Rozdział 13

120 7 4
                                    

Sara pov.

Następnego dnia przyszłam do szkoły w słabym humorze. Miałam biologię dzisiaj przez co bałam się iść na nią.

- Mamo zawieziesz mnie do szkoły?! - krzyknęłam do mamy.

- Mogę cię zawieźć ale z powrotem jeszcze się zadzwonimy bo nie wiem czy mnie z pracy wypuszczą. - powiedziała mama mieszając zupę w garze.

Po dwóch godzinach byłam pod szkołą. Nie pamiętałam pierwszej lekcji więc po prostu poszłam do sali. W środku była cała moja klasa oraz... nauczyciel biologii.

Spojrzałam na niego a on na mnie ale potem szybko odwrócił wzrok.

- Hej Rinn! - Podbiegłam do mojej przyjaciółki.

- Hejka! Jak tam z twoim chłopakiem? - zapytała.

- Nie ma już go. - powiedziałam z wymuszonym uśmiechem.

- Przykro mi.

- Nie ma za co. To był jak się okazało tylko przelotni romans. - na to już nie odpowiedziała ponieważ lekcja się zaczęła.

- Zapiszcie sobie temat lekcji czyli Budowa i funkcje komórki. Rodzaje komórek. - zapisał temat na tablicy.

Mężczyzna zaczął omawiać temat ze znudzeniem i zaczął dawać ciekawostki. Nic specjalnego. Była normalna i nuda lekcja puki nie wypowiedział zdania którego najbardziej na świecie nie chciałam słyszeć, od którego się powstrzymywał jak był ze mną.

- Na stronie 85 macie zadania z tego tematu. Macie 20 minut a jak skończycie to wam te wypociny ocenię.

Zobaczyłam te zadania i aż mnie ukuło w sercu. Ja nie ogarniałam po jakim języku to jest napisane. Dobra zobaczymy jakie to zadania. Pierszego nie ogarniam. Drugiego nie tknę nawet bo za długie a trzecie można sobie wsadzić w dupe. Dobra więc robię tylko pierwsze. Postanowione. Wyjaśnij, dlaczego duże rozmiary komórek ograniczają wydajny transport substancji w ich obrębie. Zaczęłam szybko szukać odpowiedzi w książce ale jak zwykle nie mogłam niczego znaleźć w tej księdze biologicznych czarów. Nagle wpadłam na pomysł z internetem. Spojrzałam na nauczyciela, który... wpatrywał się we mnie jak w obrazek z nagą Petrą. Chciałam odwrócić wzrok ale nie mogłam co oznaczało że internet też mi nie pomoże. Jestem w czarnej dupie. Nawet do Rinn nie mogę zajrzeć bo ten koleś mi się na ryj lampi. Po pięciu minutach szukania znalazłam odpowiedź na jedno z trzech pytań. Tak się ucieszyłam że może jedynki kolejnej nie będzie że aż pisnęłam. Wszyscy się na mnie spojrzeli a ja tylko przeprosiłam.

- Może nam pani powiedzieć co panią tak cieszy? - oczywiście musiał się wtrącić.

- Nie nic nic. Znalazłam odpowiedź. - powiedziałam z małą pogardą.

Zaczęłam przepisywać odpowiedź i tak sobie pomyślałam czy by nie zobaczyć zadania trzeciego. Wymień dwa podobieństwa i dwie różnice w budowie komórek prokariotycznej i eukariotycznej. W sumie mam jeszcze jakieś 10 minut to mogę spróbować. Znowu zaczęła szukać w podręczniku odpowiedzi i po kolejnych 5 minutach ją znalazłam. Nie byłam pewna czy to o to chodziło ponieważ nawet nie wiedziałam co to są te komórki i nawet jak wyglądają. Nareszcie skończyłam. Pomyliłam się, jednak zadanie drugie można sobie wsadzić w dupę.

- Koniec czasu! - powiedział Levi.

Oddałam mu mój zeszyt i szybko wyszłam z sali aby tylko nie musieć zostać po coś po lekcjach.

- Ej Sara! - krzykną do mnie Mike.

- tak?

- Czemu cię nie było na spotkaniu? Czekałem na ciebie.

- Bo mi coś wypadło...

- Mogłaś mi napisać.

- Nie mogłam.

- Słuchaj bo jak cię jebne to... - chciał mnie uderzyć ale ktoś go zatrzymał.

- Do gabinetu dyrektora smarkaczu. - powiedział jak się potem okazało Levi. Mike poszedł do dyrka a ja tam zostałam z nim. - Nic ci nie jest?

- Jak widać nic. Muszę iść.

- Nie zbywaj mnie tak. Wydaję mi się że musimy pogadać.

- Ja już ci powiedziałam to co chciałam.

- Ale ja nie.

- No to słucham. Co takiego cię wytłumaczy z tamtej sytuacji?

- Ja z nią niczego nie zrobiłem. Najpierw to ona się do mnie dobierała a potem prosiła mnie abym jej pomógł bo tablica w jednej sali odpadała i dlatego byłem rozczochrany. Nawet nie wiesz jakie to ciężkie.

- Wiesz co Levi? Mnie to po prostu przerasta... ja się tak denerwuję gdy tylko widzę tą starą jędzę obok ciebie a co dopiero dobierającą się do ciebie. I te jej ugryzienia komarów zamiast normalnych cycków.

- Sara, ja nie chcę z tobą kończyć tego związku.

- Ja też nie ale co my mamy zrobić? Jeśli nas przyłapią to ty pójdziesz siedzieć a ja? Ja nie wiem co się ze mną stanie. Moja mama, mój tata, przyjaciele... wszyscy będą mnie oceniać.

- To co robimy? Kocham cię.

- Chyba musimy przerwać ten romans.

- Wiesz co, teraz to więzienie nie brzmi tak źle. - zaśmiałam się lekko na ten tekst.

- Levi, chyba łatwiej będzie jak zmienię szkołę. Nie będziemy się widywać i dzięki temu aż tak nie będzie źle.

- Przestań. Nie obchodzi mnie co się ze mną stanie! Kocham cię i nawet pierdolone psy nas nie rozdzielą.

- Levi, to jest trudne. - kobaltowooki wstał z miejsca i złapał mnie za nadgarstki dzięki temu pomógł mi wstać.

- Za 10 minut widzimy się pod szkołą. Spakuj się a ja cię usprawiedliwię. - powiedział odchodząc ode mnie. Tak też zrobiłam.

- Sara, gdzie ty idziesz? - zapytała Rinn.

- Napiszę ci potem dobrze?

- okej. Pa.

- Pa.

Miałam 5 minut więc biegłam bo wiem jak bardzo Levi nie lubi spóźnień. Jakoś to przeżyje. Dotarłam na miejsce minutę później.

- Spóźnienie. - powiedział.

- To jest strasznie daleka i męcząca droga.

- To tylko pare schodów.

- Oj już cicho. Czemu chciałeś abym wyszła.

- Wsiadaj do samochodu jedziemy do mnie. - wziął mój plecak i wsadził do bagażnika. Jechaliśmy tak w ciszy i wyraźnie widziałam że Levi był czymś zdenerwowany. Ale nie był zły... czymś się przejmował. Byłam tego ciekawa. Gdy dojechaliśmy na miejsce. Levi wahał się czy wysiąść z samochodu ale ostatecznie wyszedł.

~<>~
Sorrki że tak długo

Romans z nauczycielem ~ Levi x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz