Niewyspana, z podkrążonymi oczami i dość samobójczym planem Seamusa, Hermiona przemierzała szkolne korytarze. Cóż tego dnia atrakcyjnie nie wyglądała. Starała nie przejmować się swoim wyglądem, ani tym, że pulsujący ból głowy poprzez brak snu niczego nie ułatwiał. Maszerując, czuła na sobie wścibskie spojrzenia innych uczniów. Portrety również zdawały się pomrukiwać pod nosem kiedy tylko je mijała: Panna Granger znalazła sobie kawalera!
Pewna stara czarownica spod grubej ramy portretu, puściła ku niej oczko i uniosła kciuki w górę. Nie wierząc w to co się dzieje, pokręciła głową, starając się czym prędzej oddalić się od spojrzenia wścibskiej wiedźmy. Jaka była naiwna, sądząc, że w Wielkiej Sali złapie oddech. Przekraczając próg, niemal wszyscy, jak jeden mąż spojrzeli w jej stronę. Hermiona z czerwonymi policzkami, poprawiła torbę na ramieniu, przyspieszając kroku.
Rzuciła pospiesznie cześć, siadając obok Rona. Spuściła głowę, udając, że zachłannie przeszukuje zawartość torby, aby tylko uniknąć natłoku pytań ze strony przyjaciół. Musiało to podziałać, bo po chwili Harry zaczął wspominać o footballu, tłumacząc Ronowi, czymże jest ten sport w świecie mugoli. Podniosła na zielonookiego wzrok, uśmiechając się z wdzięcznością. Wszystko im wyjaśni, ale nie teraz i nie w tym miejscu.
W nieskończoność nie mogła przeszukiwać swojej torby, więc uniosła głowę, spoglądając na stół grona pedagogicznego. Wyłapała wzrok zazwyczaj surowej profesor McGonagall. Nie potrafiła rozpoznać, czy opiekunka Gryffindoru spogląda na nią z ciekawością, czy być może czymś kreującym się na kształt zawodu. Profesor Flitwick, ze względu na swój niski wzrost, zadzierał wysoko głowę, o mało co nie przechylając pucharku ze sokiem dyniowym. Przeniosła spojrzenie na czarną postać, która jako jedyna nie była zainteresowana, pojawieniem się jej w Wielkiej Sali. Profesor Snape jadł w skupieniu śniadanie, powoli przeżuwając każdy kęs. Hermiona pomyślała, że chciałaby, aby w tym momencie na nią spojrzał, chociaż na sekundę. Wspominając wczorajszą nostalgię i zrozumienie, że jest tylko naiwną uczennicą, chwyciła za dzbanek z herbatą, kurczowo zaciskając palce na metalowym uchwycie.
***
Nie sądziła, że ten dzień mógłby być jeszcze gorszy. Jeśli teraz był przysłowiową klapą, ciekawa była co takiego wydarzy się na koniec dnia. Była zobowiązana znosić nadąsanego arystokratę, na dyżurze, którego przeklinała, za każdym razem, gdy tylko spojrzał na nią krzywo spod platynowych włosów, opadających mu na czoło. Mijający ich uczniowie również posyłali w jej stronę ciekawskie spojrzenie. Ci z kolei szeptali za plecami, a niektórzy byli na tyle odważni, by pokazywać sobie ją palcem i szeptać pod nosem: to ona.
Zirytowana, wypuściła ciężko powietrze. Zatrzymała się nagle, gdy nie słyszała żadnych docinek z ust Ślizgona. Obróciła się za siebie, a chłopak stał kilka metrów za nią z rękami w kieszeniach szaty. Hermiona spojrzała tam, gdzie zawiesił spojrzenie Ślizgon.
Malfoy uśmiechnął się łobuzersko do Krukonki, która zmierzała w ich kierunku. Panna Granger, dopiero teraz zdała sobie sprawę, że widzi ją pierwszy raz. Próbowała wytłumaczyć sobie, jak to możliwe, ale żadne rozsądne wyjaśnienie, nie przychodziło jej do głowy. Krukonka miała długie, lśniące blond włosy do pasa, nogi tak zgrabne, że Hermiona poczuła się jak brzydkie kaczątko. Figurę miała nietęgą, a wszystko podkreślała jej brzoskwiniowa opalenizna. Usta wygięła w uśmiechu, ukazując szereg równiutkich białych zębów.
– Witaj Julio – chłopak złożył krótki pocałunek na policzku dziewczyny.
– Draco, nie jestem Julia – pomachała mu ostrzegawczo palcem, zakończonym krwistoczerwonym paznokciem.
CZYTASZ
Hermiona i Severus - Działa na nią jak narkotyk
FanficHermiona Granger, przyjaciółka Harry'ego Pottera rozpoczyna szósty rok nauki w Hogwarcie. Nie ma pojęcia ile ten rok przyniesie zmian w jej dotychczas spokojnym życiu. Jak do tego dojdzie, że na dziewczynie będzie ciążyć klątwa? I dlaczego profeso...