Rozdział 5

179 7 2
                                    

Sara pov.

Nadszedł czas mojego długo wyczekiwanego szlabanu. Weszłam do sali a tam była ta cala baba z sekretariatu. Weszłam do środka aby nie dać im chwili prywatności i usiadłam na w ławce która była naprzeciwko biurka nauczyciela.

- Dobra Levi ja przyjdę po szlabanie. - powiedziała dając mu buziaka w policzek.

- Dobra. - powiedział.

- Jesteś gotowa na kartkówkę? - zapytał a ja kompletnie zapomniałam o tym.

- Eeeeeeee... t-tak. - powiedziałam kłamiąc.

- Czyli nie miałabyś nic przeciwko jakbym cię wziął do odpowiedzi ustnej? - no to się wkopałam.

- Nie no... ugh.... nie umiem nic. - powiedziałam spuszczając głowę w dół.

- I co ja mam z tobą zrobić? - zapytał a ja nie znałam odpowiedzi.

- Nie wiem.

- Zrobimy tak. - podniosłam głowę. - Jesteś wolna w niedzielę? - wtf, co?

- T-tak.

- No to przyjdź do mnie na korepetycje w tą niedzielę od 16 do 18. Zobaczymy czy to coś da a jak nie to po prostu nie zdasz z biologii.

- A jak mi to pomoże?

- To będziesz przychodziła do mnie co tydzień.

- Dobrze a jaki to adres? - podał mi karteczkę z napisem i numerem telefonu. - a numer telefonu po co?

- Jakby się coś zmieniło to napisz do mnie. Podaj mi swój to ja ci napisze jak coś się u mnie zmieni. - napisałam mu na kartce mój numer telefonu. - Nie zgub tej kartki tylko.

- Oczywiście.

Wymieniliśmy się numerami i właśnie tak po prostu zdobyłam coś za co połowa dziewczyn w szkole mogłaby zabić.

Time skip - niedziela - godzina 14:00

Nie mogę uwierzyć że tak długo spałam. Nikt mnie do tego nie obudził. Ubrałam się w to (nie umiem opisywać ubrań, nie bij):

Miałam jeszcze sporo czasu do zajęć więc postanowiłam że obejrzę sobie odcinek anime

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Miałam jeszcze sporo czasu do zajęć więc postanowiłam że obejrzę sobie odcinek anime. Moje najukochańsze anime Toradora.

Zanim się obejrzałam miałam 10 miniturnieju do zajęć. On mnie zabije za spóźnienie. Na szybko zabrałam telefon, zeszyt, długopis, książkę i kartkę z jego adresem. Po 10 minutach byłam prawie pod jego domem.

Dom był bardzo ładny i zadbany. Nie miał wielu roślin ani takiej zieleni ale widać było że kupno tego domu było bardzo drogie. A wnętrze pewnie jeszcze droższe. Spóźniona 3 minuty zadzwoniłam do niego domofonem. On wyszedł z domu ubrany tak nie codziennie. Za taki widok też połowa szkoły mogła by zabić już drugi raz. Miał zwykły czarny t-shirt oraz szare troszkę przylegające do ciała dresy. Oby mi krew z nosa nie poleciała. Otworzył mi furtkę kluczem i wpuścił na jego teren.

Romans z nauczycielem ~ Levi x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz