Dwaj napastnicy weszli do sypialni rodziców, a reszta skierowała się do pokoju dziewczynek i jeden mężczyzna do mojego. Gdy chciał wejść, wyskoczyłam za drzwi i go zastrzeliłam. W tym samym momencie zaczęła się strzelanina. Wychyliłam się na korytarz i zaczęłam strzelać. Nagle na korytarz wybiegł Pascal, z przerażoną Alice na rękach. Następnie wleciał do mojego pokoju stawiając dziewczynkę na ziemi.
-Przykro mi. Tylko ją udało mi się uratować.- Stwierdził. Kiwnęłam tylko głową, ze łzami w oczach.
-Są na górze.- Krzyknął jeden z nich i po schodach, w naszą stronę zaczęli wbiegać mężczyźni.
-Musicie uciekać oknem. Będę was osłaniał.- Orzekł Pascal wyjmując drugi pistolet. Następnie wychylił się i zaczął strzelać, lecz nie dawał rady. Było ich za dużo.
-Alice, musisz uciekać, biegnij i nie zatrzymuj się. Ja muszę pomóc Pascalowi.- Orzekłam próbując powstrzymać łzy. Dziewczynka przytuliła mnie mocno i wyszła przez okno. Następnie zeskoczyła z dachu. Podniosłam pistolet i stanęłam obok mężczyzny.
-Uciekaj!- Krzyknął.
-Jest ich za dużo muszę ci pomóc!- Stwierdziłam strzelając.
-Chciałem abyście zyskali na czasie. Miałem zginąć tu sam, ale teraz zginiemy oboje!- Krzyknął wściekły. W tym momencie przypomniało mi się, że mam schowane alkohole w szafce. W końcu moje pijaństwo na coś się przyda. Mogę zrobić koktajl Mołotowa. Wyjęłam dwie wódki. Oderwałam od swojej halki dwie szmatki i wsadziłam do środka butelek. Następnie wyjęłam Pascalowi zapalniczkę z kieszeni i podpaliłam szmatkę.
-Odsuń się!- Krzyknęłam i rzuciłam jedną butelkę na schody. Następnie odciągnęłam mężczyznę do okna i rzuciłam drugą butelkę w drzwi, żeby mężczyźni nie weszli do pokoju. Nagle Pascal wypchnął mnie przez okno. Sam ledwo zdążył wyskoczyć. Wszystko wybuchło. Gorące powietrze zepchnęło nas na ziemię. Spadliśmy oboje. Ledwo mogłam oddychać. Podparłam się i powoli wstałam, łapczywie oddychając. Spojrzałam w górę. Cała willa się paliła. Następnie rozejrzałam się i zauważyłam, kilka metrów dalej, martwe ciało Alice.
-Nie, nie, to nie może być prawda...- Mówiłam do siebie podchodząc do ciała. Następnie uklękłam i chwyciłam ją, za lekko ciepłą dłoń.
Nie zdążyła uciec. Miała dziurę po kuli, po między oczami. W tym momencie wybuchłam płaczem. Miałam ochotę umrzeć wraz z siostrą. Z całej mojej rodziny najbardziej ją kochałam. Nagle podjechał Pascal.
-Wsiadaj!- Krzyknął, lecz wszystko słyszałam jakbym była pod wodą. Nie dopuszczałam do siebie tego co się właśnie stało.
-Chcę z nią umrzeć...- Stwierdziłam zachrypniętym głosem, bardziej do siebie. Mężczyzna bez słowa wciągnął mnie do samochodu, zamknął drzwi i odjechał z piskiem opon. Leżałam skulona na tylnej kanapie i nie mogłam przestać płakać. W jednej chwili straciłam całą rodzinę.
-Przykryj się tym.- Stwierdził i rzucił mi swoją skórzaną kurtkę. Podniosłam się do siadu i założyłam kurtkę mężczyzny. Gdy założyłam ją poczułam się nieco bezpieczniej, ale nic nie wymiarze mi z przed oczu tego okropnego widoku. Następnie przecisnęłam się po między siedzeniami. Przeszłam do przodu i usiadłam obok Pascala, który przyspieszył. Raczej już nigdy nie wrócę do Los Angeles.
-Gdzie jedziemy?- Spytałam wycierając mokry nos w rękaw.
-Do Nowego Jorku.- Orzekł zmęczonym głosem.
-Dlaczego do Nowego Jorku? Złapie nas tam policja, lepiej do Meksyku.- Orzekłam.
-Policja nic nam nie zrobi. A po przekroczeniu granicy z Meksykiem od razu rozstrzelali by nas.- Odparł.
-Skąd wiesz, ze policja nic nam nie zrobi... i skąd wiedziałeś, że kartel z Sinaloii po nas jedzie?- Zmarszczyłam brwi.
-Uspokój się i odpocznij...- Zaczął się wykręcać. W tym momencie wszystko zaczęło łączyć się w całość.
-Jesteś psem.- Stwierdziłam. Mężczyzna wogóle się nie odzywał. Po chwili wszystkiego się domyśliłam.
-To ty jesteś tym Agentem z DEA! Dali ci znać, że kartel cię szuka, ale było ci szkoda mnie i dziewczynek, że najpier zabiją nas!- Krzyknęłam wściekła uderzając resztkami sił w ramię Pascala.
-Nie bij mnie...- Odparł.
-Przez ciebie nie mam rodziny!- Krzyknęłam dusząc się własnymi łzami.
-Zamknij się!- Krzyknął spoglądając na mnie przelotnie. Nie wytrzymam z nim dłużej. Muszę z tond uciec.
-Zatrzymaj się!...Zatrzymaj auto!- Wrzasnęłam szarpiąc za drzwi. Byliśmy w środku lasu. Pascal zjechał w leśną dróżkę i gwałtownie się zatrzymał. W tym samym momencie odblokowałam drzwi, wysiadałam i ruszyłam biegiem w środek lasu. Biegłam ile sił w nogach, ignorując przeszywający ból w całym ciele.
-Hej!- Krzyknął i ruszył za mną. Niestety mężczyzna mnie doganiał. Nagle chwycił mnie, mocno za biodra i przerzucił sobie przez ramie. Pisnęłam i próbowałam się wyrwać, lecz Pascal był silniejszy. Po chwili opadłam na jego plecy, poddając się. Mężczyzna chwycił mnie wysoko, za gołe uda. Miał bardzo ciepłe dłonie. W brzuchu poczułam jakby motylki.
-Uratowałem ci życie i próbowałem uratować twoim siostrom. To świadczy o tym, że nie jesteś mi obojętna i nie pozwolę, żebyś uciekła, albo zginęła... Poza tym nikt oprócz mnie cię nie obroni, przed wrogim kartelem.- Stwierdził zachrypniętym głosem. Pascal ma rację. Uciekając od niego nie pomogę sobie, a poza tym on jedyny został mi na tym cholernym świcie.
-Chciałem je uratować... Alice i Pili. Oddał bym za nie życie, żebyś była z nimi bezpieczna...- Nagle jego głos zaczął się łamać. Mężczyzna znów chwycił mnie w pasie i postawił na ziemi. Spojrzałam mu prosto w oczy. W blasku księżyca były o wiele ciemniejsze, niż w promieniach słońca. Po policzku spłynęła mi pojedyncza łza. Bez słowa przytuliłam go, wycierając mokre oczy w jego koszule. Mężczyzna jeszcze mocniej oddał uścisk.
-Wiem, jesteś dobrym człowiekiem.- Szepnęłam.
-W Nowym Jorku nic nie będzie nam grozić. Mam tam mieszkanie. Będziesz mogła dokończyć naukę. Twój ojciec ani inny kartel już cię nie skrzywdzi.- Stwierdził. Odsunęłam się lekko i chwyciłam twarz mężczyzny w dłonie.
-Będzie dobrze, ale teraz musimy uciekać.- Stwierdziłam cicho.CDN
Dobry człowieku pamiętaj o gwiazdce 👉🏻⭐️
CZYTASZ
Bodyguard
ActionMłoda Elena jest córka szefa mafii w Los Angeles. Jej ojciec sprzedaje narkotyki i broń. Dla bezpieczeństwa córki ojciec przydziela dla niej ochroniarza, którego z czasem z dziewczyną zaczyna łączyć bliższa więź. Pewnego dnia mafia z którą konkuruje...