»»---->rozdział piąty

178 28 5
                                    

**•̩̩͙✩•̩̩͙*˚ ˚*•̩̩͙✩•̩̩͙*˚***•̩̩͙✩•̩̩͙*˚ ˚*•̩̩͙✩•̩̩͙*˚*




     Luka wiedział, że stąpał po cienkim lodzie jeśli chodziło o jakikolwiek pytania dotyczące przeszłości Natalié, ale nie mógł dłużej czekać na odpowiedzi. Poza tym dziewczyna spacerująca obok niego w przydużej, męskiej koszuli sama wyznała w jednym z liścików, że powie mu prawdę odnośnie chłopaka z jakim minęli się w tym samym parku, w którym przebywali teraz.

     Szatynka znała tę niezręczną ciszę aż za dobrze. Mogłaby dać sobie rękę uciąć, że Lukę trapiły myśli dotyczące Adama - chłopaka, z którym kiedyś miała bardzo dobry kontakt.

     Natalié nie chciała zaczynać rozmowy od banałów. Smutnych kwestii związanych z Adamem. Miała zupełnie inny plan na to, aby oboje stali się słuchaczami, jak i rozmówcami. Nie zależało jej na monologu, który zwykle wygłaszano na sesjach z psychologiem. Nie była temu przeciwna, niemniej jednak nie potrafiła zaufać nie znając drugiej osoby. Zdecydowana większość ufała, potrafiła się przełamać pisząc po nocach z nieznajomymi, ale Natalié to nie odpowiadało. Okładki książek ją nie interesowały, treść także nie, lecz to co znajdowało się między wierszami.

     — Od czego to się zaczęło u ciebie?

     Luka zastanowił się przez chwilę co miała na myśli Natalié i wolał dopytać, choć spodziewał się jaka odpowiedż padnie z jej ust :

     — Co takiego?

     Filigranowa dziewczyna ze związanymi jak zwykle włosami w niechlujny koński ogon wzruszyła ramionami.

      — Depresja. Czy masz jakiś pomysł na to jak mogła się ona zacząć? Co jest przyczyną?

     Blondyn zwolnił swój chód, szukając w głowie czegoś co mogłoby zaskoczyć Natalié, lecz nie w tym tkwił cały morał. Nie chodziło tu o opowiedzenie depresyjnej historii, która przebiłaby tą smutną drugiej osoby. W mówieniu o problemach liczyła się szczerość. Tym właśnie chciał się podzielić z nią Luka.

     — Odkrywcze to nie będzie, ale zaczął mnie przytłaczać fakt, że... każdy ma mnie za kogoś kogo można ograniczać.

     Dziewczyna podniosła głowę wyżej i spojrzała na profil blondyna, którego jedno pasemko grzywki zapodziało się w okolicy brwi.

     — Nie mogę się zdenerwować. Nie mogę odmawiać. Nie mogę przestać się dobrze uczyć, pozwolić na głupią jedynkę... Nie mogę zrobić czegoś niestosownego czego będę żałował. Nie mogę, ponieważ... — chłopak uchylił usta, a pustka w jego spojrzeniu stała się bardziej widoczna. — ... wtedy wszystko co kocham może się zmienić — Luka robił dłuższe przerwy między swoją wypowiedzią, kompletnie zatracając się we własnym bólu, a Natalié słuchała go w ciszy. — Co jeśli rodzice będą mi wypominać moje zachowanie? Co jeśli trener znajdzie kogoś innego na moje miejsce w drużynie? Co jeśli kogoś innego pochwalą za osiągnięcia, w którym to ja byłem specem? To głupie, ale... takie są moje prawdziwe myśli. Nie powinienem w ogóle wypowiadać takich rzeczy, narzekać skoro tak naprawdę nie mam na co. Mam dwie siostry, oboje rodziców, którzy dali mi perspektywy, dali wybór i dali także wszystko z siebie, aby być najlepsi. Wstyd mi... Wstyd mi za to, że choruję na chorobę, na którą nie zasługuje... Nie mam takich problemów jak ty czy... osoby jakie tnął się po nocach i zasypiają z przemęczenia od łez. Ja tak nie robię, ja tylko... nie rozumiem dlaczego muszę być tak niewdzięczny losowi? Chyba bardziej ta niewiedza wpędza mnie w uczucie pełne pustki.

     Luka zmienił się w tym momencie. Wszystkie emocje ujrzały światło dzienne. Pomimo, że na dworze było słonecznie to jego posmutniała i oblana wstydem twarz nie pasowała do dzisiejszej pogody. Natalié zerknęła na chłopaka, a następnie na lśniące słońce porównując wszystko w jedno.

     Piękny dzień, każdy ma więcej energii i chęci do życia, lecz Luka znajdował się z dala od grona roześmianych twarzy. Tak samo było z jego uczuciami, które nie pasowały do obrazu idealnej rodziny oraz życia. Niekoniecznie coś musi być nie tak, aby poczuć się gorzej niż zwykle. Utrzymujący się długotrwały smutek także nie był powodem do doszukiwania się problemów na zewnątrz, lecz wewnątrz. Podświadomość tłumu napierającego z zewsząd Lukę. Powodowali w nim tak silny rodzaj stresu, który przeradzał się latami w ogromne poczucie winy. Nadszedł w końcu czas sądu. Chłopak nie potrafił już kontrolować siebie stojącego w centrum. Miał ochotę uciec i skryć się w gęstym tłumie. Pragnął by przestali patrzeć.

     — Ten chłopak, który nas wtedy minął to Adam — wyznała po chwili Natalié, która nie chciała pocieszać Luki.

     Nie dlatego, że nie obchodziły ją jego problemy, nie negowała ich i chciała tego samego ze strony licealisty. Sądziła, że różnego rodzaju przykre doświadczenia nie mogły szukać ukojenia u osób dotkniętych depresją. Tacy ludzie nie znali rozwiązania na odnalezienie szczęścia i wyjścia z trudnych sytuacji, gdyby tak było, nikt by nie chorował, każdy potrafiłby wyjść na prostą, żyjąc bez potrzeby filozoficznych myśli.

     — Byliśmy kiedyś przyjaciółmi — kontynuowała, wracając myślami do wspomnień sprzed lat. — Znamy się od dziecka. Tak samo jak z Annie i Kim — dziewczyna parsknęła śmiechem, czując jak ból zaczął miażdżyć jej klatkę piersiową. — Spójrz z jaką łatwością czas przemienił całą przyjaźń w jedno słowo. Hej. Tylko tyle mamy sobie teraz do powiedzenia... a kiedyś te słowa nie miały końca — Natalié przypomniała sobie o tych nawet najmniej znaczących chwilach, które spędziła u boki trójki przyjaciół. — To stało się tak niepostrzeżenie... i każdy z nas poszedł w zupełnie inną stronę. Chcę ich odzyskać, nie chcę ich wymieniać, ale.... To niemożliwe. Każdy z nas jest już inny — szatynka spuściła głowę w dół i sama poczuła się żałośnie, prosząc w duchu o cofnięcie się w czasie i zatrzymanie go w jednym miejscu. — Chcę życia, które było kiedyś...

     Oczy Natalié zaświeciły się od łez, które po krótkim momencie zdołały zniknąć w nieznane. To nie był ich czas, dziewczyna nie chciała ich teraz ukazywać przed Luką, choć nie wiedziała jak długo jeszcze zdoła być tak obojętna na straty jakich doświdczyła.

     Luka skupił się na tym o czym podzieliła się z nim Natalié i dotarło do niego, że mógł wypełnić jej cząstkę straty, a także zrobić coś dla siebie, przerywając tok ułożonych aż do bólu dni mijających na byciu chłopcem z jakiego można było być dumnym.

     — W takim razie nie możemy być przyjaciółmi — odparł ze smutkiem w głosie.

      — To nie wchodzi w grę.

      — Musimy być kimś więcej.

      Natalié spojrzała na chłopaka, który także powitał ją pewnym spojrzeniem uświadamiając sobie, że jeśli miałby skoczyć w nieznane to tylko z kimś takim jak ona.

      — Co masz na myśli? — zapytała podejrzliwie, nie mogąc przewidzieć jego dalszego kroku.

      — Zostańmy małżeństwem — zaproponował.









***

🤫🤫

O Luce była mowa, zatem teraz pytanko co myślicie o Natalié?

Mrs&Mr DepressionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz