Rozdział 1

937 54 72
                                    

Perspektywa: Dylan

 Szedłem w stronę domu. Mijałem sklepy, bloki i od czasu do czasu parę pustych posiadłości. Mieszkałem od szkoły dosyć daleko, ale nie na tyle daleko żeby musieć tam czymś dojeżdżać.

Minąłem właśnie kolejne ciasne i ciemne przejście, kiedy zauważyłem ją.

Znienawidzoną przeze mnie, naszą sąsiadkę.

Szła w moim kierunku. Na całe szczęście jeszcze mnie nie zauważyła, bo była ślepa jak kret (ale kiedy chcesz mieć wolne popołudnie dostrzega wszystko i musi cię o tym powiadomić), lecz wolałem się nie narażać.

Szybko się odwróciłem i wszedłem w miniętą uliczkę. Miałem nadzieję, że jak z niej wyjdę, to trafię stamtąd do domu.

Zacisnąłem dłonie na ramiączkach od plecaka i zrobiłem krok w mrok. Patrzyłem pod nogi, nie chciałem upaść. Chociaż nawet jakbym upadł, to śmiałbym się z tego na całego.

Skręciłem w prawo i momentalnie się zatrzymałem.
Oczy trzech mężczyzn skierowały się na mnie. Zerknąłem na twarz każdego z nich.
Pierwszy, który był zakapturzony, cisnął worek z białym proszkiem w środku na ziemię i zaczął uciekać, krzycząc jakieś niezrozumiałe przekleństwa po drodze.
Pozostałą dwójkę rozpoznałem. Chodziła do mojej szkoły.
Jakiś nerwus i... Sangster.

Każdy kogo pytałem, odpowiadał jedno.

Sangster.
Sangster oznacza kłopoty.

- Zgubiłeś się? - zapytał się mnie nerwus i krzywo się uśmiechnął. 

Sangster wywrócił oczami i schował ręce do kieszeni kurtki. Podszedł do mnie i zgromił mnie zimnym wzrokiem. Byliśmy praktycznie takiego samego wzrostu, więc oboje nie musieliśmy wykrzywiać szyi. Jest o wiele gorzej, kiedy podejdzie do ciebie jakaś laska...

- Co widziałeś? - zapytał cicho, ale stanowczo blondyn.

Patrzyłem w jego ciemne oczy i starałem w nich coś zobaczyć. 
Nie wiem... rozbawienie? Złość? Strach przed tym, że mogę komuś powiedzieć, że kupuje dragi?
A co zobaczyłem?

Nic.

Pustkę.

- C-co? Jaa? Nnic! - wyjąkałem. 

Musiałem się naprawdę bać, chociaż tego nie czułem. Po prostu dalej szukałem czegokolwiek w jego tęczówkach.

- Minho? - uniósł głos Sangster. Dalej mi się przyglądał.

Nerwus, który okazał się mieć imię, powolnym krokiem stanął koło kolegi.
Popatrzył się na niego ze złośliwym uśmiechem i odpowiedział:

- Tommy?

Blondyn starał się go zabić wzrokiem, natomiast ja i Minho tłumiliśmy chichot. Wielki i straszny Sangster... Tommy. Te słowa naprawdę bawiły z mojego punktu widzenia.

- Teraz już się bez tego nie obejdzie. - warknął Thomas i cofnął się do tyłu.

Momentalnie zbladłem. 

- T-tego? - spytałem z przerażeniem.

Minho uniósł brew i powiedział z lekceważącym tonem:

- Trzeba dopilnować żebyś nikomu nie powiedział co żeś widział.

- Ja nikomu nie powiem! Przysięgam! - krzyczałem.

- Właśnie widzimy. - prychnął Azjata i złapał mnie za bluzkę.

- Zaczynaj. - usłyszałem pozwolenie Thomas'a.

Minho wzmocnił uścisk na mojej bluzce, a następnie przyłożył mi wolną ręką. Najpierw czułem ogromny ból, ale potem nie czułem niczego.


/*\

Heloł maj frend?

Kto dzięki mnie teraz wie, że ,,jutro'' to pojęcie względne?

Moje ,,jutro" trwa ok. miesiąc :D

Ale jest! Pierwszy rozdział!

Komuś zadedykować? :3

Proszem o gwiazdki z nieba i chmurki! (tak zwane głosy i komentarze)

To co? Do ,,jutra''?

(Żartuuuję, może zobaczycie drugi rozdział za dwa dni. Ale potrzebuję motywacji.)


Fuck off, Sangster (Dylmas)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz