Byliśmy zniszczeni, przesiąknięci mrokiem i trucizną do szpiku kości. Byliśmy jak toksyna, która zatruwa nas i wszystkich dookoła, każdego dnia, bo przecież nie da się normalnie funkcjonować wśród toksyn.
Byliśmy głupimi, niestałymi istotami o kruchych sercach, ale twardych klatkach. Posiadaliśmy ogromny dar, który był naszą przepustką do samozniszczenia.
Nikt nie był nam straszny. Każdą napotkaną przeszkodę pokonywaliśmy raz za razem, by móc zbliżyć się do siebie chociaż na chwilę.
Nie mieliśmy powodu, by bać się trupów czy śmierci. Przecież to my nimi byliśmy. Trupami bez emocji, serca i rozwagi. Nie baliśmy się się śmierci, bo to my ją sprowadzaliśmy na innych.
My byliśmy śmiercią.
Baliśmy się żywych, z emocjami, sercem i rozwagą, ponieważ tylko oni mogli doprowadzić nas do samozniszczenia.
Byłeś moim mrokiem, a ja twoim słońcem. Byłeś moim koszmarem, a ja twoim lekiem. Byłeś moim przekleństwem, a ja byłam twoim życiem. Byłeś mi sznurem, a ja tobie tlenem.
Venus White była martwa. Pozbawiłam się wszystkiego, co było we mnie dobre. Wyrzekłam się emocji i siałam zniszczenie oraz postrach.
Bo teraz nie było już dobroci, była zemsta.
Żyliśmy w świecie, w którym nic nie jest proste...
Dla wszystkich tych, którzy tańczą ze śmiercią w rytmie tanga.
O.W.D.

CZYTASZ
LOST SOUL [+18]
RomantikPIERWSZY TOM TRYLOGII "HEART" ~ Bo teraz nie ma już dobroci. Jest zemsta. ~