Rozdział 2 cz.3

383 19 8
                                    

9 stycznia, Środa

Harry spogląda na zegar. Ma kilka minut, zanim Zayn się tu zjawi. Jego kciuk przesuwa się nad strzałką, by wysłać wiadomość, którą starannie wypisał. Wciąż pracuje nad umiejętnością pisania na telefonie w ogóle i pisania SMS-ów, nad czym prawdopodobnie będzie pracował z Zaynem dzisiaj, ale udało mu się napisać coś, co ma nadzieję, że jest zwykłą wiadomością dla Louisa.

Cześć, tylko informuję, że mam terapie są dziś rano, a popołudnie mam wolne.

Powstrzymuje się od powiedzenia, jak uciążliwe będzie jego popołudnie lub jak frustrujący jest jego poranek. Wie, że jest tam cicha prośba, aby przyszedł do niego, a on waha się jeszcze przez chwilę, zanim naciska wyślij, w momencie gdy Zayn puka do drzwi.

Sesja Zayna idzie mniej więcej tak samo, jak ostatnia z Niallem, ale Zayn przynajmniej powstrzymuje się od nazwania go dupkiem, choć ma wrażenie, że myśli o tym. Ta małe czynności są jednak tak cholernie frustrujące. Jakoś bardziej upokarzające jest to, że musi ćwiczyć zapinanie guzików koszuli i pisanie swojego imienia niż ćwiczenie chodzenia, chociaż nie jest pewien dlaczego. Jeszcze jedna rzecz do dodania do listy rzeczy, które powinien omówić z doktor Hausman.

Wie, że dobrze mu idzie, bo ludzie zaczęli mówić o jego powrocie do domu. Najwyższy czas, minął już ponad miesiąc odkąd tu jest, nie mogąc nic zrobić z tym koszmarnym życiem, w którym utknął. Nie, żeby powrót do domu brzmiał tak wspaniale, jak miał nadzieję. Ciągle mówią mu o pielęgniarkach domowych i nowym PT i OT, dopóki nie będzie mógł prowadzić terapii ambulatoryjnej. Nienawidzi idei pielęgniarki przy nim 24 godziny na dobę, ale najwyraźniej to standard przy urazach głowy.

- Co jeśli nie chcę nowego PT lub OT? Dlaczego nie mogą zostać Niall i Zayn?

Jego matka puszy jego poduszki, jakby to mu jakoś pomagało. Może sam sobie upychać swoje cholerne poduszki. - Pracują dla szpitala, więc jeśli nie chcesz tu zostać dłużej, potrzebujesz nowych, którzy zajmują się domową opieką zdrowotną.

Szczęka Harry'ego zaciska się, ale wie, że nie ma sensu się na nią obrażać, nawet jeśli ona rozkoszuje się faktem, że nie będzie już regularnie rozmawiał z Niall'em i Zayn'em, a może w ogóle. - Dlaczego jeszcze nic mi o tym nie powiedzieli?

- Jestem pewna, że wkrótce będą z tobą o tym rozmawiać.

Nienawidzi tego rozsądnego tonu, którego używa w stosunku do niego. - Więc dlaczego nie mogę teraz wrócić do domu?

- Czy ty w ogóle nie słuchałeś? - Słuchał. Wie. Chce tylko, żeby przestała używać tego głosu, tego, który udaje, że ma kontrolę przez cały czas. Zadziałało. Teraz jest tam irytacja. - Powiedzieli, że jak tylko będziesz mógł poruszać się z chodzikiem, możesz wrócić do domu.

To nie to, co powiedziała dr Ahmad. Powiedziała, że jak tylko będzie mógł używać chodzika, by dostać się do i z łazienki, będzie mógł wrócić do domu. Jego matka uznała, że to zbyt prostackie, by o tym mówić. Rozważa, czy coś powiedzieć, ale decyduje się nie. Wolałby, żeby po prostu poszła, niż została, żeby się z nim kłócić. - Więc nie musisz wracać do pracy?

Przeczyszcza gardło, ale nic nie mówi na jego mniej niż subtelną sugestię, żeby wyszła, bierze swoją torebkę Birkin z krzesła przy oknie. Otwiera ją i wyciąga z niej zestaw kluczy, które bez słowa mu wręcza.

- Co to jest?

- Kluczyki do twojego samochodu. - Robi pauzę. - To jest rzecz, którą ci przyniosłam, którą twoja terapeutka określiła jako pomocną. Coś radosnego. Co podniesie cię na duchu.

Consequences L.T & H.S ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz