2. Traditore.

693 57 141
                                    

Czy kiedykolwiek dało się czuć coś gorszego niż to, co właśnie przeżywałam? Nie byłam do końca pewna, ale jeśli tak, to nie życzę tego nikomu. Byłam pewna, że swoje demony przeszłości już dawno pochowałam i nigdy ich ponownie nie zobaczę. Czy czułam teraz cholerny uścisk w sercu? Owszem. Sądziłam, że przy naszym niefortunnym pożegnaniu, się więcej nie zobaczymy.

Przeklnęłam pod nosem, patrząc przed siebie. Pod bocznym wejściem do klubu stało dwóch ochroniarzy, a kilkanaście metrów dalej kilka mężczyzn, którzy wypalali papierosy, głośno się śmiejąc. W moim klubie był kategoryczny zakaz palenia tytoniu.

– Jesteś tam? – leniwie przeniosłam wzrok na ekran i nabijające się kolejne sekundy rozmowy z blondynem.

– Tak... – odparłam, odchrząkając cicho. – Moje rozkazy się nie zmieniły, zmywajcie się stamtąd, zabierając towar, który udało wam się zapakować. Przyjedźcie do magazynu z ciałami, a stamtąd sprzątnijcie wszelkie dowody – wymruczałam, wysiadając ze samochodu. – Będę tam za godzinę.

Zakończyłam połączenie nim on mógłby to zrobić i znów skierowałam się w stronę klubu. Musiałam poważnie porozmawiać z Mią, była jego siostrą. Ich biologiczni rodzice zginęli w wypadku samochodowym, a oni trafili pod skrzydła Johna Hudsona, Capo Chicagowskiego Oddziału. Był bezwzględnym sukinsynem, zabijał każdego, kto tylko nie wypełniał jego rozkazów, nawet jeśli była to jego własna gosposia, czy niańka biologicznego syna - Cartera.

Między ludźmi mówiło się, że w swoim życiu zabił kilka kobiet, torturując je i gwałcąc. W jego zasadach nie istniał podpunkt, iż nie zabijamy kobiet i dzieci.

Wkraczając do klubu, rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniach przyjaciółki. Byłam na nią niesamowicie wściekła, ponieważ nie powiedziała mi o przyjeździe swojego brata, tym samym nie ostrzegając mnie przed demonami przeszłości. Nie umiałam określić co czuję w tym momencie. Byłam zawiedziona, a jednocześnie poczułam się zdradzona przez własną przyjaciółkę, z którą znałam się dobrych kilka lat.

Zauważyłam ją dopiero po kilku minutach, w jednej z VIP-owskich loży. Siedziała obok jednego ze stałych klientów, uśmiechając się do niego kokieteryjnie. Mężczyzna był koło czterdziestki, z kruczoczarnymi włosami i piwnymi oczami. Cholernie umięśniony, a to podkreślał czarnym, trzyczęściowym garniturem.

Weszłam do loży, stając przed lekko pijaną Mią, która próbowała zbajerować mojego klienta. Posłałam w jej stronę poważne spojrzenie, chcąc zabić ją tu i teraz.

– Przyszła twoja koleżanka, może zaprosimy ją na drinka? Może coś więcej... – uśmiechnął się mężczyzna firmowym uśmiechem, a ja przewróciłam oczami.

– Proszę sobie zachować takie komentarze dla siebie, jeśli nie chce Pan stracić VIP-owskiej karty – wysyczałam, czując jak w moich żyłach krąży gniew, który przejmuje nade mną kontrolę. – Tak się składa, że jestem tu szefem, a więc z wielkim uśmiechem poproszę kolegów, by wyprowadzili pana z mojego lokalu.

Mężczyzna popatrzył na mnie spod rzęs i zamilkł, popijając czerwone wino z kieliszka.

– O co chodzi? – zapytała rozwścieczona Mia, wstając gwałtownie ze złotej sofy.

Wiedziałam, że będzie zła, iż przerwałam jej podryw nadzianego faceta i dobry seks, ale nie miałam czasu na jej fochy. Musiałam znaleźć jej brata i mieć go na oku, bo inaczej będę na przegranej pozycji.

LOST SOUL [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz