Był to mroźny styczniowy poranek. Śnieg ponownie spadł zeszłej nocy, przykrywając błonia i góry wokół Hogwartu. Większość uczniów nosiła między zajęciami rękawiczki ze smoczej skóry, aby chronić i tak przemarznięte już dłonie. Temperatura w zamku spadła do takiego stopnia, że nie dało się znaleźć biegających po korytarzach uczniów. Większość z nich spędzała czas pomiędzy zajęciami w Pokojach Wspólnych, ogrzewając się przy kominkach. W gabinecie Albusa Dumbledore'a wesoło trzaskał ogień w palenisku, ogrzewając swoimi płomieniami dwójkę czarodziejów. Snape trzymał delikatnie sczerniałą dłoń Albusa uważnie się jej przypatrując. Posłał starcu długie, świdrujące spojrzenie wypuszczając ciężko powietrze z płuc.
- Musiałeś prawda? Musiałeś wkładać swoje paluchy do pierścienia? Nie mogłeś poczekać na mnie, bym to sprawdził?
- Severusie, mój drogi – odezwał się spokojnym tonem Dumbledore, nie zwracając najmniejszej uwagi na cierpki humor towarzysza. – Zniszczyłem go, zniszczyłem horkruksa.
- Co z tego jak teraz umierasz – ponownie chwycił jego dłoń. - Postaram się uwarzyć jak najszybciej eliksir, który zahamuje rozprzestrzenianie się klątwy.
- Ile czasu mi pozostało?
- Może rok, może krócej – wstał od biurka, krążąc po gabinecie dyrektora.
Snape miał przeczucie, że nagle zewsząd spłynęły klątwy, w których po części on musi brać udział. Najpierw Granger i ciążąca na niej klątwa Szyszymory, a teraz Albus, niszczący pierścień Gauntów, w którym Voldemort ukrył cząstkę swojej duszy. Teraz czarnomagiczna siła wysysa żyjącą duszę Dumbledore'a pozostawiając mu przy dobrych wiatrach około roku życia. Snape opadł ponownie na fotel, starając się nie łapać kontaktu wzrokowego z błękitnymi tęczówkami mężczyzny.
- Severusie, spójrz na mnie – kiedy Snape podniósł niechętnie na niego wzrok, ponownie przemówił. - Wiemy, że Draco chciał podarować mi naszyjnik, a na nieszczęście wpadł w ręce biednej Katie Bell. Severusie dobrze wiem i ty również, że młody Malfoy musi mnie zabić.
- Albusie...
- Posłuchaj mnie – przerwał mu głosem okazujący jakimkolwiek brak sprzeciwu. - Wiemy, że chłopak jest zbyt słaby, żeby to zrobić. Znasz go doskonale mój drogi, przez tyle lat jesteś jego ojcem chrzestnym i już nieco przejrzałeś chłopaka. To ty będziesz musiał mnie zabić, to ty będziesz musiał wykonać zadanie Toma.
- A co jeśli ja nie chcę tego zrobić?
- Zawarliśmy umowę przed laty, pamiętaj.
- Ty i ta twoja umowa – warknął chłodno, piorunując go wzrokiem. - Co z Potterem?
- Kiedy nadejdzie odpowiedni moment, musi się wszystkiego dowiedzieć.
Snape chwycił parę dropsów, które Albus trzymał na biurku i wcisnął sobie do ust. Przymknął powieki, czując na swoje własne niedowierzanie zbierające się w oczach łzy. Starał się być spokojny, oddychać miarowo i nie pokazywać starcu swoich uczuć. Rozgryzł mocno zębami kilka cukierków i otworzył oczy, patrząc gdzieś za okno.
- Co z panną Granger? Jak klątwa?
- Chyba jesteśmy na dobrej drodze – skłamał, nie patrząc mu w oczy. Co miał mu wyznać, że mylił się odnośnie klątwy, że rozkochanie jej w sobie nic nie da, dopóki nie przejdzie na ciemną stronę? Prędzej Albus wraz z Minerwą zabiliby go za to.
- To dobrze, dobrze – dyrektor mruknął pod nosem, wpatrując się w swoją dłoń. - Severusie gdybym ci powiedział, że twoje zadanie jest wykonane i już czas zakończyć relację z panną Granger, co byś zrobił?
CZYTASZ
Hermiona i Severus - Działa na nią jak narkotyk
FanficHermiona Granger, przyjaciółka Harry'ego Pottera rozpoczyna szósty rok nauki w Hogwarcie. Nie ma pojęcia ile ten rok przyniesie zmian w jej dotychczas spokojnym życiu. Jak do tego dojdzie, że na dziewczynie będzie ciążyć klątwa? I dlaczego profeso...