**•̩̩͙✩•̩̩͙*˚ ˚*•̩̩͙✩•̩̩͙*˚***•̩̩͙✩•̩̩͙*˚ ˚*•̩̩͙✩•̩̩͙*˚*
Natalié spotkała się z Luką około dziesiątej rano. Na dworze było już ciepło, a z każdą kolejną godziną miało być coraz goręcej. Blondyn popatrzył na dziewczynę, która mimo nadchodzącego skwaru nadal nie zrezygnowała ze swojej górnej części garderoby pod postacią sweterka. Rękawy sięgały jej do połowy dłoni, szczelnie zakrywając jej ręce, ramiona oraz dekolt.
Luka nie znał jeszcze do końca całej okolicy miasteczka, a tą drogą, którą oboje obecnie szli w ogóle nie rozpoznawał. Chodnik prowadzący do uliczki pojedynczych domów, minęli tylko jeden sklep spożywczy, a po drugiej stronie ulicy znajdował się sklep z używanymi rzeczami.
Opustoszała okolica i niezbyt ruchliwa droga kryła prawdę na samym końcu, tuż za niewielką górką, za którą znajdowało się miejsce jakiego blondyn się kompletnie nie spodziewał.
Natalié minęła żelazną bramę prowadzącą do otoczonej murem przestrzeni i szybkim krokiem zaczęła szukać tej właściwej alejki. Nie musiała nawet patrzeć. Odnalazła by to miejsce również z zamkniętymi oczami, ponieważ tak często tutaj przychodziła.
Luka przystanął na moment i z lekko uchylonymi ustami przyglądał się dziewczynie, która zaczęła mijać poszczególne nagrobki szukając tego właściwego. Blondyn zaczął rozmyślać na temat jej rodziny, ale z tego co wiedział była ona jedynaczką. Jej rodzice również żyli. Pomyślał przez chwilę o jej dziadkach, ale to wydało mu się mało prawdopodobne.
Chcąc się przekonać, pełen niepewności dołączył do Natalié, która uśmiechając się stanęła naprzeciwko jednego z grobów. Kiedy poczuła, że Luka przyszedł do niej zaśmiała się cichutko i poklepała dłonią płytę nagrobka kucając przy nim.
— Pobudka! Wstawaj, ile można tak leżeć? — uśmiechnęła się jeszcze szerzej, a w głębi serca poczuła, że chciała położyć się na granitowej płycie i przytulić drogą jej osobę. — Już po dziesiątej!
Szatynka z nerwów oraz poczucia totalnej pustki nie wiedziała jak miała się zachować w tej sytuacji. Luka również nie miał łatwego zadania. Sam również był zagubiony i sfrustrowany. Zdołał przeczytać jedynie imię i nazwisko spoczywającej tu osoby. Tak jak się spodziewał. Kompletnie go nie znał.
Hunter Sheen
Wysoki chłopak nabrał powietrza do płuc i z bólem serca spojrzał na Natalié, która usiadła przy grobie po turecku. Jej maleńka, drobna dłoń głaskała powierzchnię marmurowych zdobień.
Widok ten poważnie zaniepokoił Lukę, a sam nabrał tysiące obaw.
— Kim on jest? — zapytał niepewnie, czując w sobie strach.
Natalié spuściła na krótką chwilę swoje powieki, a uśmiech bezustannie jej towarzyszył, tak samo jak duma z jaką wypowiedziała kolejne krótkie zdanie :
— Moim chłopakiem — te dwa słowa wystarczyły, że twarz dziewczyny zalały łzy, a Luka poczuł jak jego serce pękło na pół. — Zmarł, jak sam widzisz, ponad rok temu.
Luka spuścił swoją głowę i nerwowo, podrapał się po karku starając się uspokoić. Natalié nadal płakała, od czasu do czasu ocierała łzy, które zastępowały następne słone kropelki. Blondyn był w szoku widząc grób Huntera, a informacja o tym, że nadal po jego śmierci dziewczyna uważała go za swojego chłopaka kompletnie go rozbiła. Nie miał pojęcia jak ona musiała się czuć. Doszedł tylko do jednego wniosku. Uznał, że sam był idiotą. Dopiero teraz to dostrzegł, że sam przeżywał, zasłaniając swe złe samopoczucie poważną depresją, a w rzeczywistości jego problemy były niczym w porównaniu do tych z jakimi zmagała się Natalié.
— Ty masz powód, aby czuć się źle... — szepnął, próbując się postawić na jej miejscu. Zalała go taka fala wstydu, że nie potrafił poradzić sobie samemu z presją innych.
— Każdy ma do tego prawo. Każdy z nas może wpaść w depresję z różnych powodów. Każdy z nas odczuwa coś silniej lub słabiej — powiedziała. — Być może ty mógłbyś wyjść z takiej sytuacji, pogodzić się ze śmiercią ukochanej osoby, ale ja... nie potrafię — dziewczyna zatrzymała swoją dłoń w jednym miejscu i biorąc długi wdech zaczęła mówić o chłopaku, bez którego nie potrafiła ruszyć naprzód. — On po prostu zasnął... W dniu pogrzebu byłam w tak wielkim szoku, że mało co z niego pamiętam. Widziałam przed oczami wspomnienia, które budowały naszą wspólną drogę. Od bycia graczami w jednej drużynie aż do chwili totalnego zakochania — wzruszyła ramionami tak szybko jak wspomnienia, które uleciały. — Parę dni po pogrzebie uznałam, że on nadal żyje tylko po prostu wyjechał na kilka dni i później wróci. Czekam. Czekam na ten moment. Czekam na niego — płacząc zaczęła mówić od rzeczy, zacisnęła mocniej swoje pięści, a bransoletka jaką miała na ręce zsunęła się bliżej dłoni.
Luka przetarł twarz otwartą dłonią i w jego sercu zaczęły zbierać się kolejne uczucia. Tym razem była to złość oraz zazdrość.
— Czemu nie możesz z uśmiechem go wspominać?
Minął już rok... Cholerny, długi rok?! - pomyślał Luka.
Natalié otarła łzy i spojrzała przez chwilę w oczy blondyna, któremu także zeszkliły się oczy.
— Bo nic w świecie bardziej mnie nie boli niż udawanie, że pogodziłam się z jego stratą — dziewczyna ponownie położyła dłoń na nagrobku i po raz pierwszy przed Luką podwinęła rękawy sweterka, a wtedy blondyn zobaczył okropne blizny na rękach Natalié.
Nieco starsze rany przeraziły go.
Dziewczyna nie chciała już ich dłużej ukrywać skoro Luka poznał przykrą prawdę o zakończeniu jej historii miłosnej. Nigdy ich nie widział. Nawet, gdy ze sobą spali to Natalié nie pozwalała mu zdejmować swojej bluzy czy sweterka. Napęczniała, jasna skóra, paskudne, szpecące blizny. Taki obraz ukrywała przez cały ten czas.
— Nigdy ci o tym nie mówiłam, ale mam zdiagnozowaną depresję, nawet przepisano mi leki antydepresyjne, ale... — przypomniała sobie o tych wszystkich wizytach u specjalistów, u których wylądowała po utracie chłopaka. —Prawdą jest to, że bez Huntera nie potrafię sobie poradzić.
Luka poczuł się wykorzystany. Jak zabawka mimo, że osoba o jakiej mówiła Natalié nie żyła to jednak traktowała go jak kogoś kto za chwilę miał do niej wrócić. Poczuł złość, naprawdę był zazdrosny, ale nie mógł powiedzieć tego, co myślał, ponieważ wczoraj wyznał słowa jakim teraz chciał zaprzeczyć... Niemniej jednak bolał go fakt, że mógł on przegrać z kimś kto nigdy już nie powróci do Natalié.
Blondyn zaciskał pięści i momentami zwalniał swój uścisk szukając odpowiednich słów jakie przecież nie istniały. Widział przed sobą zapłakaną, filigranową, oszpeconą dziewczynę, która widocznie straciła sens życia. Sądził, że głównym powodem był urwany kontakt z przyjaciółmi. Natalié często wspominała, że chciałaby powrócić do dzieciństwa. Beztroskich czasów gdzie nie musiała tyle cierpieć, a jedynymi przykrymi wspomnieniami były kłótnie z rodzicami. Poza nimi świat wydawał się piękny. Nie przeszkadzało jej, że była niższa od blatu stołu, nie narzekała, że gdy się przewróciła i zdarła kolano to wpadała w płacz. Tęskniła za życiem, w którym nie znała prawdziwego cierpienia i załamała się w momencie gdy spostrzegła jak okrutna była rzeczywistość. Zabrała jej wszystko na czym zależało jej najbardziej w świecie.
— Możesz wrócić sam? — zapytała, opuszczając rękawy sweterka nie chcąc dłużej powodować w nim współczucia. — Chcę zostać sama z Hunterem — odparła i nie musiała długo czekać na to, że Luka odejdzie.
Po prostu to zrobił. Odwrócił się na pięcie i odszedł.
***
Następny rozdział będzie takim specialem przed końcowymi częściami tej książki. Mam nadzieję, że zostaniecie do samego końca ❤
![](https://img.wattpad.com/cover/266340887-288-k670042.jpg)
CZYTASZ
Mrs&Mr Depression
Historia Corta**•̩̩͙✩•̩̩͙*˚ Luka zatraca się w samotności przebywając w niekończącym się tłumie Natalié stroni od ludzi tkwiąc samotnie we wspomnieniach minionego dzieciństwa˚*•̩̩͙✩•̩̩͙*˚* #autorskie Początek : 18.04.2021 Koniec : 13.05.2021