Posłowie

74 5 5
                                    

Cześć Wam wszystkim, którym udało się dotrzeć do tego posłowia, po tym (dobrym? marnym?) epilogu.

Jestem ogólnie tragiczna w skrobaniu (czegokolwiek) posłowia w ostatnich rozdziałach, bo właściwie nie wiem, co powinnam tutaj zawrzeć; rozstawianie się z książkami i kończenie ich jest wprawdzie dość... satysfakcjonujące? (Teraz mogę zabrać się za coś nowego!) Jednak trudno mi ubrać słowa, to co właściwie chcę przekazać na dobry koniec.

Z pewnością natomiast chcę podziękować; wszystkim czytelnikom należą się moje podziękowania, niezależnie czy komentowali, stawiali gwiazdki czy po prostu czytali - w końcu książki tworzy się właśnie po to, aby ktoś je czytał! Ach, co by począł autor bez żadnego czytelnika? Każdy czytelnik jest skarbem i każdemu należy się podziękowanie za poświęcenie skrawka swojego życia na zagłębianie się w takim (powiedzmy sobie szczerze - nieszczególnie wybitnym) fanfiku jak mój ( ◜‿◝ )♡.

Oprócz tego wraz z końcem przyszła pora na podsumowanie tego opowiadania. Czy może raczej tego CHAOSU, a nie opowiadania. Nigdy wcześniej w żadnym moim fanfiku nie wprowadziłam tyle dramatycznych zmian fabularnych, nie musiałam tyle razy odnotowywać ważnych rzeczy, nie zmieniałam koncepcji i nie kleciłam tak bardzo nielogicznych wątków (z tym brakiem logiki może jedynie konkurować UDZŚ haha). Jednym słowem chaos.

Aż postanowiłam, że wypiszę te wszystkie smaczki, bo ogólnie lubię to robić, ale też w tym fanfiku są one wyjątkowo ciekawe i jest ich nieprzebrana ilość (więc tylko te ciekawsze wypiszę); wszystkich też nie pamiętam:

– W oryginalnym pomyśle sam tytuł tego ścieku miał brzmieć "Bal maskowy". Tobiramy, Sasuke i Madary w ogóle tam nie było. Fabuła właściwie był dość podobna, jeśli chodzi o początek, ale później po śmierci Kakashiego, Hidana i Rin (tam jeszcze ją zdążył dobić) już ta cała imprezka ma miejsce. Tam miał ukatrupić biednego Itachiego i porwać Deidarę, który następnie miał go wykończyć. Właściwie, jak się teraz patrzę, można to potraktować jak taką podstawę tego fanfika.

– Miałam początkowo plan pisać każdy rozdział z perspektywy innego bohatera (Obito, Deidary, Sasoriego, Obito i Kakashiego), jednak potem okazało się choćby to, że Sasori miał tu taką gówno rolę, że to by wyglądało prawdopodobnie fatalnie! Albo wątek danej postaci mi się urywał, a nie chciałam, żeby trzy czwarte rozdziału stawało się takim bezsensownym ściekiem (większym niż teraz niekiedy), byleby dowalić do zadowalającego minimum długości tekstu.

– Tobirama – kiedy już postanowiłam, że się pojawi w opowiadaniu, na początku chciałem jego wątek poprowadzić z innej strony. Właściwie Tobirama znalazł się tu tylko dlatego przez moją fazę na niego (która teraz powróciła, więc jeśli ktoś chce ze mną wychwalać piękno tego Senju, to zapraszam z otwartymi ramionami). Chciałam zawrzeć tu więcej Madary, a potem zdradę Madary z Hashiramą, po której Tobirama zapewne majestatycznie by się wkurzył i załamał, ale w zasadzie się cieszę, że porzuciłam ten pomysł w porę. Mam wrażenie, że byłoby to idiotyczne odchodzenie od tematu opowiadania, poza tym jeszcze zrobiłaby się z tego historia Tobiramy.

– Itachi – zdecydowanie nie miał mieć aż takiego dużego pola do manewru! Pomijając, że jeszcze za życia miał skończyć z Deidarą, co ostatecznie się nie wydarzyło.

– Sasuke – pierwotnie jego jedyną rolą w opowiadaniu była śmierć. Naprawdę! Jednak zbyt kocham tego pomidorka i to postać, którą chyba najlepiej na świecie mi się piszę, dlatego skończyło się tak, że otrzymał własny, rozbudowany wątek, który w zasadzie mi się bardzo podoba. Warto też wspomnieć, że jego śmierć miała wyglądać inaczej; wpierw planowałam, aby tak jak to podejrzewała w komentarzu TenkoT Sasuke wymiękł. Obito wtedy miał podstawić mu nóż do gardła i postawić ultimatum Itachiemu, aby się zabił, bo w innym przypadku zabije mu brata. Nasz dangożerca popełniłby piękne seppuku, a wtedy Obito ciachnąłby Sasuke i bracia w miłości, i rozpaczy konaliby wspólnie na podłodze.

– Zakończenia. To chyba najciekawsza rzecz! Nie wyobrażacie sobie nawet, ile razy zmieniałam plan końca tej książki. Musiałam się nawet radzić mojej siostrzyczki _NOTHIG_, bo nie mogłam się zdecydować. Z takich większych i konkretniejszych mogę wytypować:

∆ Obito zabiera Deidarę z imprezy i natykają się na policjantów, gdzie skończyłoby się tym, że celują do siebie z broni. Obito nie mógłby zabić Deidary, ale Deidara wręcz przeciwnie, a potem na wzruszające słowa Obito, Deigej by może dał mu buzi i żałował za swoje podłe czyny.

∆ Obito trafia do więzienia, a lata później wychodzi i spotyka Deidarę – ale później przypomniałam sobie, że tytuł książki na to nie pozwala.

∆ Deidara miał zginąć wraz z Obito. Ach, te wybuchy.

Już więcej dziwnych smaczków pisać nie będę, choć jest ich nieprzebrana ilość. Ale nie chcę już bardziej Was nudzić, więc porzućmy ten nużący temat i wróćmy do konkretów.

W zasadzie nie mam już nic więcej do napisania tutaj. Z moich przyszłych planów... zabieram się niezwłocznie za kontynuację Plastikowego Kamienia oraz myślę, że skrobnę trochę krótkie Sasunaru. Myślę też nad kontynuacją jednego z moich dzieł, ale iż to jeszcze niepewny i chwiejny temat, na razie zachowam sobie szczegóły dla siebie.

Jeszcze na koniec powiem, że mam wielką nadzieję, iż spotkam się z Wami wszystkimi ponownie; czy to w mojej książce, czy innym opowiadaniu!

Dziękuję i do zobaczenia! Kocham Was ( ◜‿◝ )♡

Księżyc Świeci Na Czerwono (T/ObiDei) ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz