Impreza trwała w najlepsze już od kilku godzin i śmiało mogę stwierdzić że lekko wymknęła się spod kontroli. Ludzi było dwa razy więcej niż naprawdę zaproszonych. Połowa z nich już była tak cholernie spita, że nie zwracali na nic uwagi. Niektórzy spali w kuchni na stole, inni zaś koło basenu. Byli też tacy co usnęli w toalecie. Nikt już na nic nie zwracał uwagi. Każdy dobrze się bawił. Od godziny siedzę sama na schodach. El z Lou gdzieś zniknęli i chyba dobrze wiem gdzie. Ashton z Car już wyszli ponieważ jutro Ashton został zaproszony na kolację przez rodziców Caroline i chciał być w dobrym stanie. Biedaczek stresuje się już tym od tygodnia. Liam z Ni byli nad basenem i wymyślali jakieś durne gry kto więcej wypije Zayn z Perrie byli na parkiecie, a Harry? W sumie nie mam pojęcia gdzie jest, zapewne robi "coś" z Ambar. Siedząc na schodku i obserwując ludzi zaczęło wydawać mi się to zabawne jak można doprowadzić się do takiego stanu by nie kontaktować. Nie mówię bo sama lubię się napić ale nigdy nie schlać jak świnia. Zastanawiając się tak nad tym wszystkim nie zauważyłam nawet, że ktoś się do mnie przysiadł, a tą osobą był Jordan kapitan drużyny. Tak jak zawsze stereotypy mówią o zadufanym w sobie kapitanie który ma dziwaczny na pęczki tak Jordan był całkowitym przeciwieństwem tego. Był on bardzo miłym chłopakiem który nie chciał mieć problemów i starał się z każdym dogadać. Jedyne co w nim było podobne do typowego kapitana to to że był cholernie wysoki i cholernie przystojny.
- Hej Rosi czemu jesteś sama?
- No cóż wszyscy mnie zostawili, a jakby nie patrzeć jeszcze młoda godzina by już się zbierać. - to była prawda ponieważ na zegarze nie widniała jeszcze nawet 24.
- No popatrz dziwnym trafem też zostawili mnie samego. Thony poszedł z jakąś laską wiadomo gdzie, Ethan w sumie Bóg jeden tam wie gdzie się podziewa, a Styles w sumie wiesz jak on- zaśmiał się cicho i dopił do końca to co miał w swoim plastikowym kubeczku. Wszyscy wspomnieni wyżej to jego przyjaciele i na moje nieszczęście dziwnym trafem Harry też się z nim przyjaźni.
- Co powiesz na to żeby iść do kuchni i się napić- zaproponowałam mu to bo naprawdę nie miałam co robić, a on wydawał się ciekawą osobą
- Z miłą chęcią ale potem może wyjdziemy na dwór?
Przytaknęłam i ruszyliśmy do kuchni skąd wzięliśmy drinki i wyszliśmy na świeże powietrze. Usiadłam na drewnieniej huśtawce na tyle daleko by muzyka stała się cicha. Jordan poszedł w moje ślady i umiejscowił się obok mnie. Przez chwilę siedzieliśmy cicho wpatrując sie w niebo.
- Wybacz, że zapytam ale co lubią dziewczyny? Siedziałam chwilę zdezorientowana nie wiedząc o co chodzi
- A możesz rozwinąć swoją myśl bo nie bardzo wiem o co chodzi
- Uhmm... chodzi o to że poznałem niedawno dziewczynę. Madeline i chciałem ją gdzieś zaprosić. Myślałem o kinie czy czymś takim- podrapał się po brodzie i było widać że był cholernie zawstydzowny co wydawało mi się słodkie
- Jeśli lubi filmy to to jest bardzo dobry pomysł. Po kinie możesz ją zabrać na przykład na jakiś spacer bądź nad jezioro- odpowiedziałam i upiłam alkohol.
-Myślę że to będzie dobry pomysł. Wiesz pytam Ciebie bo nie miałem kogo za bardzo, a skoro jesteś dziewczyną to zapewne wiesz gdzie chcecie być zabierane- zaśmiał się cicho co było naprawdę urocze. Nie myślcie że się w nim zauroczyłam czy coś
- A Ty Rossaline gdzie chciała byś być zabrana?
Odezwał się po chwili, a ja milaczałam i zastanawiałam się nad odpowiedzią. W końcu zabrałam głos
- Kocham czytać książki co w sumie mało ludzi wie i może się to wydawać głupie i ckliwe ale chciałabym żeby ktoś zabrał mnie do biblioteki, która będzie tylko dla nas, zrobił tam kolację, a po tym wszystkim byśmy zatańczyli. Uśmiechnęłam się lekko na samo wyobrażenie tej chwili
- Woooo jak romantycznie. W sumie kiedyś jak lepiej poznam się z Mad może zrobię coś takiego. Sorry że spełnie twoje marzenie z inną
Popatrzyłam na niego i zaczęłam się śmiać. Za plecami usłyszałam kogoś głos i tą jakże miłą chwilę jak zwykle musiał przerwać nie kto inny jak Styles
- No no no Jordan i nasza mała Rosie tego się nie spodziewałem.- wyszczerzył te swoje zęby i właśnie wtedy wyobraziłam siebie to jakby wyglądał bez nich. To był cudowny widok.
-Daruj sobie Harry nie mam humoru na twoje dogryzanie. Powiedziałam szczerze bo naprawdę byłam zmęczona. Siedziałam z Jordanem ponad godzinę i nawet nie wiem kiedy to minęło ale zegarek w telefonie pokazywał godzinę 1:27 co oznaczało że powinnam się zbierać do domu
Styles wydawał się być zmieszany i przez jego twarz przebiegła jakby troska? Zmartwienie? Nieee Rossaline coś sobie ubzdurałaś. Jesteś po prostu zmęczona.
Pożegnałam się szybko z Jordanem i nie zwracając uwagi na tą glizde poszłam do domu Lou po swoje rzeczy. Teoretycznie miałam spać u niego w domu ale stwierdziłam że wolę wrócić do siebie. Wychodząc z domu zobaczyłam Styles'a opierającego się o swój samochód. Wydawało się że na kogoś czekał. Nie myśląc już o nim poszłam przed siebie.
-Ej Moon wsiadaj.
Odwróciłam się do niego z zdziwieniem wymalowanym na twarzy
- Tak do Ciebie mówię co się tak dziwnie patrzysz. Wsiadaj to Cię odwiozę i tak jadę w tamtym kierunku.
Znowu się odezwał, a ja byłam jeszcze bardziej zaskoczona
-Nie piłeś?
- A co boisz się?- ugh i znowu ten jego uśmiech dla którego nie jedna by straciła rozum. Ja prawie też to robiłam.
- Dobra jak chcesz.
Wsiadłam do jego samochodu nic nie mówiąc. Byłam zbyt zmęczona żeby się z nim kłócić. Otworzył drzwi po czym zają miejsce kierowcy i ruszył. Przez całą jazdę nikt nie odezwał się słowem. Nawet radio milczało. Kiedy byliśmy pod moim domem rzuciłam do niego tylko szybkie: Dziękuje i wysiadłam nie czekając na jego odpowiedź. Miałam deja vu z ostatniego razu jak podwiózł mnie do domu kiedy dostałam od niego piłką na wf. Wtedy jeszcze nie wiedziałam że to początek czegoś co pokocham i równocześnie będę nienawidzić.
CZYTASZ
Fool's Gold
RomanceAnd yeah, I let you use me from the day that we first met But I'm not done yet Falling for ya Fool's Gold And I knew that you turned it on for everyone you met But I don't regret Falling for ya Fool's Gold. Wydawać mogło by się że to historia jak ka...