Rozdział 6.Słońce

2 1 0
                                    

-Cześć Harry- staram się brzmieć w miarę miło
-Może wpuścisz mnie do środka?- podnosi brew do góry uśmiechając się. W jego policzkach pojawiają się dołeczki które są tak bardzo urocze.
-Taaa wejdź- odsuwam się. Przechodzi obok mnie ocierając się o mnie ramieniem. Przechodzi przeze mnie dziwny prąd, ale nie zwracam na to uwagi i zamykam drzwi. Idę za Harry'm w stronę salonu, widzę go siedzącego na mojej kanapie jedząc mój powtarzam MÓJ popcorn.
-Nie rozgościłeś się za bardzo?- pytam wchodząc dalej i siadając obok niego
-Wiesz co jeszcze nie do końca może jakieś picie czy coś?- parska wrednie się uśmiechając a ja mam zamiar zedrzeć ten jego uśmieszek z jego twarzy.
-Dobra mogę odzyskać moje okulary?- przechodzę  do sedna sprawy.
-Hmm... zastanówmy się. Możesz je odzyskać pod jednym warunkiem- pod warunkiem? Co on znów głupiego wymyślił?
-O czym ty mówisz? Jaki warunek?
-Pójdziesz jutro ze mną na imprezę do Louis'a
-Tak pójdę tam ale bez ciebie tylko z moimi przyjaciółmi- mówię pewnie
- Z tego co wiem to też jestem w tej paczce skarbie- przysuwa się do mnie i jest za blisko zdecydowanie za blisko.
-Po pierwsze odsuń się bo nie chce się zarazić żadnymi chorobami- przesuwam się na koniec kanapy-A po drugie jesteś w tej paczce ale to nie znaczy że ja muszę się z tobą przyjaźnić.
-Dobra skończ pierdolić. Będę po ciebie jutro o 18- wstaje i idzie w stronę wyjścia
-Ej a moje okulary?- krzyczę za nim i idę w jego stronę
-A no tak zapomniał bym- wyciąga moją własność spod kurtki, zakłada mi na nos i wychodzi.
Zamykam za nim drzwi i opieram się o nie ciężko wzdychając.
-Co to było do cholery.
Odpychamy się od drzwi i ponownie wchodzę do miejsca skąd przed chwilą wyszedł wrzód na dupie. Zabieram pilot ze stolika i wyłączam telewizor. Wizyta tego tam odebrała mi całą chęć na robienie czegokolwiek. Patrząc po salonie wypadało by posprzątać, ale zrobię to jutro dziś już nie mam siły. Idąc po schodach do pokoju rozmyślam nad słowami Harry'ego. Czemu niby on chce mnie zabrać na tą imprezę skoro i tak tam będę? W ogóle dlaczego on zaczął się do mnie kleić? Ani trochę nie podoba mi się jego zachowanie. Coś mi tu śmierdzi i to wcale nie są śmieci z kosza który powinnam już opróżnić. Dowiem się jaki on ma w tym interes prędzej czy później. Kończę zaprzątać sobie nim głowę i podchodzę do szafy zabierając z niej bieliznę i piżamę. Otwieram drzwi do łazienki oraz przekraczam próg. Do wanny nalewam wodę i wrzucam kulę do kąpieli. Zanurzam się w gorącej wodzie  i zamykam oczy rozkoszując się chwilą. Cisza tylko ja i nic więcej. Zero myśli, zero uporczywych ludzi, zero problemów, a przede wszystkim zero Styles'a. Po godzinie woda zaczyna robić się zimna dlatego wychodzę i osuszam ciało ręcznikiem. Zakładam na siebie bieliznę i piżamę, rozczesuje swoje włosy. Gaszę światło wychodząc i znów kieruje się w stronę sypialni. Zmęczona całym dniem wchodzę pod ciepłą kołdrę i szybko zasypiam.

Fool's Gold Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz