▪︎ Rozdział 7 ‐ Tajemne liściki ▪︎

212 16 9
                                    

Cześć, cześć, cześć. Naprawdę miałaś świetny pomysł z tymi listami. Muszę przyznać, nadal jestem w szoku, że coś takiego wymyśliłaś. Nie spodziewałbym się, że takie pisanie listów jest możliwie. Przyznam, że to bardzo praktyczne. Podziwiam za kreatywność.

Cedric

P.S. Sprawdzam, czy to działa. Możesz odpisać szybko?

Na pergaminie Dorothy pojawiła się pierwsza wiadomość od Cedrica. Dziwna, co prawda, bo nie takiego rozpoczęcia rozmowy się spodziewała, ale uśmiech i tak zagościł na jej ustach. Szczególne, gdy przeczytała ostatnie zdanie. Zawsze lubiła komplementy.

Trzy razy cześć? Widzę, że ktoś ma dziś dobry humor, mimo że siedzi na lekcji z McGonagall.

A pomysł nie był tylko mój, Ralph też w tym działał. Jednak przyjmę pochwały za nas dwóch. Lepiej nie wspominać mu, że zdradziłam nasz tajemny sposób komunikacji. Obawiam się, że to, by go zabiło.

P.S. Pamiętaj tylko, że to tajemne liściki. Lepiej nikomu tego nie pokazuj.

Cedric dostał wiadomość, szybciej, niż się spodziewał.

Załóżmy, że to nasza mała wspólna tajemnica. W końcu prosiłaś mnie, żeby nasza "nowa" znajomość została na jakiś czas tajemnicą. Zawsze dotrzymuję słowa. Nie masz się czym martwić.

Cedric

P.S. Claris ciągle się mnie pyta, co piszę. Jakieś pomysły, co mogę jej powiedzieć?

Spodziewała się tego. Clarissa zawsze była ciekawska i Dorothy, o tym doskonale wiedziała. Można powiedzieć, że nawet się do tego przyzwyczaiła. Dlatego Puchonka nie dziwiła się, kiedy dostała taką wiadomość od Cedrica. To było nieuniknione.

Powiedz jej, że piszesz skargę na prefekta naczelnego. Takie sprawy zawsze ją nudzą, więc szybko się jej pozbędziesz.

— Co ty tam wypisujesz? — zapytał Floyd, nachylając się nad jej ramieniem. — Ukrywasz coś przede mną?

Profesor McGonagall właśnie tłumaczyła nowe zaklęcie, kiedy Dorothy szybkim ruchem dłoni zasłoniła pergamin. Okazało się, że nie tylko Clarissa była taka wścibska.

— Piszę wiersz miłosny. Mógłbyś dać mi trochę prywatność? — Uśmiechnęła się, żeby nie zabrzmiało to z jej strony zbyt niegrzecznie. — A tak poważnie, to nie powinieneś zająć się notowaniem, bo ja właśnie to robię. Jak zresztą widzisz.

— Wszystko to, co mówi McGonagall jest, tak nudne, że zasnąłbym, pisząc notatki. Potem coś wezmę od ciebie.

— I myślisz, że ci dam? — Uniosła brwi. — Nie ma takiej opcji. Nie po to się męczę całą lekcję, żebyś ty potem wszystko zgarnął ode mnie.

Spojrzała na pergamin. Nowa wiadomość od Cedrica już się u niej pokazywała. Westchnęła cicho pod nosem i upewniając się, że Floyd nie patrzy, zaczęła czytać.

Powiedziałem jej, tak, jak poleciłaś. Nie wiem, czy to był dobry pomysł. Powiedziała, że pewnie piszę skargę, aby nie mieć z tobą patroli.

Cedric

P.S. Czy to dziwne, że za każdym razem się podpisuję? Zauważyłem, że ty tego nie robisz.

Dorothy domyślała się takiej odpowiedzi na swój list. Skoro Clarissa nadal nie wiedziała, że się pogodzili, to sądziła, że Cedric wciąż nie ma ochoty siedzieć z Dorothy na patrolach. To było zrozumiałe. Po części.

Na ten moment niech dalej myśli, że nic nie uległo zmianie.
A jeśli chodzi o twoje podpisywanie... Możesz dalej to robić. Mnie to nie przeszkadza.

Przy zachodzie słońca ~ Cedric DiggoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz