Gdy podjechałam pod dom musiałam stanąć na ulicy, ponieważ cały podjazd był zajęty przez duże, ciemne samochody. Chyba ktoś jeszcze odwiedził ojca. Weszłam do domu i od razu usłyszałam głos szefa z innej mafii.
-...wczoraj DEA złapało jednego z moich ludzi. Gdzieś te psy mają wtykę...- Stwierdził wściekły mężczyzna. Podeszłam bliżej i stanęłam za drzwiami.
-Sugerujesz, że jeden z moich ludzi, to pies z DEA?- Zaśmiał się ojciec.
-Nic nie sugeruję, ale jeśli wpadnę przez ciebie Cabez, to gorzko pożałujesz.- Stwierdził mężczyzna.
-Gwarantuję na własną rodzinę, że moim pracownikom można ufać.- Orzekł ojciec.
-To się jeszcze okaże.- Odparł mężczyzna. Nagle drzwi się rozsunęły. Odskoczyłam do tyłu.
-A to musi być twoja najstarsza córka.- Stwierdził Meksykańczyk uśmiechnąć się do mnie szeroko. Również odpowiedziałam uśmiechem.
-Elena, miło mi.- Przedstawiłam się i kiwnęłam głową.
-Tak...- Westchnął ojciec spoglądając na mnie.
-W takim razie, do widzenia przyjacielu i oby okazało się, że masz rację. Chłopcy idziemy!- Krzyknął kierując się do wyjścia, a z salonu wyszło kilku uzbrojonych mężczyzn. Po chwili wszyscy odjechali.
-Eleno, proszę, zamknij drzwi.- Stwierdził ojciec wchodząc do salonu. Weszłam za nim i zamknęłam drzwi.
-O co ci chodzi?- Spytałam zmęczona.
-Mi? Chyba zapomniałaś gdzie jest twoje miejsce! Zdradziłaś własną rodzinę, wybierając tego robaka... Jakby tego było mało podsłuchujesz mnie! A wiesz, że nie cierpię tego!- Krzyknął.
-Zamknij się!- Krzyknęłam. Miałam go dość. Niespodziewanie ojciec zamachnął się i uderzył mnie mocno w policzek. Spojrzałam w jego bezduszne czarne oczy.
-Niech tylko matka się dowie...- Zaczęłam mówić.
-Ona nie ma tu nic do gadania, jak i ty.- Powiedział spokojnie.
-Jesteś okropny!- Wybuchłam płaczem.
-Masz się już nigdy więcej nie spotykać z Pascalem. Jeśli zobaczę was razem połamie mu ręce i nogi, a ty będziesz na to patrzeć.- Stwierdził siadając na kanapie z szklanką whiskey. Bez słowa ruszyłam biegiem do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi i osunęłam się po nich na podłogę. Następnie
skuliłam się i zaczęłam płakać, jak mała dziewczynka. Do końca dnia nie wychodziłam z pokoju. Nie miałam ochoty nic jeść i było mi niedobrze na myśl, że posiadam takiego ojca. Wykąpałam się i położyłam spać, żeby choć na noc zapomnieć o tej sytuacji.Pov. Pascal
Cały wieczór myślałem o Elenie. Miałem złe przeczucie, że jej ojciec będzie wściekły na nią za to, że skłamała, że jesteśmy parą. Moje rozterki przerwał telefon, od porucznika. Coś musi być naprawdę ważne, że dzwoni o tak później godzinie.
-Dobry wieczór poruczniku.- Odebrałem telefon.
-Witaj Agencie Pascal. Musisz jak najszybciej się spakować i wrócić do Nowego Yorku. Twój czas w Los Angeles już się skończył. Kartel z Sinaloii wie już o tobie. To kwestia kilku godzin, jak po ciebie przyjadą. Na twoim miejscu pospieszył bym się. Będziemy na ciebie czekać. Powodzenia.-
-Rozumiem poruczniku. Dowidzenia.- Stwierdziłem i rozłączyłem się. Od razu zerwałem się z kanapy i zacząłem pakować najpotrzebniejsze ubrania, jedzenie i oszczędności. Wyjąłem zapasowe pistolety i włożyłem za pasek. Wrzuciłem torby do samochodu i po mimo potłuczonego ramienia musiałem kierować. Ruszyłem drogą na wschód. Ale przecież nie mogę tak zostawić Eleny. Kartel z Sinaloii domyślił się, że Cabez zatrudniał Agenta DEA i napewno już jadą się zemścić na całej rodzinie, co oznacza, że również na Elenie i dziewczynkach. Najpier je zgwałcą, a później zamordują, nie mogę na to pozwolić. Zawróciłem na ręcznym i wcisnąłem gaz do dechy, aby dotrzeć przed wrogim kartelem. Wjechałem na trawę. Wysiadłem i ruszyłem biegiem do domu. Drzwi były zamknięte. Cholera. Po chwili zauważyłem otwarte okno, od pokoju Eleny. Podskoczyłem, złapałem się daszku i zaparłem nogami. Następnie podciągnąłem i wszedłem na dach od garażu. Okno Eleny było nieco wyżej. Zacząłem pukać i wołać ją cicho.
-Elena. Elena...-Pov. Elena
Obudziło mnie stukanie do szyby. Ktoś wołał moje imię. W pierwszej chwili myślałam, że wydawało mi się, lecz później zobaczyłam za oknem postać Pascala. Wstałam i zmarszczyłam brwi. Co on tu robi? Podeszłam do okna i otworzyłam je szerzej.
-Nie możesz tu przychodzić, bo ojciec połamie ci nogi.- Powiedziałam łamiącym się głosem.
Mężczyzna wszedł do środka.
-Niech tylko spróbuje. Musimy uciekać, kartel z Sinaloii już tu jedzie...- Zaczął mówić otrzepując się. Następnie podniósł wzrok na mnie i zaczął mi się przyglądać.
-Co się stało?- Spytał i chwycił mnie za policzek. Z oczu zaczęły lecieć mi łzy.
-Ojciec, uderzył mnie.- Orzekłam krótko i wtuliłam się w mężczyznę. Przyjaciel niepewnie otulił mnie swoimi ramionami.
-Jestem przy tobie. Już nic ci się nie stanie, ale musimy uciekać.- Szepnął.
-Dlaczego?- Spytałam spoglądając mu prosto w oczy. Brązowooki wierzchem dłoni otarł mi łzy.
-Kartel z Sinaloii podejrzewa, że twój ojciec ma wtykę. Jadą się zemścić. Zostań tu. Idę po Alice i Pili.- Orzekł. Wyjęłam spakowany już plecak spod łóżka. Chwyciłam pistolet, który kiedyś dostałam od Pascala i byłam gotowa. Ci ludzie z kartelu powinni zabić ojca, a nie nas. Nagle usłyszałam jak drzwi się otwierają. Wyszłam na korytarz i wyjrzałam przez balustradę. Do domu, po cichu weszli mężczyźni z wyciągniętymi pistoletami. Szybko cofnęłam się do swojego pokoju i schowałam za drzwiami. Starałam się być bardzo cicho, ale słyszałam, że serce wali mi jak dzwon. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji i strasznie się stresowałam. Po policzku spłynęła mi pojedyncza łza. Gdzieś w głębi wierzę, że Pascal nas uratuje. Zawsze wyciągał mnie z bagna i wszystko potrafił naprawić.CDN
Dobry człowieku pamiętaj o gwiazdce 👉🏻⭐️
CZYTASZ
Bodyguard
ActionMłoda Elena jest córka szefa mafii w Los Angeles. Jej ojciec sprzedaje narkotyki i broń. Dla bezpieczeństwa córki ojciec przydziela dla niej ochroniarza, którego z czasem z dziewczyną zaczyna łączyć bliższa więź. Pewnego dnia mafia z którą konkuruje...