2. Ciebie też lubiłam

284 35 15
                                    

Dlaczego poniedziałków nie lubię równie bardzo co niedziel? Nawet nie chodzi już o szkołę, ale każdy mój poniedziałek zaczynał się beznadziejnie, a dzisiejszy, był tego dowodem.

- CZY TY JESTEŚ NIENORMALNY?!- krzyknęłam patrząc na mojego przygłupiego przyjaciela nie mogąc uwierzyć, jak bardzo powinien iść do psychiatry.

- Mówiłem, że powinnyście dostać lanie, myślisz, że Allison to ominęło? Ona miała jedynie ten plus, że była pierwsza i dałem jej czas żeby się uszykowała, Ty masz- Zaczął patrzeć na rękę jakby na zegarek- dokładnie kwadrans. - Oznajmił z uśmiechem.

- Aha, uważasz, że mając piętnaście minut i będąc cała mokra bo mój rzekomy przyjaciel oblał mnie wodą, zdążę wysuszyć włosy i się uszykować?

- Dokładnie, lepiej się pospiesz, bo czas Ci mija.- Ten idiota nadal się szczerzył.

- Sklej się. Która jest w ogóle godzina, że mam niby piętnaście minut?

- Teraz to już trzynaście moja droga. Jest godzina 7.32, a jak wiesz, zawsze wyjeżdżamy do szkoły o 7.45, Allison już czeka.

- Że która jest?!!- Nie no nie wierzyłam.- Jak? Budzik miałam ustawiony na 7.00.

- Owszem, ale jestem taki dobry ,że dałem Ci dłużej pospać, więc przyjechałem do Ciebie przed 7.00, powiedziałem Twojej mamie, że byliśmy umówieni wcześniej, więc zrobiła Ci śniadanie i poszła do pracy, będąc mi wdzięczna, że się tak o Ciebie troszczę, więc poszedłem do Twojego pokoju, wyłączyłem budzik i czekałem sobie do 7.30 z miską zimnej wody.- Powiedział z takim uśmiechem, że jego plan wypalił.

- Jak psychol?

- Jak geniusz - Podkreślił, a ja wstałam z łóżka i poszłam do łazienki.

Jak najszybciej wysuszyłam włosy i wyprostowałam jedynie końcówki. Następnie założyłam na siebie czerwoną spódniczkę w kratę, oraz czarną bluzkę z odkrytym brzuchem. Do tego dobrałam jeansową katanę. Jeśli chodzi o makijaż, to pomalowałam rzęsy, a na usta nałożyłam brązową pomadkę. Sama nie wierzyłam, ale udało mi się wyrobić w pieprzony kwadrans! Śniadania nie zjadłam ponieważ ten palant zrobił to za mnie, no ale cóż, od czego są przyajciele...

- No proszę, widzę, że szykowanie się w zaledwie 15 minut Ci służy.

- To zdecydowanie nie było śmieszne.

Przechodząc przez szkolny korytarz zdałam sobie sprawę, że dziś po szkole byłam umówiona z Nickiem na naleśniki, na które tak bardzo nie miałam ochoty iść. Byłam strasznie niewyspana, a brak porannego prysznica sprawił, że oczy same mi się zamykały, chociaż jakby się zastanowić, mój kochany przyjaciel, przez którego tak się dziś czułam, zapewnił mi „poranny prysznic"...

Do końca zajęć zostały jeszcze trzy godziny. Zmierzałam ku sali od biologii, gdy nagle na moje plecy wskoczyła uradowana Alison. Oczywiście brak uprzedzenia, mój niski wzrost i zmęczenie sprawiły, że po kilku sekundach leżałyśmy na podłodze.

- Co do..- Nie dokończyłam, ponieważ przyjaciółka postanowiła mi szybko przerwać.

- Napisał do mnie!!- Wykrzyczała mi do ucha , będąc dosłownie przy nim. Nagle po korytarzu rozbrzmiał dzwonek, a ja postanowiłam wstać, podając jej rękę i otrzepując ubranie.

- Kto ?- Zapytałam nie rozumiejąc.

- Jack- Tym razem szepnęła.

Kim był cholerny Jackson Davis? Chłopakiem z klasy wyżej oraz marzeń mojej przyjaciółki odkąd zjawił się w Citrus Middle School. To ten typ chłopaka, który w środku roku szkolnego zjawia się i sprawia, że poprzez ładne włosy i tajemniczość w oczach szaleje za nim każda dziewczyna, a on sam żadną się nie interesował. W zeszłym tygodniu na domówce u kogoś ze szkoły się zjawił a podczas gry w butelkę miał przelizać się z Alis. Wszystko byłoby spoko, gdyby nie fakt, że moja przyjaciółka była już nieźle wstawiona i po pocałunku głośno myśląc krzyknęła „ chyba mam mokro".

DESTRUCTION [18+] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz