Rozdział 9 Runda

2 0 0
                                    

Idąc za Harrym docieram do salonu i odkładam na stolik miski. Czuję na sobie wzrok Louisa i El. Patrzę na nich podnosząc jedną brew. Nie mam pojęcia o co im chodzi. Nagle ciszę przerwa otwieranie drzwi gdzie po chwili pojawia się postać Horana.
-Witam wszystkie zgromadzone dziwki gdzie reszta. Gdy już miałam się odezwać usłyszałam za sobą głos
-Nie mamy pojęcia bo z tobą nie przyszły ale jak ty jesteś to wystarczy. Był to Harry. Nie powiem ja i on mamy podobne charaktery dlatego to co powiedział było lekko zabawne dlatego zaśmiałam się cicho.
- A ciebie droga Rose coś bawi?- Pyta Niall w bardzo poważny sposób, ale wiem że to tylko dla zabawy.
-Ja po prostu bardzo cieszę się z przybycia mojej ulubionej osoby którą jesteś ty drogi Ni- podchodzę do niego i przytulam się. Oddaję on uścisk całują mnie w policzek
-Mnie tak miło nigdy nie witasz. Znowu głos Harrego
-No wiesz stary nie wiedziałem że lubisz buzi w policzek od chłopaków ale jeśli chcesz dla ciebie wszystko.- Cmoka Niall w powietrzu odsuwając się ode mnie i podchodząc wolnym kroki do Harrego z wyciągniętym rękami
-Horan po pierwsze nie mówiłem do ciebie po drugie wywalaj nie jestem gejem- Styles odsuwa się do tyłu by uniknąć  pocałunku przyjaciela. Na jego nieszczęście nie zauważa za nim fotelu na który upada.
-Widze że ty nie tylko buzi chcesz- Niall szybko do niego podchodzi i siada na jego kolanach okrakiem próbuje go pocałować, ale Harry go odpycha. Wygląda to tak bardzo komicznie że nie mogłam odpuści sobie nagrania tego. Kiedy oni przepychali się na tym fotelu drzwi poraz kolejny tego dnia się otworzyły a tam stanął Liam. Wszedł on do środka a kiedy był już w salonie stanął i zaczął się przyglądać widokowi przed nim czyli Horana siedzącego na Harrym
-Ej Styles kiedy ty zmieniłeś orientację - pyta roześmiany brunet.
- No właśnie nie zmieniłem ale Horan sie na mnie rzucił i nie chce zejść- słychać tylko przytłumiony głos Harrego. Nie mogąc już wytrzymać wybucham śmiechem.
-Dobra Irlandzka małpo złaź z loczusia i pomóżcie nam a nie.- pierwszy raz od dłuższego czasu głos zabiera Lou
- Tą rundę może i wygrałeś ale następna nie pójdzie ci tak łatwo- mówi pełen powagi Niall do Harrego schodząc z jego kolan.
-Dobra dobra nie strasz nie strasz bo się zesrasz. Bierz się do roboty a ty Moon się nie napierdzielaj z nas tylko chodź ze mną nosić te miski.- rozkazał Harry podnosząc się z fotela
- Już pędzę szefie- salutuje i znowu idę za nim.
Odwracam się w jego stronę.
-A tobie umysłowy impotencie  nic się nie pomyliło? Na za dużo sobie pozwalasz- kipie ze złości
-Dobra mała zluzuj stanik bo ci zaraz pęknie. Idź już a nie tu się rzucasz. Po jego słowach odwracam się i nagle czuję uderzenie ręki na moim pośladku. Odwracam się szybko z mordem w oczach i krzyczę
-Jeszcze raz ta twoja parszywa ręka mnie dotknie a przysięgam że ci ją odgryze. Już nie mogłam wytrzymać ze złości
-Jezu dobra dobra bo widzę że pani święta tu zaraz wybuchnie i się rozleje taka gorąca się zrobiłaś. Głupio śmieje się pod nosem i znowu mnie wyprzedza idąc do kuchni. Odliczam w głowie do 10 i idę za nim. Całkiem zapomniałam że w salonie siedzą nasi przyjaciele i wszystko widzieli. Spalam buraka ale chyba nie mogę być już większym, ale tym razem nie ze złości ale ze wstydu.

Fool's Gold Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz