Rozdział 10. Koniec

1 0 0
                                    

Kiedy wchodzę do kuchni i widzę stojącego go tyłem do mnie nie mogłam odpuścić takiej szansy żeby mu nie przywalić. Podchodzę na palcach w jego stronę i podnoszę rękę. Jest on wysoki ale dzięki temu że schyla głowę dam radę go uderzyć. Kiedy jestem wystarczająco blisko robię zamach i strzelam go w tył głowy. Po kuchni rozchodzi się tylko plask i głuchy dźwięk. Kto by się spodziewał, wiadomo że nie ma tam nic.
Stoimy tak chwilę aż on się odwraca a złość ma wypisaną w oczach
-Czy ciebie do końca popieprzyło?- mówi przez zęby. Oj jest źle bardzo źle
-Ten wiesz yyy... Noo.. Mucha ci siadała. Tak dokaładnie muchę tam miałeś- uśmiecham się głupio z mojej odpowiedzi i strzelam sobie wewnętrznego liścia
-Rossaline nie denerwuj mnie a jak tak bardzo cię ręce swędzą to możesz je wykorzystać w inny sposób- patrzę na niego przez chwilę nie wiedząc o co mu chodzi. Po chwili dochodzi do mnie to co powiedział i otwieram szeroko oczy.
-Nie jestem jak każda twoja koleżanka by rzucać się na ciebie jak na promocję- przysięgam że mam go dość i nawet gdyby był ostatnim facetem na ziemii nie dotknęła bym go kijem przez szmatę.
-Oh kochanie oboje dobrze wiemy że chcesz tego. Nie możesz się oprzeć.- Podchodzi do mnie zakładając mi kosmyk włosów za ucho. Zbliża się do mnie coraz bardziej i kiedy już nasze usta mają się zetknąć dociera do mnie to co się dzieje i szybko odsuwam się od niego.
-Słuchaj ty lokowa małpo nawet gdybyś był ostatnim facetem na tym pieprzonym świecie nie dotknęła bym cię kijem przez szmatę bo bała bym się że czymś się zarażę więc wypieprzaj.-Wypowiadam głośno i twardo moje myśli
-Na prawdę kiedy się złościsz wyglądasz jak żaba która potrzebuje wody- śmieje się jak głupi a ja mam ochotę go udusić. Nie mówiąc już nic zabieram ostatnią miskę i idę do salonu. Wchodząc tam widzę przyajciół, ale też inne osoby z naszej szkoły. Czyli powoli się już rozkręca. Niestety nigdzie nie widzę Ashtona z Caroline ale znając ich spóźnią się godzinę jak nie więcej. Idę w stronę sofy gdzie siedzą moi przyjaciele i przysiadami się na jednym z wolnych miejsc koło Eleanor.
-Gdzie zgubiłaś Harry'ego?- Ehhh Elka masz wyczucie
-Nie wiem i jakoś mnie to nie interesuje. Prawdopodobnie jest gdzieś z jego dziewczyną- mówię znudzona
-Dziewczyną? Od kiedy on ma dziewczynę?-jest zaskoczona chociaż nie mam pojęcia czym
-No a Amber to co?- odpowiadam jakby to było logiczne. Nagle ona zaczyna się śmiać głośno czym zwraca uwagę pozostałych osób obok nas.
-A ciebie co tak bawi El?- pyta ciekawy Niall
-Bo....HAHAHAH...Rossie m-myśli że...HAHAHAHAH...H-Harry i Amber są razem- wydusiła ledwo z siebie dziewczyna pomiędzy napadami śmiechu. Nagle wszyscy z nich zaczęli się śmiać a ja siedziałam tam i nie widziałam co się dzieje. Patrząc w prawo zobaczyłam ludzkiego wrzoda aka Harry'ego który szedł w naszą stronę z podniesionymi brwiami.
-A wam co tak wesoło?- usiadł obok mnie. No tak jakby nie mógł gdzieś indziej. Chociaż w sumie tak patrząc jedyne miejsce wolne było obok mnie
-Bo Rossaline....- nie dałam dokończyć Eleanor powiedzieć tego co chciała zatykając jej usta swoją dłonią.
-Co Rossaline?- JEZUUU czy ten debil musi być taki ciekawski?
-Nic, po prostu nic- mówię twardo ucinając ten temat. Harry chciał jeszcze coś powiedzieć ale wtedy podszedł do nas Ashton z Caroline za co dziękowałam Bogu bo odwrócili uwagę ode mnie.

Fool's Gold Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz