Rozdział 11

481 31 139
                                    

Perspektywa; Thomas

Było w chuj późno. W chuj późno i kilka dni po mojej rozmowie z tym pięknym brunetem. Pięknym brunetem. Z pięknymi oczami, pięknymi dłońmi, pięknym uśmiechem i piękną sylwetką. Moim pięknym brunetem.

Owinął mnie wokół palca, nie potrafię spędzić nocy nie myśląc o nim, nie potrafię być na niego zły, choć tak bardzo się starałem wybić go sobie z głowy, bo ja... po prostu nie mogę. Jego zachowanie tak bardzo mi tego nie ułatwia... Raz mnie nienawidzi, raz patrzy na mnie z pożądaniem, a ostatnio zaprosił mnie na kolację.

Tak bardzo bolało mnie to, że musiałem odmówić, ja... czułem, że to jest ta osoba, przy której wreszcie będę sobą i będę dążył do szczęścia. Z moim pięknym brunetem...

Chciałem po prostu być szczęśliwy, móc okazywać emocje, móc się uśmiechać gdy każdy patrzy, być normalnym w oczach innych, mieć normalną rodzinę, mieć odwagę, żeby się przeciwstawić ojcu i chorej matce, która stoi za nim murem jak... jak ja bym stanął za Dylanem, gdyby tego potrzebował.

Ponownie przeklnąłem pod nosem i zsunąłem się po ścianie, prosto na twardą i zimną ziemię. Nie rozumiałem niczego, nie rozumiałem otoczenia, rodziny, przyjaciela, Dylana ani siebie. Nie rozumiałem nikogo ani niczego, co przeszkadzało mi w normalnym życiu. 

Bałem się ojca. Dlatego przez te pieprzone lata dałem mu sobą pomiatać i przez to stałem się potworem. Potworem, który i tak jest nikim i nie ma nikogo, oprócz osoby, która zrobiła z niego to coś. 

Po moich policzkach spłynęły pierwsze łzy. Mimo tego, że pierwszy raz od dawna płakałem, czułem się wolny. Ojciec nie stał nade mną i nie kazał mi się nie mazać, matka nie wyzywała mnie od ciot... Uśmiechałem się. Płakałem, miałem dość, ale uśmiechałem się.

Dylan...Pieprzony O'Brien nigdy nie kazałby mi przestać płakać tylko by mnie wysłuchał.... jestem pewny.

Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej na myśl o osobie, która jako jedyna trzyma mnie przy życiu. Minho... To cudowny przyjaciel, był ze mną od początku tego gówna, ale to nie jest mój powód, dla któego wciąż oddycham, wciąż mam ochotę chodzić do szkoły czy wciąż...

Sięgnąłem ręką w bok i wziąłem już prawie pusta butelkę whisky. Wykończyłem je do ostatniej kropli, ponownie czując jak gorący dreszcz przechodzi moje ciało. Ścisnąłem butelkę i z całej siły rzuciłem ją o ścianę, a ta rozbiła się na drobne kawałeczki. Wstałem opierając się o ziemię i poszukałem telefonu wzrokiem. 

Chcę się uwolnić... mam gdzieś czy mnie nienawidzi, kocha czy widzi we mnie obiekt pożądania. Mam na to totalnie wyjebane. Dosłownie.

Odblokowałem z trudem telefon i  szukałem kontaktów w telefonie. Obraz mi się rozmazywał, ale nie mogłem się poddać, nie teraz. Wiedziałem jak to wygląda. Sangster, prześladowca, osoba bez uczuć, popieprzona, wyznaje miłość swojej ofiarze, nakazuje jej o tym zapomnieć, daje jej szanse po czym znów mówi, że wszystko nie ma sensu. Zdawałem sobie sprawę z tego jakim debilem jestem, ale nie mogłem go narazić na ojca, do kurwy nędzy. Ani na moją pojebaną matkę. Nie chciałem żeby Dylan zaznał mojego życia, gdzie ja jeszcze tchórzyłem i nie potrafiłem się od niego oderwać... 

Zacisnąłem palce na komórce, czując okropny uścisk  w klatce piersiowej. Kucnąłem i zacząłem szlochać jak dziecko, powoli rozumiejąc, że ja, Thomas Pieprzony Sangster, nie zasługuje na żadne szczęście świata. Tym samym jeśli nie mogę mieć szczęscia, nie moge mieć Dylana. Nie, gdy mam taką rodzinę. Nie, gdy mam taką traumę, nie, gdy będę go bardziej męczyć sobą niż uszczęśliwiać. Nie miałem nawet wystarczająco dużo pieniędzy by sprawiać mu drobne upominki i powodować uśmiech na jego twarzy. Budziłem w nim tylko wstręt, który widziałem  w jego oczach raz za razem.

Upuściłem telefon na podłogę, czując gwałtowne szarpnięcie do tyłu. Po kilku sekundach mój policzek piekł mnie niemiłosiernie, a głowa sama przechyliła się w bok. Byłem pewny, że to ojciec. Ojciec albo matka. Ponownie zostałem uderzony, tym razem w drugi policzek.

- Przestań ryczeć, bachorze. - usłyszałem warknięcie. - Jesteś moim synem i masz czelność się mazać? - tym razem uderzenie zostało skierowane na brzuch.

Zacząłem kaszleć, na chwilę tracąc dech. Krztusiłem się panicznie, dalej płacząc. Opadłem na panele, nie mając sily wstać. Po prostu szlochałem, gdy w między czasie ojciec co chwila mnie uderzał, kopał albo szarpał, krzycząc, że żałuje faktu, że jestem jego synem.

Mimo, że mój piękny brunet mnie trzyma przy życiu, w tamtym momencie miałem ochotę zginąć.

Perspektywa; Dylan

Siedziałem na łóżku od 5 minut i sparaliżowany bałem się poruszyć. W ręce miałem telefon, w którym mijała kolejna długa minuta rozmowy z Sangsterem. Jestem w stanie podjerzewać, że wykonane do mnie połączenie było przypadkowe. Wszystko się potwierdziło, gdy usłyszałem szloch blondyna.

Byłem pewny, że rozpadnę się na kawałki, gdy usłyszałem jak, prawdopodobnie, ojciec Thomasa zaczął się na nim wyżywać, krzyczeć i wyzywać chłopaka. Dłoń mi się trzęsła a po policzku spłynęła mi łza. 

Thomas nie był niczemu winny, on tylko...

Właściwie... nie wiedziałem o co chodzi. Nie wiedziałem czemu Tommy obrywał od ojca, ale czułem, że coś się we mnie złamało. Rozłączyłem się i ubrałem czym prędzej. Otworzyłem szafę i wyciągnąłem kij baseballowy i wybiegłem z domu jak najciszej. Shawn przydał się i kilka dni wcześniej wyczaił gdzie mieszka blondyn, podając mi jego adres.

Ścisnąłem mocniej kij i biegłem przed siebie. Nie wiedziałem kim jest jego ojciec, ale wiedziałem, że czymś na wzór potwora. A potwory trzeba tępić.

Wytrzymaj jeszcze chwilę, Tommy, proszę.

/'/'/'/'/'/'/'/

Przepraszam za spóźnienie, totalnie nie mialam weny ale jestem i mam dalszy wzor tego opowiadania. Jesli mam byc szczera to serce mi sie zlamalo gdy to pisalam, ale niestety wszystko to bylo zaplanowe od samego poczatku.

strasznie dziekuje za taki odzew pod doslownie kazdym nowym rozdzialem, jestescie CU-DO-WNI (szczegolnie ze wlasnie wybilo nam podnad 2k wyswietlen :D)

!reklama!

Zapraszam na dopiero rozwijającego sie dylmaska na profilu @kisiel_z_szyszkami

Bardzo polecam, dylmasek mniam mniam, zostawcie tam cos po sobie jak bedzie wam sie chciało :v
!koniec reklamy!

Dzieki za przeczytanie, milego dnia :D

P.S rozdizal nie zostal sprawdzony

P.Sv2/ Dajcie znac jak tam wasze serca po tym rozdziale bo jestem ciekawa czy kogos poruszla perspektywa zycia thomasa lol

Fuck off, Sangster (Dylmas)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz