcze jak on miał? Dabi? Chyba tak. Na nasze nieszczęście wzięli ze sobą też Nomu. Masakra... Nie miałem jednak czasu na głębsze rozmyślanie i rzuciłem się do walki, ale nie byłem tam z uczniów tylko ja. Kątem oka dostrzegłem Midoriyę, Todorokiego i... Bakugou.
Teraz już się domyślałem o co chodziło temu gościowi w ciemnej uliczce. Nie chciał, żebyśmy się pogodzili, bo byłoby nam łatwiej walczyć. Miał rację. Moje ruchy nie były tak zdecydowane jak kiedyś, a blondyn nie odezwał się do mnie słowem podczas potyczki.
Staraliśmy się jakkolwiek odeprzeć atak złoczyńców, ale słabo nam to wychodziło przez Nomu – tą bezmózgą bestię. Nagle znikąd zaczęli pojawiać się nowi złoczyńcy. Jak oni to robią? Szło nam jeszcze gorzej przez brak komunikacji między mną a blondynem.
W którymś momencie ciemnofioletowy dym rozprzestrzenił się wokół nas i nastała ciemność.
CZYTASZ
Your love is gone? //kiribaku//
Diversoswszystko jest pięknie, aż do czasu, gdy miłość odejdzie... ~i'm sorry, don't leave me, don't tell me that your love is gone~