Nie musiałem długo czekać na Sapnapa bo już widziałem go z dość daleka. Bez zastanawiania się też ruszyłem w jego stronę.
-Hej Georgeee.-przeciągną moje imię, bardzo kojarzyło mi się to z Dreamem.
-Hej Sap.-przywitałem się z nim i poszliśmy po moje ✨bagaże✨ [•ostatecznie spotkali się na lotnisku bo to Nic po niego wyruszył a nie Pan Uśmieszek• dp.A.]
-Jak tam lot? Podobno spotkałeś swoją fankę w samolocie.
-Ta. Zaczyna mnie to wkurzać. Nie mogę się nigdzie ruszyć bi każdy tamto siamto. Nawet kurwa do przyjaciela nie mogę polecieć normalnie!
-Po pierwsze, mam się czuć urażony że powiedziałeś przyjaciela w liczbie pojedynczej po drugie TYLKO przyjaciela?-zaakcentował słowo tylko.
-TAK!-prawie się wydarłem przypominając kolorem pomidora.
-To czemu twoja twarz ma kolor jak byś był w 60° upale?-Gadanie o jakimkolwiek temacie związanym z kochaniem jest przytłaczający.-odparłem z obojętną miną, po czym poszedłem po swoją walizkę.
Sapnap pomógł mi z bagażami a następnie skierowaliśmy się do wyjścia gadając o pierdołach i śmiejąc się z byle czego. Gdy już byliśmy w samochodzie rozmowa się jakoś urwała, jedyne co przerywało ciszę to radio gdzie właśnie leciało ,,Sweather Weather" Sapnap zaczął nucić. Zawracając na to co wcześniej mi gadał postanowiłem że też mu trochę podokuczam.
-Sap, co tam u Karla.-gdy zadałem to pytanie zauważyłem że Nick się spiął, idealnie niech czuje to co ja.
-Nic ciekawego, ch-chyba.-zaciął się, to zły znak.
-Ja to chyba? Przecież jesteś jego najlepszym kumplem.
-Jakoś ostatnio nie gadamy.-powiedział zaciskając trochę bardziej ręce na kierownicy.
-Ou. Czyli nie ciekawie. Od jak dawna?
-Tak jakieś dwa tygodnie...-odpowiedział i jeszcze bardziej posmutniał.
-Osz kurwa. Czekaj ILE?! Co się stało?! Napewno nie tak bez powodu.
-J-ja nie chce o tym rozmawiać dobra?
-No dobrze, ale wiedz że jestem z tobą i możesz mi powiedzieć.
-Mhm.
Jakieś 2 minuty później wysiedliśmy przed dość sporym żółtym domem jednorodzinnym. Młodszy pomógł mi z bagażami. Kiedy wpakowaliśmy się do domu przywitał nas wysoki chłopak w swojej PODOBNO zielonej bluzie. Jak tylko go zobaczyłem od razu się do niego przytuliłem. Był bardzo nie wiem, ciepły [XD]?-Witaj, księżniczko~-Odczepiłem się od niego i popatrzyłem mu wzrokiem wkurwienia prosto w oczy, jedyne co mnie zdradzało to ryj rozgrzany do czerwoności. Oj nie denerwuj się tak, jesteś przeuroczy jak się denerwujesz, poza tym złość piękności szkodzi.
-To dlatego masz taki krzywy ryj?
-Oj nie przeginaj bo się obrażę.- po tych słowach wziął mnie na ręce.
-PUSZCZAJ MNIE!
-Nie ma opcji. Pokarze ci pokój.
-ALE JA UMIEM CHODZIĆ.
-A ja zderzyłem rozbić żarówkę, pokaleczysz się.
-Mam na sobie buty.
-Trudno.-później zaniósł mnie do pokoju a ja tylko przeklinałem tem dzień i decyzje że tu przyjechałem.
Po chwili postawił mnie na ziemie a ja miałem nogi z waty i prawie się wypierdoliłem.
-O tym mówiłem.- zaakcentował mój prawie wypadek.
-A weź się pierdol.
-Ej wiecie wy chyba zapomnieliście że istnieje.-powiedziała stojąca za nami panda.
-O hej Nick.- powiedział po chwili Dream.
-Clay czemu w salonie jest szkło?
-EEEEEEEEEE rozwaliłem żarówkę?
-No chyba sobie ze mnie jaja robisz. JAK?
-No miałem zmienić i stłukłem.
-Ja-pier-do-le. Idiota. Przepraszam za niego George.
-Ta. Najpierw niech ten tu mnie przeprosi.-wskazałem na tego kretyn- w sensie Dreama.
-Oj księżniczka jest obrażona~?
-DACIE MI SIĘ ROZPAKOWAĆ CZY NIE?!-krzyknąłem już bardzo wkurwiony na cały świat.
Chciałem po prostu zniknąć ,zapaść się pod ziemie, wąchać kwiatki od spodu. Po 15 minutach bycia wściekłym, uznałem że zacznę w końcu się rozpakowywać. Zacząłem wypakowywać ciuchy ale usłyszałem że ktoś mi wchodzi od pokój. Fajnie, akurat teraz jak chce pobyć sam?
-Hej Gogy..
-Witam cię Dream. Czegoś potrzebujesz?-zapytałem z obojętnym głosem nie przestając układać ciuchów.
-Ja przepraszam za dziś... Chęć zobaczenia cię na żywo w stanie buraka była silniejsza.
-Jesteś okropny.
-Wieeeem, nie złość się już.-po tych słowach zaszedł mnie od tyłu i zaczął przytulać.
-Ehhh to był ostatni raz kiedy ci to wybaczam.
-Rozumiem księżniczko~.-szepnął mi do ucha a ja się gwałtownie odwróciłem.
-TYM RAZEM CI NIE DARUJE!-krzyknąłem za nim jak zauważyłem że już opuszcza pokój.
Ganiliśmy się po całym domu aż zawiniłem Dreama w róg.
-To twój koniec.
-Chyba śnisz.-powiedział i podniosł mnie i posadził na kanapie a sam zaczął uciekać.
-KRETYN, JA SIĘ ZMĘCZYŁEM NIE WIEM JAK TY.-krzyknąłem za nim co prawdopodobnie usłyszał bo zszedł na dół.
-A w ogóle gdzie jest Sapnap?
-Chyba wyszedł. -odpowiedziałem zgodnie z prawdą
-Chcesz coś jeść?
-Zamówmy pizzę.
-Jasne, ja zapłacę.
-Nie będę się kłócił.
———————————————————————————
DZIĘKUJE ZA 2 GWIAZDKI.
Jest teraz 02:01 a ja to pisałem. Poświęcam się. Dajcie znać jak się podoba.
743 słowa
CZYTASZ
Nie wiem jak to nazwać... [DNF]
RomanceNikt nie czyta opisów więc chce powiedzieć że nie umiem pisać ff ale postaram się XD