Na zegarze wybiła godzina 16 postanowiłam iść się szykować kiedy o 17 muszę być u Lou. Otworzyłam szafę i stałam przed nią zastanawiając się co mam na siebie włożyć. Stwierdziłam, że zadzwonię do Asha tak jak zawsze to robię. Wzięłam telefon do ręki i wybrałam jego numer. Po 3 sygnałach odebrał.
-Czego dusza pragnie.- mówi ciężkim głosem.
-Co ty taki zmęczony?- przesuwam ręką wieszaki z sukienkami.
- No wiesz byłem...no...na tym... bieganiu- Że co Ashton i bieganie? Nie uwierzę w to. Nagle w tle usłyszałam kobiecy głos który pytał się z kim rozmawia. Rozpoznałam że to głos Caroline.
- I już wszystko jasne co pan robi panie Irwin.- zaczęłam się śmiać.
-Dobra nie denerwuj mnie tylko mów co chcesz.- mówi poważnie ale ja wiem że się uśmiecha.
- Nie wiem co mam ubrać i zadzwoniłam do ciebie żebyś mi pomógł ale jak widzę a bardziej słyszę to nie jesteś w stanie- nie mogą się powstrzymać i parskam śmiechem pod nosem.
- Jesteś okropna wiesz Moon? A tak serio to nie wiem co masz ubrać. Ubierz tą czerwoną krótką sukienkę a do tego czarne sandałki na słupku i wydaje mi się że będzie dobrze- stwierdza szybko a ja wiem, że to dobry pomysł.
-Boże kocham cię Irwin. Do zobaczenia potem pozdrów Caroline.
Rozłączam się nie czekając na odpowiedź. Wyciągam rzeczy o których mówił wcześniej przyjaciel i idę do łazienki. Myje siebie i włosy. Wychodzę z wanny wycierając się. Ubieram na siebie czerwoną koronkową bieliznę. Nie mogę zapomnieć o tym żeby odpiąć ramiączka od stanika żeby nie było widać spod sukienki. Siadam przed toaletką i zaczynam suszyć włosy. Po wysuszeniu zaczynam się malować. Na co dzień nie robię tego jakoś mocno ale dziś postanowiłam zaszaleć. W 20 minut uwinęłam się z makijażem. Wzięłam się za włosy na których zrobiłam lekkie falę. Ubrałam na siebie przyszykowane ubrania po czym ostatni raz obejrzałam się w lustrze i wyszłam z domu. Była równa 16:45 co oznacza że mam 15 minut na dojazd do Lou. Tyle czasu mi wystarczy ponieważ mieszka on dwie przecznice dalej. Dzwonię po taksówkę która przyjeżdża dość szybko i 10 minut później jestem pod domem przyjaciela. Widzę na podwórku auto Zayn'a Liam'a oraz Niall'a. Dziewczyny chłopaków zapewne przyjechały z nimi. Nie trudze się o pukanie do drzwi tylko wchodzę. Po wejściu do holu słychać donośne rozmowy i śmiechy moich przyjaciół. Wchodzę do kuchni gdzie siedzą wszyscy. I o mój Boże jest tu Harry. Wzrok wszystkich ląduje na mnie a ja uśmiecham się tak by nie było widać, że jest to sztuczne lecz boje się że to nie wyszło.
- Hejka wszystkim- postanowiłam się przywitać.
-Cześć -odpowiedzieli chórem i każdy wrócił do czynności którą wykonywał zanim tu nie przyszłam.
Poszłam do kuchni gdzie była El by zapytać się czy pomóc jej przy czymś
- Co tam Ela pomóc ci przy czymś?
- Wiesz co możesz tamte chipsy rozsypać do tych misek.- pokazuje mi ręką co i jak a ja się biorę do roboty.
Kiedy wszystko zrobiłam tak jak trzeba zaczęłam nosić to do salonu.
- Harry chodź pomóc Rossie- zawołał do niego Zayn który widział że noszę jedzenie.
- Nie trzeba dam sobie radę.- powiedziałam szybko, chyba zbyt szybko bo się na mnie dziwnie spojrzeli.
- Z miłą chęcią jej pomogę.- uśmiechnął się sztucznie i ruszył za mną w kierunku kuchni. Kiedy weszłam do pomieszczenia na moje nieszczęście nie było tam El. Nagle poczułam ręce na swoich biodrach. Styles odwrócił mnie w swoją stronę i przycisnął do mebli nie dając mi szansy na ucieczkę.
-Mała myślałaś, że co wykiwasz mnie?- unosi brew i patrzy na mnie z góry.
- Nie wiem o czym mówisz.- no tak Rossaline najlepiej udawać głupią
-A ja myślę że bardzo dobrze wiesz co mam na myśli.- przysuwa się jeszcze bliżej mnie jeśli to możliwe.
- Harry... Odsuń się- położyłam ręce na jego klatce piersiowej próbując go odepchnąć ale na marne.
- Pamiętaj mała ze mną się nie pogrywa. Chce ci przypomnieć, że tak jak ty też się z nimi przyjaźnie i chłopcy do mnie napisali czy będę wcześniej. Więc powtarzam nie pogrywaj ze mną rozumiemy się?- jeśli mam być teraz szczera trochę się go boje.
-Dobrze już nie będę przepraszam.- postanowiłam wszystkie cięte riposty zostawić dla siebie i raz w życiu jakoś zachować się w stosunku do jego osoby.
- Grzeczna dziewczynka a teraz chodź to nosić. Wziął dwie miski w ręce i poszedł w stronę skąd przyszliśmy. Dobra to było dziwne nawet bardzo dziwne. Muszę zapamiętać, że z takim diabłem się nie pogrywa. Po chwili trzęsącymi rękoma wzięłam pozostałe miski i wolnym krokiem poszłam za brunetem.
CZYTASZ
Fool's Gold
RomanceAnd yeah, I let you use me from the day that we first met But I'm not done yet Falling for ya Fool's Gold And I knew that you turned it on for everyone you met But I don't regret Falling for ya Fool's Gold. Wydawać mogło by się że to historia jak ka...