Rozdział dziewiąty - szkic

14.8K 815 1.3K
                                    


Dream zadzwonił do George'a, żeby sprawdzić, co u niego, a zanim odebrał, minęło kilka dzwonków.

"Halo, Dream."

"George." Uśmiechnął się, "Przepraszam, że nie mogłem zadzwonić wczoraj, dzieci, które trenuję miały mecz i byłem dosyć zajęty"

George był zdezorientowany, dopóki nie przypomniał sobie, że Dream trenował baseball, "Jak było? Czy wygrałeś?"

Dream roześmiał się serdecznie, "Szczerze mówiąc to była naprawdę kiepska przegrana." Przyznał, "Oni są dość młodzi i nie przyjęli tego dobrze. Jeden z nich rzucił sodą w zawodnika z przeciwnej drużyny i to spowodowało trochę kłopotów między mną a rodzicami."

George wyobraził sobie, jak Dream próbuje wytłumaczyć się rodzicom z poczuciem winy, rozbawiło go to, "I co się stało?"

Dream jęknął, "Grozili, że mnie zwolnią. Oskarżyli mnie o to, że to ja kazałem dzieciakowi rzucić sodę. Byłem coraz bardziej zdenerwowany, kiedy jeden z graczy podszedł do mnie i powiedział, że dzieciak został sprowokowany do rzucenia sodą, bo rywalizująca drużyna nazwała go kaczonogim i rzuciła w niego orzeszkami."

George zaśmiał się, otwierając mikrofalówkę w swoim pokoju i wrzucając do środka torebkę z błyskawicznym popcornem,

"Co zrobili z drużyną rywali?"

Dream westchnął, "Nic. W ogóle nie mieli kłopotów, ale mój dzieciak został zawieszony".

"To dość niesprawiedliwe." George zmarszczył brwi, opierając się o biurko i bawiąc się paznokciami.

Dream zamilkł na chwilę, "Tak, ale i tak będę z nim pracował prywatnie, żeby mógł ćwiczyć i nie był po prostu rzucany na głęboką wodę gdy wróci."

George uśmiechnął się, wydawał się naprawdę dbać o dzieci w drużynie, co przypomniało mu o jego sytuacji z Wilburem i jego rodziną dzień wcześniej. "To miłe z twojej strony, Dream. Ja też miałem zabawne spotkanie z dziećmi."

"Och naprawdę?" Dream brzmiał zaintrygowany, "Co się stało?"

Mikrofalówka piknęła i George włożył telefon między policzek a ramię, gdy ją otworzył i chwycił torebkę z popcornem, "Cóż, miałem problem z zasadzeniem twoich kwiatów." Poparzył sobie palce i zdecydował, że łatwiej będzie go otworzyć , ściskając rogi torby.

"-i człowiek o imieniu Wilbur przyszedł mi pomóc, a potem poznałem jego rodzinę."

"Wilbur." Dream pomyślał: "To całkiem ładne imię". Zapisał je na karteczce samoprzylepnej, zanim zwrócił się do telefonu, "Co się stało z jego rodziną?"

George chichotał na wspomnienie, "Jego dzieciak był przezabawny. Walczył z przyjacielem o płytę więc żona Wilbura wezwała jego wujka, żeby przestraszył się go i przeprosił".

"Co za ciekawy sposób wychowania," mruknął Dream, "czy to zadziałało?".

"Chłopak szlochał i praktycznie błagał o przebaczenie". George roześmiał się, zanim zjadł trochę popcornu i rozwalił się na krzesło.

"Żujesz dość głośno." Dream powiedział George'owi, a George natychmiast przestał, co rozbawiło Dream'a jeszcze bardziej.

George przełknął, "Przepraszam, zapomniałem, jak głośno to brzmi przez telefon".

Dream potrząsnął głową, "Nie, to jest urocze." Powiedział, jakby impulsywnie, ale zgodnie z prawdą.

George był tym zaskoczony, "Wyobrażam sobie, że jest to trochę irytujące, ale i tak dziękuję." To było wszystko, co mógł powiedzieć.

Flowers from 1970 || Dreamnotfound ||TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz