Rozdział 1

757 50 100
                                    

Pov George
   Dziś wiedziałem że ten dzień zmieni moje życie o 180°. Leciałem do Dreama i Sapnapa! Trochę byłem tym jednak przytłoczony zważając na to co się działo na streamach i jak gadaliśmy przez telefon z Dreamem. Jak on te żarty i docinki  będzie stosował jak będziemy mieszkać razem to ja nie wytrzymam, spale się ze wstydu. Nie wiem, te żarty to jego hobby? Dobra czas się się spakować, mam 5 godzin do lotu.

    Pakowanie zajęło mi  dość sporo czasu bo całe 2 godziny ale jednak jadę tak na nieokreślony czas a może zostanę na stałe? Zobaczymy. Tak czy siak spakowałem się na jakiś Ok. Miesiąc + komputer. Zadzwoniłem po taksówkę i wyszedłem z domu żeby poczekać na nią przed blokiem. Poczekałem ze 3 minuty i taksówka przyjechała. Wpakowałem walizki do bagażnika i wsiadłem.  Usiadłem na miejscu pasażera jak to miałem w zwyczaju.

-Gdzie jedziemy?- zapytał sympatycznie wyglądający taksówkarz.
-Na lotnisko.- odpowiedziałem krótko, zwięźle i na temat.
-A gdzie się wybieramy?
-Do przyjaciela.-nie wiem czemu powiedziałem że do przyjaciela, przecież jadę też do Sapnapa czyli przyjaciół.
-A dokładnie?
-Ehhh na Florydę.-nie chciałem ciągnąć tej rozmowy, była trochę nie wiem , nie na miejscu?
 
    Taksówkarz zauważył że nie bardzo chce rozmawiać więc przez dalszą drogę się nie odzywał. Gdy już wysiadłem została mi godzina do lotu. Oddałem bagaże na taśmę. Nigdy nigdzie nie latałem, jakoś nie ufałem samolotom. Poszedłem usiąść na tych charakterystycznych krzesłach połączonych w ala ławkę [kieruje się tym jak wygląda lotnisko Chopina w Warszawie, nie pamietam jak wyglądało to w Anglii przepraszam dp. A.]. Usłyszałem komunikat że można już wsiadać do samolotu więc odrazu stanąłem na proste nogi i poszedłem do wejścia.

  Siedziałem już na miejscu przy oknie i napisałem do Dreama że już lecę i że nie będę odpisywał bo wyłączam internet, odpisał ,,Tylko żeby moja księżniczka się nie zgubiła na lotnisku" idiota. Wyłączyłem internet trochę obrażony na Dreama. Nazywanie mnie księżniczką pfff dobre sobie. W ogóle, czy ja pamietam jak on wygląda? No pokazywał mi twarz ale dawno...Może go nie poznam? I podejdę do nieznajomego typa? To by był najgorszy scenariusz. Najbardziej żenująca sytuacja na śmiecie, bardziej niż żarty Dreama. Czyli naprawdę poziom zażenowania wypierdala poza skale. Niestety nie dałem rady tak długo rozmyślać  bo odrazu po wystartowaniu zasnąłem. Obudziło mnie coś dziwnego. Kopanie w mój fotel. Odwróciłem się i zobaczyłem dziecko wiek 12/14 lat... w bluzie ze sklepu Dreama? Nosz kurwa. Czyli mnie prawdopodobnie poza. Zauważyłem że spojrzała się na mnie i zapaliły się jej iskierki w oczach. Chwile później ogarnęła co robiła odrazu spojrzała w podłogę.

-Przepraszam że cię obudziłam...

-Nic nie szkodzi.- uśmiechnąłem się do niej co zauważyła.

-Hej, czy mogłabym cię nie wiem, narysować? A ty byś mi się podpisał na rysunku? Proszę.-powiedziała błagającym głosem, nie mogłem jej odmówić.

-Jasne.

-Ej czekaj. Co robisz w samolocie na Florydę? CZEEEEEEKAJ!- wykrzyczała chyba na pół samolotu.

-Ciszej obudzisz innych ludzi. Uprzedzając pytania tak jadę do Dreama i Sapnapa.

-Czemu pierwszego wymieniłeś Dreama? Czyżby ktoś się komuś podobał?- zapytała z lenny na twarzy.

-Nie wiem o czym mówisz.-spaliłem buraka więc pewnie mi nie uwierzyła. Poza tym ile ty masz lat że shipować innych ludzi?

-Czternaście. Dobra już nic nie mówię zabiorę się za rysowanie.

Dziesięć minut później podała mi rysunek i powiedziała żebym go wziął a podpisał się na innym. Podała mi rysunek na którym mam się podpisać. Byłem na nim ja i dream gadający i śmiejący się na czymś w podobie łąki. Popatrzyłem na nią ze wzrokiem mordercy znowu wyglądając jak pomidor.

-No co? Tylko rozmawiacie.- fakt.

-Masz.-podałem jej rysunek z moim podpisem a ona zaczęła piszczeć cicho pamiętając o mojej wcześniejszej uwadze.

-Dobra ostatnie pytanie i dam ci spokój. Jesteś w związku z Dreamem?

-N-Nie.-powiedziałem jąkający się ze wstydu.

-Tak, tak, ja swoje wiem.- po jej słowach odwróciłem się w stronę okna. 

  Po 4 godzinach wylądowaliśmy. Włączyłem internet żeby poinformować Dreama że już wylądowałem. Zadzwoniłem do niego.

-Halo Dream?
-Heeeeeeej Gogeeee.
-No to już wylądowałem, tylko musimy się umówić gdzieś obok lotniska a nie na lotnisku.
-Dlaczego?
-Jakaś shiperka za mną wie kim jestem i do kogo przyjechałem. Prawdopodobnie jest zdolna do tego by mnie śledzić.
-Ou. Współczuje, wiem co to znaczy słuchać shiperek, ponieważ Sapnap takową jest.-no to mam przejebane :,). Wyślę po ciebie Nicka. Bayoooo~-nie czekając na odpowiedz rozłączył się. Kretyn, idiota, kurwa...-zacząłem go wyzywać w głowie za to jakim głosem powiedział ostatnie słowo. Japierdole jak ja go czasami nie znoszę.






















——————————————————————————

749 słów :D
Jak wam się narazie podoba?

Nie wiem jak to nazwać... [DNF] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz