Rozdział piętnasty - tortury czasu

16.2K 994 5K
                                    


Wilbur Soot o szóstej rano wysłał George'owi SMS-a z prośbą o pomoc.

Wilbur: Witaj, George. Przepraszam, że ten tekst dotarł do ciebie tak wcześnie rano, ale chciałbym prosić o przysługę. Czy jesteś dziś zajęty?

George: Nie ma problemu, i tak obudziłem się wcześnie, ale nie mam żadnych planów, o ile mi wiadomo.

George był ciekaw, co to za przysługa. Myślał, że to może być zaproszenie na coś w pierwszej chwili, ale z półpoważnego tonu Wilbura wiedział, że to nie to.

Wilbur: Dobrze radzisz sobie z dziećmi?

George: Chyba nie jestem straszny. Dlaczego?

Wilbur: Czy mógłbyś popilnować Tommy'ego? Wiem, że może być trudny, ale moja rodzina i ja znaleźliśmy się w pewnym nagłym wypadku i wszyscy dorośli są potrzebni.

George: Czy wszystko w porządku? Również tak, mogę popilnować Tommy'ego.

Wilbur: Będę szczery, nie jestem pewien. Dużo się teraz dzieje, wziąłem urlop, a Techno nawet zamknął swój sklep na resztę tygodnia. Wszyscy mamy tylko nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Dziękujemy za troskę, doceniamy to.

George: Nie ma sprawy.

George:Mam nadzieję, że wszystko się ułoży, cokolwiek się dzieje, ale tak czy inaczej, chcesz przyprowadzić Tommy'ego tutaj? czy mam iść do was?

Wilbur: Czy to w porządku, jeśli przyjdziesz do nas? Łatwiej się nim zająć, gdy ma zabawki i nie przeszkadza ci. Wszystkie rzeczy, które muszą go bawić, są tutaj.

George: Tak, brzmi dobrze. Mogę tam być za godzinę?

Wilbur: Jasne. Jeszcze raz dziękuję, zdecydowanie jesteśmy ci to winni.

George podłączył swój telefon, a sam poszedł do kuchni, żeby zrobić sobie miskę płatków (ponieważ była najszybsza do zrobienia i zjedzenia). Potem pospiesznie umył twarz i przebrał się z piżamy. Skończywszy szybciej niż się spodziewał, zapytał Wilbura, czy mógłby przyjść wcześniej niż planował. Wilbur odparł, że to w sumie wygodne, bo on, Niki i Techno wkrótce wyjeżdżają.

Znalezienie ich domu w okolicy zajęło kilka skrętów i prób, ale gdy George zauważył numer namalowany na krawężniku, zaparkował na poboczu drogi, zanim zamknął samochód i zapukał do drzwi.

Dom był pięknie udekorowany na zewnątrz, z dachem wyłożonym wiszącymi kwiatami, białym łukami na ścieżce do drzwi i wisiorkami wiatrowymi, które śpiewały razem, na ostatni ciepły letni wiatr.

Drzwi przed nim otworzyły się, ukazując Niki. "George!" Uściskała go, zaskakując go, "Przepraszam, że to było tak w ostatniej chwili."

George przypadkowo upuścił klucze i pochylił się, żeby je podnieść, zanim spojrzał na Niki ponownie, "Nie, nie. Ostatnio byłaś dla mnie wspaniałym towarzystwem i to jest coś, co czuję, że jestem ci winien."

"Och nie bądź głupi," uśmiechnęła się Niki, "nie jesteś nam nic winien za przyjaźń."

Wilbur wszedł za nią, niosąc mały plecak z rzeczami. Jego oczy wyglądały przerażająco. Były workowate i ciemne, a ilość godzin, które przespał poprzedniej nocy, można było określić tylko po jego twarzy. "George, dobrze cię widzieć." Przywitał się, poklepując go po ramieniu, "Dziękuję za tak wczesne przybycie. Tommy jest teraz w swojej sypialni, jeszcze śpi. Obudzi się za jakieś dziesięć minut."

Flowers from 1970 || Dreamnotfound ||TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz